MARTA WILCZYŃSKA

Środa Śląska

Perspektywa

Niedawno przeżywałam rocznicę trudnego dla mnie wydarzenia i byłam pod ogromnym wrażeniem tego, jak działa ludzka pamięć. Jaka jest silna. Bo poza samym wspomnieniem pojawiły się we mnie też konkretne i silne emocje,  podobne bardzo do tych, które towarzyszyły mi przed rokiem. Przyznam Księdzu, że się zdziwiłam. Wystarczyła data, wspomnienie, żeby przenieść się w tamtą sytuację… a potem przyszła refleksja na temat tego, co wydarzyło się w moim, w naszym życiu później, przez kolejnych 12 miesięcy, aż do dzisiaj. I już się otrząsnęłam, wróciłam na normalne tory, po raz kolejny z mocnym przeświadczeniem, że perspektywa jednak wiele zmienia.

I tak jest, myślę, z wieloma wydarzeniami w naszym życiu, zwłaszcza tymi trudnymi. Wydaje nam się, że jest bardzo źle, że ich nie uniesiemy, że nic już z tego nie będzie, że kolejna sprawa jest stracona i spisujemy ją na straty. Co więcej – realnie tak właśnie czujemy, tak to przeżywamy i mamy prawo do takich emocji! Ale kiedy spoglądamy na to zdarzenie z dystansu, często widzimy, że stało się ono punktem zmiany, szansą, początkiem czegoś nowego, być może wielka dla nas rzecz okazuje się z czasem jedynie epizodem. Wyciągam z tego dla siebie dwa wnioski. Po pierwsze: próbować nie narzekać, tylko uwielbiać Boga za to, co jest, nawet jeśli to trudne, bo jak już pisałam w jednym z listów, On widzi inaczej i więcej niż my. Po drugie: mimo że jestem w tym samym miejscu kalendarza co rok temu, to jednak jestem innym człowiekiem, z inną dojrzałością i otwartością.

I odbieram to także jako naukę dla siebie na ten konkretnie czas. Na kolejny Wielki Post. Pozornie taki sam, jaki przeżywałam już kilkadziesiąt razy w moim życiu. A jednak zupełnie nowy, bo wchodzę w niego z inną perspektywą. To  właśnie niezbity dowód na to, że nasze życie nie jest kołowrotkiem. I, co filozof odkrył bardzo dawno temu, nie wejdziemy dwa razy do tej samej rzeki. Także dlatego, że my już nie jesteśmy tacy sami.