Ustawianie do pionu
Łatwo zrzucić odpowiedzialność na Boga. Za cierpienia, nieszczęścia, tragedie, wojny, katastrofy. Trudniej pogodzić się z odpowiedzialnością człowieka, a to przecież on zawsze podejmuje określone decyzje, kalkulując konsekwencje, rozważając bilans zysków i strat. Natomiast przywoływanie w określonej sytuacji wszelkich precedensów, niewiadomych, wyjątkowych okoliczności oraz pecha korygującego szanse na powodzenie ma zawsze na celu relatywizację drogowskazów udzielonych przez Boga. Z jednej strony dysponujemy bowiem rozumem – przecież każdy z ludzi uważa, że ma go wystarczająco dużo, jak ironizował swego czasu francuski aktor Jakub Tati (1907–1982). Z drugiej zaś posiadamy wyraźne wskazówki etyczne zawarte w przesłaniu ewangelicznym, a w swojej minimalistycznej wersji ujęte już w dziesięciu przykazaniach.
Bóg pozostaje lojalny względem zawartych z człowiekiem przymierzy. Tęcza obiecywała miłosierdzie, dekalog sprawiedliwość, śmierć na krzyżu miłość. Także każdy homo sapiens może wyjść z założenia, że przez całe swoje życie – od poczęcia aż po wieczność – jest kochany, a osąd nad jego czynami dokona się na podstawie jasnego i prostego prawa, choć sędzia karę będzie wymierzał z uwzględnieniem wszelkich okoliczności łagodzących.
Problematyczna pozostaje postawa człowieka. Wiara i jej moralne wytyczne stały się wyświechtanym pustosłowiem, systematycznie niszczonym przez środki masowego przekazu, napiętnowanym, a nawet wyśmiewanym w kulturze, a politycy w ogromnej większości, jeśli nie zajmują pozycji wrogich chrześcijaństwu, to pragną je przynajmniej zinstrumentalizować na swoje potrzeby.
Ta sama pogarda dla życia wyznacza horyzont decyzji, niezależnie od tego, czy chodzi o zabójczynię poczętego dziecka, seryjnego mordercę czy uzurpatora wypowiadającego brutalną wojnę. Niezrozumienie szacunku dla własnego, darowanego przez Boga ciała przekłada się na nieodpowiedzialną seksualność i rozpasane wyuzdanie.
Kłamstwo stało się powszechnie uznaną metodą, a zazdrość uznana za pełnoprawny czynnik motywujący ludzkie działania. Odpowiedzialność za taki stan rzeczy, powodujący większość, jeśli nie wszystkie cierpienia i tragedie, z którymi przychodzi zmierzyć się na co dzień, ponosi sam człowiek.
Każdy może się naturalnie zasłaniać własnym brakiem znaczenia, jednostkowością, niezauważalnością. A przecież właśnie pojedyncze uczynki składają się na wielkie dobro, tak jak odosobnione wykroczenia przeciw Boskim ideałom tworzą ogromne zło. W ciemności oraz samotności nocy, gdy serce najbardziej krzyczy, jak to opisuje jeden z wierszy, każdy może zdać sobie sprawę z tego, co mógłby uczynić nie zaledwie lepiej, ale po prostu prawidłowo. Przy czym poeta cofa się jeszcze przed sferę uczynków na poziom słowa, które może – jak sam to określa – parzyć. I da się w tym zauważyć pewną ambiwalencję: tak jak słowa prawdy mogą boleć, gdy wypowiadane są przez fałszywe usta, tak samo wargi przywykłe do szczerości może ranić kłamstwo. Nie trzeba chyba dodawać, że dialog, który nigdy się nie odbył, pozostaje monologiem, a o ten niewyartykułowany nie można mieć pretensji do nikogo poza sobą samym.
Niemniej jednak człowiek potrafi powstać, nawet jeśli jego postawa pozostaje mglistym kształtem na pograniczu światła i ciemności. Autorka drugiego liryku wyraźnie pisze o możliwości podniesienia się z upadku. To wydarzenie otaczają pojęcia eksplozji oraz gwałtu. Ich skojarzenia słusznie przywodzą na myśl wyładowanie energii, rodzaj oczyszczenia powiązany nierzadko z bólem i cierpieniem.
Osoba, która przywykła do leżenia w bajorze własnych grzechów, musi się zdobyć na wysiłek powrotu do postawy pionowej. Nie jest w tym sama, gdyż w lirycznym opisie ważną rolę odgrywa Miriam. I mimo wszelkich łask, które otrzymała, pozostaje ona człowiekiem. A to oznacza, że każdy człowiek – oczywiście odpowiednio do własnej liczby talentów – może, a nawet powinien przyczyniać się do stawania się Królestwa Niebieskiego.
Czasem jeden promień słońca to bardzo wiele na tym łez padole.

STEFAN KELLER/PIXABAY.COM
DAWID JAN MARCINÓW
Wiesz kiedy
Najbardziej krzyczy
serce?
W ciemną noc,
Tuż przed zaśnięciem.
Gdy w głowie układasz dialogi,
Co nigdy się nie zdarzą;
I używasz słów,
Co ust Ci nie poparzą
Dawid Jan Marcinów (ur. 2000) – pochodzący z Oławy student Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu. Z zamiłowania jest poetą, który swoje inspiracje czerpie z Biblii, poezji romantycznej (m.in. J.W. von Goethe) oraz współczesnej (m.in. Z. Herbert). Prezentowany utwór pochodzi z tomu Przedostatnie wiersze (Żmigród 2021).
ANGELIKA MARIA ŚLEDŹ
„Królestwo niebieskie
doznaje gwałtu”
Pustota zniszczenia…
Mała dziewczynka Miriam się staje
A pewien człowiek? Tu mglisty kształt.
Światłość i ciemność.
Eksplozja światła
I … dzięki Miriam, Pośredniczce Łask,
On z ciemności … Powstaje!
*
Apokalipsis
Królestwo Niebieskie gwałtu nie doznaje.
Ono w Miriam, przez Miriam i z Miriam się staje!
Angelika Maria Śledź (ur. 1977) – pochodząca z Wrocławia absolwentka tutejszej Akademii Ekonomicznej, a także Instytutu Teologii Życia Konsekrowanego, obecnie pracownik Uniwersytetu Wrocławskiego. Do pisania poezji inspirują ją warsztaty biblijne, twórczość R. Brandstaettera oraz malarstwo U. Rychlińskiej. Prezentowany utwór, będący częścią cyklu Krąg biblijny, jest jej poetyckim debiutem.