MARTA WILCZYŃSKA

Środa Śląska

Licz na siebie

Na przełomie roku w naszej parafii ks. Proboszcz przypomniał statystyki z wrześniowego liczenia wiernych… u nas 18% parafian uczęszczało wtedy na Mszę św., a 53% z nich przyjęło Komunię św. Jestem ciekawa, jak było u Księdza w parafii. Kiedy tego słuchałam, zaczęłam się zastanawiać, co można zrobić, żeby to zmienić.

Kilka dni później odbyliśmy z mężem pozornie niezwiązaną z tematem statystyk rozmowę z ośmiolatkiem (rok przed I Komunią Świętą). Zaciekawiło go to, że jedziemy do oratorium, i pytał, co tam można robić. Opowiedzieliśmy mu o zajęciach pozalekcyjnych, o próbach scholi, spotkaniach itp. Na koniec dodałam, że można się tam też umówić na spowiedź. Ze zdziwieniem zapytał, co to. Nie mieliśmy zbyt dużo czasu na to katechetyczne wyzwanie, ale w skrócie opowiedzieliśmy o sakramencie, o regularnym korzystaniu z niego. Na koniec padło pytanie: i Wy też tak robicie? Tematy przytoczonych wyżej statystyk i zdumionego ośmiolatka połączyłam dopiero po chwili, co jednocześnie dało mi odpowiedź na pytanie o to, co zrobić, by przyprowadzić do Kościoła wierzących, którzy nie praktykują. Stąd też tytuł: licz na siebie. Bo w tej kwestii nikt z nas, chrześcijan, nie może zrzucać odpowiedzialności na kogoś innego, na szkołę, na księdza, na siostrę zakonną. Jeżeli my nie damy przykładu wiary, to nikt tego za nas nie zrobi. A patrząc z perspektywy młodych, to jest to obowiązek dorosłych. Bo dzieciaki same z siebie nie mają pojęcia o sakramentach i powodach, dla których należałoby je przyjmować. I mają do tego prawo. To się jednak nie zmieni, jeśli nie będą widzieć, że dorośli wokół nich praktykują, że są w tym autentyczni, że żyją wiarą.

Ta krótka rozmowa uświadomiła mi powagę sytuacji oraz fakt, że to realnie także ode mnie zależy, czy te nasze parafialne 18% wzrośnie, czy spadnie; że to m.in. na mnie spoczywa odpowiedzialność za kolejne pokolenie wierzących. Nie bez powodu od wieków mówi się, że to przykłady pociągają.