MARTA WILCZYŃSKA

Środa Śląska

Higiena osobista

Miałam okazję słyszeć, jak pewien ksiądz mówił podczas rekolekcji do młodzieży: „jestem przekonany, że niestety większość z Was myśli o sobie samych źle, że nie mówicie sobie dobrych rzeczy”… Spojrzałam na nich – wyglądało na to, że ma rację. Spuścili głowy, niektórzy smutno przytaknęli, wszyscy milcząco słuchali tego, co będzie dalej. A dalsza część nauki zmierzała w stronę tego, żeby błogosławić, a nie złorzeczyć, żeby dostrzec w sobie dobro i piękno, które mamy. Każdy ma. Bez wyjątku.

Słuchałam tego i myślałam, że skoro jestem od nich starsza, to ten etap mam już za sobą i umiem zadbać o siebie, o tę, nazwijmy to higienę osobistą w postrzeganiu samej siebie. Chwilę później, przy jakiejś prostej codziennej czynności, popełniłam banalny błąd. I mówię na głos: „Ale jestem głupia!”. W tym momencie dotarło do mnie, że różnica wieku niewiele tutaj robi. Nie wiem, czy ma Ksiądz podobne przemyślenia, choćby po rozmowach w konfesjonale, ale mam wrażenie, że można być dojrzałym człowiekiem, a i tak cały czas żyć w przekonaniu, że jestem beznadziejna/y, do niczego się nie nadaję. A to jest kłamstwo, które powtarzamy – nierzadko sami o sobie – przy różnych okazjach. Nie na wszystko w życiu mamy wpływ, nie możemy przecież kontrolować tego, co myślą i mówią o nas inni. Ale akurat to, co myślimy i mówimy sami o sobie, jesteśmy w stanie zmieniać. I wydaje mi się, że jest to zmiana, na którą nigdy nie jest za późno.

Za moich czasów w szkołach były jeszcze gabinety higienistek, które opowiadały o tym, jak należy dbać o swoje zdrowie. Obyśmy na swojej drodze spotykali jak najczęściej „higienistki”, które będą nam przypominać, jaką siłę ma błogosławieństwo i w jaki sposób każdego dnia wprowadzać je w życie. A trwająca wiosna powinna dodatkowo sprzyjać ćwiczeniom z dobrych słów o sobie. Wszystko wokół przecież budzi się do życia, kwitnie, rośnie i zachwyca swoim pięknem. My też możemy!