ODPOWIEDNIE DAĆ RZECZY SŁOWO

Paraklet, czyli kto?

Być może u części Czytelników wyraz, który pojawił się w tytule,
nie budzi żadnych skojarzeń. Myślę jednak, że dla większości z nas
słowo paraklet już od jakiegoś czasu nie brzmi tak całkiem obco.
Celowo piszę o brzmieniu, bo prawdopodobnie częściej mieliśmy
okazje ten termin usłyszeć niż przeczytać.

KATARZYNA PIOTROWSKA

Katowice

Witraż przedstawiający zesłanie Ducha Świętego w katedrze Narodzenia NMP w Mediolanie

HENRYK PRZONDZIONO/FOTO GOŚĆ

Trochę to wszystko tajemnicze, ale już wyjaśniam. I zacznę po kolei, od wyjaśnienia słowa Paraklet i jego obecności w Piśmie Świętym.
Obrońca – Pocieszyciel
Παράκλητος (parakletos) to greckie słowo, które oznacza dosłownie wezwany na pomoc i pochodzi od czasownika παρακαλέω (parakaleo) – przywoływać, wzywać na pomoc, ale też wzywać na świadka. Stąd wywodzi się najbardziej rozpowszechnione znaczenia słowa parakletos, czyli obrońca. I jest to termin wręcz techniczny, określający obrońcę w sądzie, czyli tego, kogo z łaciny nazywamy adwokatem. Co zresztą jest dosłownym tłumaczeniem naszego parakleta, ponieważ łaciński czasownik advoco (z którego advocatus) ma te same znaczenia, co grecki parakaleo.
No dobrze, adwokat, zawód popularny zarówno dzisiaj, jak i w starożytności, ale dlaczego ma nas jakoś szczególnie zainteresować? Otóż dlatego, że tego terminu użył Jezus (a przynajmniej tak nam przekazał Ewangelista), kiedy zapowiedział przyjście Ducha Świętego. U św. Jana termin ten pojawia się kilka razy (14, 16-17 i 14, 26 oraz 15, 26 i 16, 7).
Najpierw, kiedy Jezus mówi uczniom, że poprosi Ojca i ten ześle im innego parakleta, aby był z nimi już na zawsze, a tym parakletem jest Duch Prawdy. Innego, bo dopóki Jezus był wśród uczniów, to właśnie On był naszym obrońcą, a odchodząc obiecuje, że nie zostawi nas samych i Ten, którego Ojciec pośle, już nas nie opuści. Prawdopodobnie w tym kontekście termin paraklet był przez tłumaczy Nowego Testamentu interpretowany jako Pocieszyciel – bo Jezus odchodzi i zostawia nam kogoś na pocieszenie. Zwłaszcza że w dalszej relacji Jana obietnica Jezusa brzmi: A Paraklet, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem.
Przypomni nam o Jezusie, czyli jakoś pocieszy. Dla pełniejszego usprawiedliwienia takiego interpretowania terminu paraklet warto dodać, że poza wspomnianymi wyżej znaczeniami czasownika parakaleo, może on oznaczać również pocieszać. A jednak nie jest to podstawowe znaczenie tego słowa i mocno zawęża pole działania Ducha Świętego, dlatego w ostatnich latach zaczęto od takiego tłumaczenia odchodzić.
Wielość przekładów
Trzeba teraz powiedzieć kilka słów na temat Biblii jako tekstu i jego dostępności dla nas. Nie zajmuję się biblistyką (to dziedzina teologii, a ja jestem filologiem), ale na co dzień mam do czynienia z językiem, którym został spisany Nowy Testament, czyli z greką. Dzięki temu mogę zajrzeć do oryginału i czytać Ewangelie bez pośrednictwa przekładu. Ale nie każdy ma taką możliwość, a pewnie nie mylę się, sądząc, że w ogóle zbyt wielu takich osób dziś nie znajdziemy. Czytamy Pismo Święte w przekładzie i nie ma w tym nic dziwnego ani złego (co więcej, często przekład może pomóc w zrozumieniu, bo przecież tworzyli go ludzie niejednokrotnie całe życie pracujący nad tekstem Biblii, mający ogromną wiedzę na jej temat). Przekłady są różne, w zależności od czasów ich powstania i od interpretacji tłumaczy.

Czas powstania wpływa często na język przekładu, który też się zmienia – nie mówimy dzisiaj tak, jak mówiono sto, dwieście, trzysta lat temu, dlatego co jakiś czas potrzebne są nowe przekłady. Ciągle też rozwija się nasza wiedza o Biblii, o czasach jej powstawania i języku, jakim została spisana, więc tłumaczenia są aktualizowane także pod tym kątem. No i quot capita, tot sententiae – ile głów, tyle opinii – różni tłumacze, z różnych kręgów wyznaniowych czy po prostu innego zaplecza kulturowego będą tłumaczyli nieco inaczej. Obecnie mamy do dyspozycji sporo nowych przekładów Pisma Świętego, z których kilka wymienię na potrzeby tego tekstu, dla zobrazowania, jak różnie może zostać oddane jedno (ważne!) słowo. W najbardziej popularnym (i jedynym zatwierdzonym do wykorzystywania w liturgii przez Konferencję Episkopatu Ploski) przekładzie, czyli Biblii Tysiąclecia, którą pewnie wielu z nas ma w swoim domu, czytamy o Duchu Pocieszycielu aż do IV wydania Tysiąclatki. Z tych wydań do niedawna korzystano przy układaniu lekcjonarzy i ewangeliarza, dlatego nie tylko czytaliśmy, ale też słyszeliśmy o Pocieszycielu. Sytuacja zmieniła się w V wydaniu Biblii Tysiąclecia, gdzie greckie słowo pozostawiono nieprzetłumaczone, właśnie ze względu na wcześniejsze zawężenie jego znaczenia i odarcie go z ważnej funkcji, jaką jest zawarta w oryginalnym słowie pomoc.
Dlatego w najnowszych lekcjonarzach, używanych już od kilku lat, znajduje się termin Paraklet i taki słyszymy w kościele. Ale Biblia Tysiąclecia to nie jedyny aktualny przekład Pisma Świętego.
Bardzo ciekawą propozycją jest np. stworzona przez wybitnego znawcę języka biblijnego, ks. prof. Remigiusza Popowskiego Biblia Pierwszego Kościoła, w której Janowy Paraklet przetłumaczony jest jako Rzecznik. W zyskującej popularność, bardzo współczesnej Biblii Paulistów, będącej zbiorową pracą licznych specjalistów z zakresu biblistyki, języka polskiego oraz greckiego, czytamy o Wspomożycielu. W mocno filologicznej Biblii Poznańskiej zobaczymy Obrońcę, a w niektórych bibliach protestanckich, jak np. w przekładzie toruńskim – Opiekuna. W Biblii ekumenicznej, przekładzie powstałym dzięki współpracy specjalistów pochodzących z różnych nurtów chrześcijaństwa, których celem było przedstawienie wspólnego tekstu, Duch Święty został nazwany Orędownikiem.
Duch Prawdy
We wszystkich tych propozycjach wyraźnie wskazana jest funkcja pomocy i opieki, jaką sprawuje nad nami Duch Święty. A jednak przywiązaliśmy się też do Pocieszyciela i szkoda by było tak całkiem zrezygnować z językowego odczuwania również tego, tak ważnego zakresu wsparcia. Dlatego, kiedy słyszymy słowo Paraklet, wiemy, że jest to Duch Prawdy, którego dostaliśmy, żeby nam pomagał, wspierał, bronił i – jak trzeba – także pocieszał. Bo kto, jak nie Duch, podniesie nas na duchu?
DLA CIEKAWYCH:
Piąte wydanie Biblii Tysiąclecia pojawiło się już w 1999 r., jednak lekcjonarze i ewangeliarze oparte na tym tłumaczeniu sporządzono nieco później i też nie od razu zostały wymienione we wszystkich kościołach, dlatego o Paraklecie słyszymy w liturgii od zaledwie kilku lat.