Chciałbym pozostać blisko ludzi

O drodze do pełni kapłaństwa,
hobby i biskupich marzeniach
z bp. Maciejem Małygą,
biskupem pomocniczym
Archidiecezji Wrocławskiej,
rozmawia

WOJCIECH IWANOWSKI

„Nowe Życie”

KAROL BIAŁKOWSKI/FOTO GOŚĆ

Wojciech Iwanowski: Ekscelencjo, pierwsza myśl, kiedy dowiedział się Ksiądz Biskup o nominacji, to…
Biskup Maciej Małyga: „Bądź Wola Twoja” na zmianę z „O nie, o nie, o nie!”. To drugie trudno zresztą nazwać myślą.
Gdy zorientowałem się, kto dzwoni, wybiegłem z telefonem ze śniadania z kuchni do kaplicy. Działo się to w domu Małych Sióstr Jezusa w Machnowie Starym, pod okiem bł. Karola de Foucaulda, który niedługo będzie ogłoszony świętym. Wszystkie inne myśli wtedy uleciały i została ta jedna, w towarzystwie różnych uczuć. Staram się żyć nią do dzisiaj. Wola Boga. Pokrzepia mnie to, podobnie jak myśl, że ta nominacja wcale nie jest „moja”, lecz „dla nas” i „dla Kościoła”. Oczywiście, na samym końcu także w jakiś sposób dla mnie, abym był bliżej Pana. Ale, jak napisał kiedyś Karol Wojtyła, słowo „moje” chcę zapomnieć.

Nie tak dawno mój 6-letni syn zapytał, „Skąd się biorą księdze?”. Parafrazując małego Karolka, chciałem zapytać, skąd biorą się biskupi? Jaka była droga powołania Księdza Biskupa?
Biskupi biorą się z księży, księża biorą się z rodzin Kościoła, a skąd się biorą rodziny Kościoła, to wie już każdy. Podsumowując, osoby, biskupi biorą się spośród nas. Wydaje mi się, że od ludzkiej strony nie ma w tym niczego nadzwyczajnego – nadzwyczajna jest tylko łaska Pana Jezusa.
Wyrosłem w normalnej rodzinie, chodziłem do szkoły, grałem w piłkę na blokowisku. Rozeznałem powołanie kapłańskie, starałem się uczciwie służyć Panu Bogu, najpierw jako wikariusz w Oleśnicy, potem na studiach, następnie w seminarium duchownym, a w końcu jako towarzysz księży w naszej drodze ciągłego nawracania się i kształcenia. Myślę, że dla małego Karola byłaby to całkiem prosta, zwyczajna historia.

Wiemy już, skąd biorą się biskupi. Na pewno mają także swoje pasje – hobby. Co absorbuje Księdza Biskupa? Jakie jest Księdza hobby?
Lubię poznawać świat „od podszewki”, swoimi drogami i bezdrożami, bez pośredników, z perspektywy pieszego. Lubię w jakimś dalekim kraju usiąść na chodniku, obok plecaka, z lokalnym przysmakiem w ręku, nie wiedząc, co zjem na następny posiłek i gdzie będę spał. Nieraz śpiewam sobie wtedy kawałek z Boba Dylana: „like a rolling stone”. Lubię naturę, zwłaszcza góry. Oraz kulturę, to, co ludzie zbudowali, namalowali, napisali i skomponowali. Oraz sport, gdy można się dużo poruszać. Lubię też ciężką pracę fizyczną w ogrodzie lub w lesie, co mogłem robić przez parę ostatnich lat w Sulistrowiczkach. Te wszystkie sprawy, o których mówiłem, nie absorbują mnie. Raczej odświeżają, rozszerzają horyzonty, pozwalają być bardziej człowiekiem i chrześcijaninem. Znajdowałem w tym wiele inspiracji dla zadań, które wykonywałem. Pozwalało mi to docenić wartość dachu nad głową, łóżka do spania, jedzenia w zasięgu ręki. I tego, że wokół nas jest tak wiele kościołów, gdzie można bez przeszkód się modlić.
Czy myślał już Ksiądz Biskup nad zawołaniem biskupim, jakie towarzyszyć będzie posłudze episkopatu?
„Miłującemu świat”, „Diligenti mundum”. To za słowami Pana Jezusa z Ewangelii według św. Jana: „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał” (J 3, 16). Mówiąc szczerze, to prawie w ogóle nad tym nie myślałem. To było tak, jakbym rozglądnął się dokoła i to zobaczył. Zawsze lubiłem to zdanie z Ewangelii, uważałem je za jedno z fundamentalnych i cieszę się, że mogę być teraz bliżej nich. Pan Jezus mówi w nich o miłości Ojca, o swym posłaniu, zamiarze zbawienia świata, a równocześnie wagi wolności człowieka, który przez nią może doprowadzić się do ostatecznego oddzielenia od Boga. Zawołanie współbrzmi także z Niedzielą Miłosierdzia Bożego, dniem święceń biskupich, oraz ze słowami modlitwy koronką do Bożego Miłosierdzia.
Wymownym znakiem godności biskupiej jest również herb. Jaki herb obrał Ksiądz Biskup oraz jaka symbolika jemu towarzyszy?
Herb jest tak prosty, że można go namalować na katechezie w przedszkolu, do czego serdecznie zapraszam. Możemy nawet zrobić konkurs z nagrodami i wiele prac będzie na pewno lepszych od mojego pierwszego szkicu. Nie uważam, że herb to „wymowny znak godności”. Chodziło mi raczej o to, że jeśli ktoś na niego przypadkiem spojrzy, to może się uśmiechnie i z nadzieją popatrzy na swoje życie. To prosty znak: krzyż w środku świata, Bóg, który stał się towarzyszem ludzkiej drogi, miłując człowieka do końca, do granic możliwości. Tła nie ma, bo żaden kolor już nie pasował – oprócz białego.

Diligenti mundum – Miłującemu świat,
to herbowe zawołanie bp. Macieja Małygi

Naukowo zajmuje się Ksiądz Biskup teologią fundamentalną, która uzasadnia podstawy wiary chrześcijańskiej. Jak postrzega Ekscelencja rolę Kościoła w świecie, który zdaje się gubić zmysł wiary?
Nie robię tego „naukowo”. Jestem raczej amatorem w znaczeniu „miłośnika”. Teologia fundamentalna jest pasjonująca, bo odpowiada na pytanie o podstawy wiary. Ukazuje jej prawdę. Co do roli Kościoła w świecie, to jest ciągle ta sama, co od początku, choć pewno nie w dokładnie taki sam sposób mamy ją wypełniać. Kościół jest Ciałem Pana obecnym w tym świecie. Jest posłany, aby głosić Ewangelię aż po jego krańce. Świat utracił nie tyle zmysł wiary – wiara jest bowiem częścią Kościoła, a nie świata – co raczej utracił zdolność rozumu. To zdolność czytania rzeczywistości, większa niż zdolność rozwoju techniki. Wielu w świecie popada w sprzeczności, ulega władzy uczuć, unika wielkich, religijnych pytań. Ta słabość rozumu, czyli w ostateczności ułomność człowieczeństwa w ogóle, jest dla chrześcijaństwa na pewno wyzwaniem.
Św. Augustyn, biskup Hippony, pisał o biskupstwie jako trosce. Jaka troska u progu posługi pełni święceń towarzyszy Księdzu Biskupowi?
Słuchać tego, co Duch Boga mówi do Kościoła. Najpierw w osobistej modlitwie, potem w spotkaniach z ludźmi. Chciałbym pozostać blisko moich braci kapłanów i wspólnie z nimi stawać się ubogi, czysty i posłuszny jak nasz Pan. Chciałbym pozostać blisko życia Bożego Ludu.
Przywołany dziś biskup Hippony prosił swoich współbraci w klasztorze, by odważyli się mieć „Boże marzenia”. Jakie jest marzenie Księdza Biskupa?
Moim osobistym marzeniem jest to, by na końcu życia powiedzieć jak Paweł: „W dobrych zawodach wystąpiłem”. Mam marzenia o Kościele, który stoi w środku ludzkiej historii jako pokorny, twórczy i wiarygodny świadek miłującego świat Boga.