MARTA WILCZYŃSKA
Środa Śląska
Teoria w praktyce
Nie wiem, czy mogę już używać formy czasu przeszłego, bo kiedy piszę ten tekst, walki za naszą wschodnią granicą trwają i przybierają na sile… ale spróbujmy, bo trudno teraz pisać list o czym innym.
Tegoroczny Wielki Post dla wielu z nas stał się okazją do przejścia od słów do czynów. Oczywiście wolałabym, żeby do inwazji rosyjskiej na Ukrainę nigdy nie doszło. Ale to już się wydarzyło i nie mieliśmy na to żadnego wpływu. Mogliśmy za to w tej tragicznej sytuacji czynić dobro. I tak się działo! Otwarte serca, ręce gotowe do działania, gościnność, hojność, czuwania w intencji pokoju… można powiedzieć, że ten wielkopostny „sprawdzian” z modlitwy, postu i jałmużny zdaliśmy naprawdę dobrze, przynajmniej z tej ziemskiej perspektywy.
Ale wciąż nie daje mi spokoju inne Chrystusowe wezwanie: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują…” (Mt 5, 44). Bo w tym konkretnym kontekście, w którym żyjemy, oznaczałoby to przecież: miłujcie Putina i módlcie się za niego. Brzmi naprawdę mocno, konkretnie i, delikatnie mówiąc, szokująco. Tylko czy ktoś z nas mógłby tak powiedzieć? Dla części z nas zapewne jest to zdanie nie do zaakceptowania. Widzę po sobie, że o ile z modlitwą nie mam problemu, o tyle głośno stwierdzić, że kocha się człowieka, który wyrządza tyle zła, chyba jednak bym nie potrafiła. Nawet spod palców na klawiaturze z trudnością wychodzą pewne słowa. Próbuję zrobić pierwszy krok, czyli nie podkręcać swojej nienawiści. Ale Ewangelia jest jak zwykle bardzo konkretna i wcale nie mówi „postarajcie się nie nienawidzić”, tylko jasno stawia sprawę: „miłujcie”. To dowód na to, że wciąż sporo przede mną, żeby przejść w pełni od teorii do praktyki. I na to, że na pewno sama nie jestem w stanie tego zrobić, bo to po ludzku niemożliwe. Potrzebuję do tego łaski Bożej i Jego miłości. W jej świetle wszystko staje się możliwe. I to z miłości będziemy kiedyś rozliczani.