„WIEM, KOMU UWIERZYŁEM” (2 TM 1,12)
Apologia na dzień powszedni

Realna siła

„Prośby do Boga nic nie dają. On nie słucha. Jeśli coś się zmienia,
to dzięki przyczynom naturalnym”. Prośba ma realną moc. Bóg uzależnił
„aktywację” pewnych darów od naszej prośby. Powiedział też, o jakie dary chodzi.

BP MACIEJ MAŁYGA

Wrocław

One naprawdę nas ratują. „Nie mam żadnej wątpliwości, że jedynie dzięki
błagalnym modlitwom chrześcijan świat jeszcze istnieje”
(Arystydes, Apologia, ok. 124/125 r.)

KAROLINA PAWŁOWSKA/FOTO GOŚĆ

Prośba jest realną siłą. Nie ograniczamy jej do wartości psychologicznej (motywuje do działania, podtrzymuje dobre pragnienia) czy religijnej (wyraża związek z Bogiem).
Wiemy też, że prośba to nie informowanie Boga o naszych potrzebach; On je zna (Iz 65, 24; Mt 6, 32) i może dać nam nieskończenie więcej, niż prosimy (Ef 3, 20). Chrześcijańska prośba ma faktyczny wpływ na rzeczywistość. Bóg tak ułożył świat, że pewne sprawy spełnią się tylko pod warunkiem naszej prośby: modlitwa ma na celu „osiągnięcie tego, co Bóg postanowił nam dać, gdy o to prosić będziemy” (św. Tomasz z Akwinu, Suma teologii).
Od tego „gdy” zależy otrzymanie daru. Analogicznie jest w codziennym życiu: „Gdy zadzwonisz, przywiozę ci tę książkę”, „Gdy się odezwiesz, przyjadę naprawić ci rower”. Ktoś ma już przygotowany dar i postanowił go przekazać, ale uzależnia to od prośby zainteresowanego. Gdy nie poprosi, książka zostanie na półce, a rower w piwnicy.
Nie wysłucha – wysłucha
Ukażmy dwie jasne zasady co do prośby. Mamy pewność, 1) do czego Bóg ręki nie przyłoży, więc prośba nie ma tam sensu, oraz 2) co Bóg ma w swoich rękach całkowicie i chce nam dać, więc prośba jest jedyną drogą do otrzymania daru.
Bóg 1) nie słucha próśb, gdy wiążą się ze złem: „Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz” (Jk 4, 3). Podobnie jest, gdy treść prośby jest dobra, ale ze złem związane jest życie i cel proszącego (leń modlący się o pieniądze, zbrodniarz wojenny o inteligencję, lubieżnik o przyjaźń).
Bóg 2) słucha próśb bezpośrednio związanych z Jego Królestwem. O nie mamy najpierw prosić (Łk 10, 31), a będzie nam dane (Mt 7, 7). Bóg dał nam bowiem „możność twórczego wpływania na warunki naszego bytu [w] dziedzinie nadprzyrodzonej: tych dóbr nieskończonej wartości, które są dla nas przeznaczone, Bóg nie chciał nam dać bez naszego udziału, bez wysiłku z naszej strony”; dary te „jak najściślej związał z naszymi modlitwami” (o. Jacek Woroniecki, Wychowanie człowieka).

To sprawy, które Pan zawarł w Ojcze nasz: świętość Imienia Boga, przyjście Jego Królowania i spełnienie Jego woli; dopiero w tej perspektywie uczniowie mogą prosić o chleb (Mt 6, 9-11; por. KKK 2632); wolno i należy prosić o rzeczy doczesne, ziemskie, ale jako o środki do zbawienia, z umiarem i w uporządkowany sposób. To wiara, nadzieja i miłość, czyli cnoty teologalne, Boskie, gdyż to Bóg ma je całkowicie w swoich rękach i tylko On może je człowiekowi podarować. I jeszcze cała masa innych spraw; wystarczy zajrzeć do próśb z jutrzni i nieszporów w Liturgii Godzin – doskonała szkoła prośby.
Trzeci rodzaj spraw…
Ale są jeszcze sprawy 3) niejednoznaczne, które Bóg ma w ręku jedynie w jakiejś części. To aktualne sprawy tego świata. Inaczej niż w sprawach Królestwa, Bóg nie jest tu „100% udziałowcem”, gdyż postanowił współdzielić je z człowiekiem. Stworzył świat i przekazał go – w dobrym stanie! – w ręce człowieka (Rdz 1, 4. 26). Jak na początku Bóg miał świat zupełnie w swym ręku, tak będzie go miał na końcu, przecież jest Alfą i Omegą (Ap 1, 8); jednakże pozostałymi literami alfabetu historii, od drugiej (beta) do przedostatniej (psi), współzarządza wolność człowieka.
Dzieje świata przebiegają więc zgodnie z ludzkimi wyborami – dla Boga oznaczało to krzyż, dla ludzi niszczenie świata przez wojny, susze, pandemie, choroby cywilizacyjne, nieuważnych kierowców, produkcję narkotyków, plastikowe butelki, katastrofy ekologiczne, rabunkową gospodarkę itd.
To właśnie tu leży trudność dla naszych próśb. Prosimy, jakby wszystko było w ręku Boga, a przecież częściowo jest w naszych. Bóg nie może dać nam czegoś, czego nie posiada; a nie posiada, bo już nam to dał. Czy nie prosimy Go wtedy o unieważnienie naszej wolności? Czy nasze prośby nie są zbyt często skierowane pod złym adresem? I czy potem niesłusznie nie oskarżamy Boga?
Oczywiście, jest sens prosić, bo Bóg, Alfa i Omega, między beta a psi pozostaje współzarządcą i zachowuje swą moc w historii. Dotknięty krzyżem, śmierć jednak pokonał. A za część, za którą my odpowiadamy, musimy odpowiedzieć do końca. Marana tha!

Warto: pamiętać, że „gdybyś Go
naprawdę prosił o nawrócenie,
dałby ci je” (św. Jan Maria Vianney).