PAWEŁ SKRZYWANEK

Wrocław

Jak odczytywać męczeństwo…

Wczytuję się w zdania Listu św. Pawła do Rzymian o skutkach usprawiedliwienia (Rz 5, 7-8). Zastanawiam się, gdzie w życiu człowieka jest granica postawy supererogacji? Jak etycznie oceniać nasze działania wykraczające poza moralny obowiązek? Czy wolno nam oczekiwać, a nawet wymagać od siebie i innych postaw heroicznych? Ostatnie wydarzenia wojny w Ukrainie na nowo stawiają te pytania, ale nie trzeba strasznych obrazów zabijania, aby uzmysłowić sobie, że zwykła codzienność też je stawia.

Wiele lat temu miałem takie głębokie przeżycie: oto mój syn, wtedy uczeń pierwszych klas szkoły podstawowej, stanął z rodzicami przed pomnikiem „Małego Powstańca” autorstwa Jerzego Jarnuszkiewicza na warszawskiej Starówce. Chcieliśmy Mu opowiedzieć o bohaterstwie i rodzinnych losach w Powstaniu Warszawskim. Nasze dziecko z wyrazem smutku powiedziało nam coś bardzo ważnego. „Dlaczego czcicie dziecko, które bierze broń i idzie na wojnę zabijać…? To jest przecież straszne…!” Wtedy pogubiłem się w moim romantycznym widzeniu świata. Od tamtego czasu bardziej wrażliwie staram się zrozumieć losy społeczeństw i ludzi. Dostrzegam polityczną i propagandową narrację w tworzeniu historycznych obrazów. Jestem krytyczny wobec jej edukacyjnego wymiaru. Miłość ojczyzny i dar ofiary z życia nie mogą być sloganem, ale jednocześnie budowanie patriotycznych postaw nie może być opierane na heroicznej ofierze. Po latach wydaje mi się, że „polskie”, romantyczne widzenie świata musi zostać na nowo zdefiniowane. Uważam, że istotą naszych przemyśleń, gdy uczymy historii pełnej wojen i konfliktów, jest zrozumienie istoty złych czynów. Wojna jest przede wszystkim ZŁA, jest haniebna. Wszystkie inne postawy, w tym heroiczne, są niezrozumiałe, jeżeli pominiemy tę praprzyczynę.

Myślę, że Bóg nie oczekuje od nas heroiczności, Bóg oczekuje od nas przyzwoitości. Bóg nie oczekuje od nas męczeństwa, Bóg oczekuje od nas, byśmy kochali i nie krzywdzili. Wiem, że gdy patrzymy w ekrany telewizorów, pełnych wojennych obrazów, taka postawa wydaje się naiwna, ale to nie znaczy, że zostaliśmy zwolnieni z postawy miłości… Może także brakuje nam ludzkiej pokory, tak poetycko opisanej w strofach Mojej Litanii autorstwa Leszka Wójtowicza:

„Nie pragnę wcale byś była wielka
Zbrojna po zęby od morza do morza
I nie chcę także by Cię uważano
Za perłę świata i wybrankę Boga…”

Pozostawiam do rozważenia dylemat – Komu potrzebne są czyny chwalebne? Nam czy Bogu…?