Maryja oczami matki

Maryja – zatroskana Matka Jezusa doskonale zrozumie
wszystko, co przeżywa kobieta, mama.

ALEKSANDRA ŚWIDURSKA

Wrocław

Matka Boża z Dzieciątkiem,
Muzeum Historii Katowic

REPRODUKCJA MAREK PIEKARA/FOTO GOŚĆ

Mając w życiu autorytet i kierując, wspomagając się jego postawami, fundujemy sobie duże ułatwienie, szczególnie kiedy dopada nas zniechęcenie, opada entuzjazm czy przeżywamy czasowy kryzys. Człowiek potrzebuje wzorców, z których może czerpać, by np. ,,załatać” pustkę w sferach, których nie dane mu było w dzieciństwie czy późniejszych etapach w życiu poznać. Często człowiek szuka wzoru w osobach wynoszonych na piedestał przez popkulturę. Zastanówmy się jednak, jakie bogactwo płynie z życia i postaw świętych czy błogosławionych.
Matka Chrystusa – idealna postać do naśladowania
Przybliżmy sobie wizerunek Maryi. Obrazów tych jest sporo, dlatego każdy może znaleźć taki, który szczególnie chwyci go za serce i obudzi wrażliwość. Uwidocznienie Maryi może znacznie pomóc nam w odnalezieniu Jej szczególnych cech, które gołym okiem można dostrzec w Jej wyrazie twarzy, w Jej oczach. Maryja nazywana jest wzorem kobiecości. Ubóstwo Maryi to postawa – nie posiadając nic, nie polegając na dobrach materialnych i własnych wygodach, całkowicie zawierzyła się woli Bożej. Posłuszna natchnieniom pochodzącym od samego Stwórcy, z wdzięcznością i pokorą szła przez życie, dając ponadczasowe świadectwo.
Gdy zbliżymy się do Niej, zaczniemy dostrzegać, jak Wielką Kobietą była, a w sercu zacznie rodzić się silniejsze pragnienie bycia taką jak Ona. Młoda mama nierzadko czuje się zagubiona w swojej nowej roli. Nosząc dziecko pod sercem, czując jego ruchy, kobieta wyobraża sobie, jak to będzie, gdy przyjdzie ono na świat. Scenariusze są różne. Przychodzi czas narodzin nowego człowieka. Mama, w zależności od przebiegu porodu i możliwości fizycznych i psychicznych, w pewnym momencie – najczęściej już na początku jego ziemskiej drogi – tuli je do piersi, przewija, kołysze do snu i stara się odpowiedzieć najlepiej, jak tylko można, na jego potrzeby. Jednak to wszystko może okazać się nie takie proste, nie takie książkowe i przewidywalne. Pojawia się wiele trudności w rodzicielstwie, przez które każdy rodzic musi przejść. Ważne, by udało się z nimi zmierzyć z jak najpełniejszym poczuciem, że dotknęliśmy ich z miłością i czujemy się po owych doświadczeniach silniejsi i jeszcze mocniej kochamy.
Kobieta, matka, ma w sobie wystarczającą wrażliwość, czułość, odwagę, mądrość, ciepło i zaradność życiową, które dają silny fundament jej rodzinie, jej relacji z mężem, z dziećmi. Niestety, przez egoizm i podatność na grzech, czy nawet przez niewystarczające poczucie własnej wartości te fundamentalne cechy, które w połączeniu z bliską relacją z Bogiem nie powinny dać jej się poddać, gasną, a ona (kobieta, matka) zaczyna myśleć, że sobie nie radzi, że nie potrafi, że ją codzienność przygniata, że wszystko wymyka się jej spod kontroli. I tu wkracza wspaniała w swej prostocie, pełna godności i czule spoglądająca Matka Jezusa. Kobieta zwyczajna, której działalność i kontemplacja nadały nadzwyczajności.
My, kobiety, często lubimy wygadać się przyjaciółce, bliskiej koleżance, siostrze. Lubimy także wysłuchać drugiej kobiety, która swoim punktem widzenia i doświadczeniem albo nas utwierdzi w tym, czym żyjemy, albo podzieli się czymś, co wniesie powiew świeżości i będzie dla nas inspiracją do spojrzenia na to, czym żyjemy, z innej perspektywy. Odkryciem może być możliwość wygadania się samej Maryi.
Ona może stać się przyjaciółką, najbliższą, najbardziej zaangażowaną w nasze sprawy, jaką tylko można sobie wymarzyć. Maryja, zatroskana Matka Jezusa, doskonale zrozumie wszystko, co przeżywa kobieta, mama.
Budowanie relacji z Maryją
Budując relację z Nią, przybliżamy się do samego Jezusa – czy może być lepiej? Powołaniem nas – opiekunek ogniska domowego – jest zabieganie o świętość naszej rodziny. Kiedy mąż i dzieci patrzą na kobietę klęczącą przed wizerunkiem Maryi, na kobietę trzymającą różaniec w ręku, ma to głęboki wpływ na odnalezienie dobrze ugruntowanego obrazu żony, matki, kobiety, która rzeczywiście ukochała Boga.
Pismo Święte karmi nas i wypełnia nasze braki. Próbując nawiązać relację z Maryją, poza Litanią Loretańską, modlitwą na różańcu, warto sięgać do obrazów Maryi zachowanych na kartach Nowego Testamentu. Maryja oddaje swoje życie Bogu, wypowiadając słowa: ,,oto Ja, służebnica Pańska, niech mi się stanie według Twego słowa” (Łk 1, 38). Jest to wspaniały i niepodważalny przykład ochoczego wypełniania Bożej woli. Współczesna wierząca matka często myśli o Bożym planie na jej macierzyństwo, o tym, jakie Bóg ma plany względem jej pociech. 

Mając żywy kontakt z Nim na co dzień, wczytując się w Słowo Boże, interpretuje i szuka nawiązań do swojego macierzyństwa, starając się wzorować na postawach Maryi.
Będąc mamą niezaangażowaną w życie zawodowe, być może często słyszysz pytanie: ,,a co Ty właściwie robisz?”. Otóż pozostanie z dzieckiem ,,w domu” i czasowe bądź całkowite zrezygnowanie z kariery, ale też godzenie macierzyństwa z aktywnością zawodową to pełnienie gorliwej służby drugiemu człowiekowi. Służba Maryi nie kończy się na wypowiedzeniu fiat i zamknięciu w postawie kontemplacji własnego wywyższenia, ale jak czytamy w Łk 1, 39-45 (Nawiedzenie), Maryja pragnie kontemplować łaskę macierzyństwa daną Elżbiecie. Nie ociąga się. Spieszy do niej.
Mama uwielbiająca Boga za swoje powołanie, za swoje życie i życie dzieci, nie szczędząca Bogu pochwał, ale i zanurzająca w tym uwielbieniu wszystkie troski i pragnienia, jakie idą z macierzyństwem w parze, czerpie od Najwyższego
moc, która uzdalnia ją do wielkich czynów miłości. Tutaj ponownie wzorem jest Matka Jezusa wypowiadająca swoje Magnificat (Łk 1, 46-55). Każda matka odnosi na płaszczyźnie rodzicielskiej sukcesy, za które należy oddać cześć Bogu, który obdarzył nas takimi talentami i niezbędną łaską, które przyczyniły się do tych osiągnięć. Nasze sukcesy na ziemi oczywiście są owocem pracy nad sobą, poświęceniem odpowiedniej ilości czasu w realizacji celu, ale gdyby nie sam Bóg, nasze działania byłyby zbyt egocentryczne, a w dalszej konsekwencji odrywałyby nas od przekonania, że Bóg działa realnie w naszym życiu. Spotęgowałyby myślenie, że wszystko dzieje się samo, a to zaprzecza postawie osoby wierzącej.
Naśladowanie Maryi
Dzieci są wspaniałe, ale na różnych etapach ich rozwoju rodzice przeżywają pewne rodzicielskie próby. Podobnie, podążając drogą wiary, nie unikniemy prób wiary. Maryja przy okolicznościach narodzin i śmierci swego Syna była wystawiona na szczególną próbę. Przyjęła jednak wolę Boga. Dla rodzica niezwykle ważnym momentem na początku ziemskiej drogi dziecka powinno być zadbanie o Chrzest Święty – oddanie Bogu. Maryja oddała Jezusa Ojcu (Łk 2, 21-38) poprzez zaniesienie nowo narodzonego do świątyni. Dzieci są nasze (tak po ludzku myśląc), ale tak naprawdę są własnością samego Stwórcy, a my, rodzice, jesteśmy narzędziami w Jego ręku, które mają za zadanie dbać o wzrost ich wiary, budować w nich chęć do przyjmowania Bożych darów i talentów, a następnie wspierać je we wzroście i dzieleniu się tym, co otrzymały, szerząc dzieło ewangelizacji.
Przypomnijmy sobie również sytuację, kiedy Maryja poszukiwała Syna, a następnie odnalazła Go w świątyni (Łk 2, 41-50). Musiała nosić w sobie ogromne pragnienie odnalezienia Jezusa. Postawa matki za Jezusem tęskniącej, Jezusa pragnącej, Jezusa poszukującej powinna stać się naszą codzienną postawą. Rozważając Słowo Boże, z pewnością napotkamy więcej przykładów postawy Maryi, tego, jaką była świętą kobietą, a jednocześnie kobietą zwyczajną, z którą każda ziemska matka może się zaprzyjaźnić. Maryja, zachowując wiernie czyny i słowa Jezusa w swym sercu (Łk 2, 51), zachęca do ponadczasowej postawy systematycznego spotkania z Bożym Słowem, które uczy, jak na co dzień żyć przy
boku Jezusa. Maryja została wybrana przez Boga. Powołanie, które przyjęła, naznaczone było trudem, bólem i cierpieniem. Eksponuje się Ją jako kobietę pełną ufności względem planów Bożych, ale po ludzku przyjmowała swoje cierpienie i w milczeniu rozważała je w swoim sercu.
Przychodzi taki czas, kiedy mimo systematycznego, a nawet codziennego zostawiania przestrzeni i czasu na rozmowę z Jezusem mamy poczucie posuchy, pustki. Wydaje nam się, że On nie kieruje do nas żadnych słów. Wtedy najlepszym, co można zrobić, jest trwanie jak Maryja pod krzyżem. Ona nie mówiła nic, ona kontemplowała, a kontemplując losy Syna – współprzeżywała je. Z Jej kontemplacji i cichego rozważania krzewiła się zdolność do zaakceptowania największego cierpienia i odnalezienia w nim sensu. Każda matka, która cierpi, może uczyć się od Maryi, jak przeżywać cierpienie. Każda matka przeżywająca rozterki związane z macierzyństwem zaproszona jest do stanięcia pod krzyżem z Matką samego Boga. Każda matka zaproszona jest do modlitwy i proszenia Maryi o Jej wstawiennictwo u Syna. Maryja jest duchową towarzyszką nas – matek. Nieobojętną wobec naszych próśb. Maryjo, módl się za nami!