Wspólny Wrocław

O partycypacji,
rewitalizacji, o budżecie
oddanym w ręce obywateli
z Bartłomiejem
Świerczewskim,
Dyrektorem Departamentu
Spraw Społecznych
Wrocławia, rozmawia

WOJCIECH IWANOWSKI

„Nowe Życie”

Wojciech Iwanowski: Kiedy pan Dyrektor patrzy na Wrocław, to jaki obraz widzi?
Bartłomiej Świerczewski: To zależy, skąd patrzę. Za oknem mojego biura mam typowo wielkomiejski widok. Tory kolejowe, estakada, wysokie budynki, zieleń. Taka trochę berlińska, wielkomiejska perspektywa. Wrocław, jaki widzę i jakim chcę go oglądać, to właśnie miasto zielone, aktywne, otwarte i uporządkowane w sensie planistycznym. Taki Wrocław lubię. Na rzecz takiego miasta pracuję.
Partycypacja – uczestnictwo – są słowami często odmienianymi przez wrocławskich urzędników. Jak partycypacja wygląda we wrocławskiej codzienności?
W mojej ocenie wygląda całkiem dobrze. Pamiętam, w jaki sposób procesy partycypacji rodziły się w naszym mieście. Uczestniczyłem w tym. Rok 2022 to 10. edycja Wrocławskiego Budżetu Obywatelskiego. Wcale nie najważniejszego, ale jednego z najbardziej widocznych procesów partycypacyjnych we Wrocławiu. W 2013 r., kiedy zaczynaliśmy jako jedno z pierwszych dużych miast w Polsce, kwota przeznaczona na jego realizację wynosiła 2 mln zł. Obecnie jest to 30 mln zł. Łącznie inwestycje z 9. edycji Budżetu Obywatelskiego opiewają na ok. 200 mln zł. To kilkaset zadań inwestycyjnych. Ale też kilka tysięcy liderów – osób, które wymyślają te pomysły. Można wyjść przed dom lub z pracy i zobaczyć wybudowaną drogę rowerową, uporządkowany park czy nowe boisko, które z budżetu miasta powstały dzięki zaangażowaniu mieszkańców. Tak samo dzieje się w innych obszarach.
Fundusz Osiedlowy jest podobny do Budżetu Obywatelskiego. Największa różnica polega na tym, że projektów się nie głosuje, a ich zgłaszanie odbywa się za pośrednictwem Rad Osiedli. W ramach Funduszu Obywatelskiego oddajemy do decyzji mieszkańców na osiedlach z góry określony budżet, który rozdysponowują oni na lokalne potrzeby. Kwota do podziału to 40 mln zł. Pieniądze te są rozdzielane według specjalnego algorytmu.
Tutaj pojawia się rola Rad Osiedli, które zbierają inicjatywy, konsultują z mieszkańcami, hierarchizują i przekazują je do Urzędu Miasta. Następnie urzędnicy przygotowują niezbędną dokumentację i realizują pomysły.
Fundusz realizowany jest w cyklu dwuletnim. To nowe narzędzie. Wciąż je rozwijamy.
Dużych procesów konsultacyjnych odbywających się we Wrocławiu mamy rocznie kilkanaście. Do tego dochodzą setki mniejszych spotkań. Naprawdę setki, nie przesadzam. Regularnie widzimy się i rozmawiamy z organizacjami pozarządowymi, Radami Osiedli, formalnymi i nieformalnymi grupami mieszkańców.
W ubiegłym roku spotkaliśmy się ze wszystkimi 48 Radami Osiedli, tak żeby wsłuchać się w potrzeby mieszkańców. W tym roku planujemy podobną turę spotkań. Te rozmowy z wrocławiankami i wrocławianami odbywają się nie tylko w Departamencie Spraw Społecznych, którym kieruję. One dotyczą całego urzędu. Partycypacja to także współpraca z organizacjami pozarządowymi – obywatelskimi. Nie mówi się o tym często, ale na realizację zadań przez NGOsy miasto przeznacza rokrocznie ok. 200 mln zł. To są zadania realizowane przez mieszkańców miasta na rzecz mieszkańców. Dotyczą one pomocy społecznej, ale także m.in. edukacji, kultury czy sportu.

W minionym roku odbyły się wybory do wrocławskich Rad Osiedli. Zwracano uwagę na niską frekwencję. Czy taka forma samorządności wciąż się sprawdza w zatomizowanym świecie?
Frekwencja była rzeczywiście fatalna. Jednocyfrowy wynik dla tak dużego miasta jak Wrocław jest porażką. Osobiście wydawało mi się, że możemy liczyć na frekwencję dwucyfrową. Proszę mi wierzyć, że jeszcze nigdy z naszej, Urzędu Miejskiego Wrocławia, strony nie zaangażowano tak dużych środków w ramach akcji profrekwencyjnej. Promocja wyborów była wszędzie. O wyborach informowały media, gabloty informacyjne na osiedlach. Można było o nich usłyszeć na ogłoszeniach parafialnych w kościołach, przeczytać na przystankach, w tramwajach i autobusach MPK. Czego zabrakło? Moim zdaniem sami kandydaci do Rad Osiedli nie prowadzili kampanii wyborczej. Na niektórych osiedlach było trudno zebrać chętnych do kandydowania. Bywało, że mieszkańcy zwracali się do agend miejskich z pytaniem o to, kto kandyduje na ich osiedlu… Po wyborach docierały do nas głosy od mieszkańców, mówiące, że nie widzieli ani jednego plakatu czy ulotki promującej kandydata na radnego osiedlowego. Dlatego nie poszli na wybory. Chętnie bym wysłuchał opinii zewnętrznych ekspertów na ten temat. Czy zatem „osiedlowość – lokalność” się sprawdza? Mimo tej fatalnej frekwencji uważam, że tak. Że warto ją rozwijać i o nią dbać. Może problemem jest swoista globalność myślenia wrocławian.
W naszym mieście mamy bardzo dużo organizacji pozarządowych. W swojej działalności podejmują one jednak głównie globalne, nie lokalne zagadnienia. I tak zajmujemy się np. całym miastem, regionem czy Polską, nie zaś jedną ulicą czy osiedlem. Wrocław wciąż jest młodym miastem. Zupełna wymiana ludności po II wojnie światowej spowodowała zanik budowanej przez wieki lokalności miasta. Jak widać, tego nie da się odbudować w ciągu kilkudziesięciu lat. Myślę, że przed nami jeszcze dużo pracy na tym polu. Na pewno potrzebujemy większego zaangażowania lokalnych społeczności. Uproszczenia systemu podziału Wrocławia i bodźców aktywizujących. Jakich? Nad tym musimy wszyscy popracować. Mamy na to najbliższe pięć lat kadencji obecnych Rad Osiedli.
Wrocław od niedawna nosi miano „miasta sprawiedliwości naprawczej”. Co to znaczy?
Sprawiedliwość naprawcza to swoiste podejście do działań związanych z przestrzeganiem i egzekwowaniem przepisów prawa. Na przykład, jeżeli ktoś pomaże mur, to musi naprawić swój błąd poprzez zamalowanie bohomazów pojawiających się na naszych ulicach. Najzwyklej w świecie musi to odpracować. Dzięki temu kara odnosi się bezpośrednio do popełnionego czynu. Ma to głęboki wymiar wychowawczy i penitencjarny. Należy też dodać, że kara za czyn zabroniony jest wykonywana na korzyść lokalnej społeczności – tej, która ucierpiała poprzez niewłaściwe postępowania karanego. Oczywiście nie chodzi tylko o malowanie po murach. Z tematem wiążą się również prace porządkowe. Takie „naprawcze” podejście nie obciąża dodatkowo borykającego się z problemami wymiaru sprawiedliwości. Za realizację programu sprawiedliwości naprawczej odpowiada Wrocławskie Centrum Integracji, zajmujące się pracą osób skazanych. Ale chcę zwrócić uwagę, że ważnymi elementami w mieście sprawiedliwości naprawczej jest też aktywizacja mieszkańców, dialog i partycypacja. W proces zaangażowany jest urząd, ale też organizacje pozarządowe prowadzące mediacje i Wrocławskie Centrum Rozwoju Społecznego.

Przejście Dialogu powraca jako nowa
przestrzeń dialogu społecznego,
informacji i międzykulturowości

WWW.WROCLAW.PL

We Wrocławskich dzielnicach trwa rewitalizacja. Jak wygląda cały proces w praktyce i które osiedla naszego miasta obejmuje?
Obszar zdegradowany i obszar rewitalizacji obejmuje osiedla: Brochów, Kleczków, Księże, Nadodrze, Ołbin, Plac Grunwaldzki, Przedmieście Oławskie, Przedmieście Świdnickie. Ustawa o rewitalizacji wymusza na nas, aby ten obszar był zwarty i połączony ze sobą. Na pewno w ramach obszaru rewitalizacji mamy większe i mniejsze potrzeby. Ale też trzeba pamiętać, że w obszarze rewitalizacji będą realizowane inwestycje miejskie, prywatne i wspólnot mieszkaniowych. Te potrzeby na każdym z osiedli są inne.
W ramach rewitalizacji chcielibyśmy również pobudzać mieszkańców do aktywności społecznej. To niezwykle istotne w kontekście zmiany nie tylko wizualnej i społecznej wspieranych osiedli. Rewitalizacja to nie jest tylko remont. To powinna być też odbudowa tkanki społecznej. A tu konieczne jest zaangażowanie lokalnych społeczności. I do tego bardzo mocno zachęcamy wszystkich zainteresowanych. Jeśli ktoś ma wątpliwości lub pomysły, zachęcam do kontaktu z Wydziałem Partycypacji Społecznej. Rewitalizacją kieruje tam z-ca dyrektora Sebastian Wolszczak.
Proces rewitalizacji jest długotrwały. Obecnie mamy wyznaczony obszar. Rozpoczęliśmy prace nad Gminnym Programem Rewitalizacji. Myślę, że przed nami ok. dwóch lat pracy, zanim te kluczowe dokumenty powstaną.
A przypomnę, że wciąż jeszcze nie wiemy, czy i w jakiej wysokości pojawią się środki zewnętrzne na ten cel.
W ostatnim czasie powstała we Wrocławiu nowa przestrzeń spotkania – Przejście Dialogu. Dla kogo to miejsce jest? Jakie cele się przed nim stawia?
Przejście Dialogu to miejsce w samym centrum Wrocławia – w Przejściu Świdnickim. Dawniej kultowe miejsce spotkań, muzyki ulicznej i świetnych zapiekanek, dziś powraca jako przestrzeń dialogu społecznego, informacji i międzykulturowości. Zachowuje dawny klimat różnorodności i rozwija go w nowoczesnej formie. Jest to miejsce spotkań, warsztatów, konsultacji, a także debat i działań artystycznych. Niektóre z wydarzeń są transmitowane online, inne włączają przechodniów przejścia w dialog. Bo o to finalnie chodzi – o spotkanie, wymianę informacji i rozmowę.
Przejście jest dla wszystkich mieszkańców Wrocławia, także tych, którzy sprowadzili się do miasta spoza Polski. Zapraszamy do skorzystania z oferty, a także do rezerwacji przestrzeni na działania własne, inicjatywy organizacji pozarządowych, grup mniej lub bardziej formalnych. Ważną funkcją Przejścia jest zadanie gromadzenia i promocji informacji o działaniach w obszarach wielokulturowych we Wrocławiu.

Bieżący rok jest ostatnim realizacji Wrocławskiej Strategii Dialogu Międzykulturowego. Jak z perspektywy minionych trzech lat przebiegała jej realizacja?
Program Wrocławska Strategia Dialogu Międzykulturowego na lata 2018–2022 jest odpowiedzią na pojawiające się nowe wyzwania i potrzeby społeczne wynikające ze zwiększającego się udziału cudzoziemców w życiu społeczno-gospodarczym Wrocławia. Różnorodne wymiary życia o wspólnotowym charakterze tworzą sieć wzajemnych relacji pomiędzy wrocławianami a migrantami współzamieszkującymi Wrocław. Zjawisko wielokulturowości zarówno dla wrocławian, jak i obcokrajowców może być nowym doświadczeniem. Projekty realizowane poprzez Strategię tworzą warunki do budowania nowych więzi, podnoszenia kompetencji międzykulturowych, które są niezbędne dla wzajemnego zrozumienia, współistnienia czy współpracy. Pozwalają na akceptowanie i docenianie wartości, które inne kultury wnoszą w życie wspólnoty, a zarazem pozostają w ścisłej zależności ze znajomością i zrozumieniem własnej tożsamości kulturowej.
Z perspektywy minionych trzech lat należy zaznaczyć, że na Strategię składa się wiele świetnych projektów, choćby takich, które dotyczą społeczności romskiej. Strategia pod wieloma względami wyprzedziła sytuację, z którą mamy do czynienia na wschodniej granicy naszego kraju. Wrocław, Polska zmienia się bardzo szybko. Strategia jest sposobem na radzenie sobie z tą zmianą. Słowa uznania należą się WCRS, które odpowiada za wdrażanie Strategii.
Kończąc, chciałbym zapytać Pana Dyrektora, czy ma jakieś „wrocławskie marzenie”?
W tej chwili głównie jedno, mało odkrywcze – chciałbym, żeby pandemia się skończyła, a żeby to przyspieszyć, aby więcej osób się zaszczepiło. Tak. To jest pierwsze marzenie, które przychodzi mi do głowy. Bardzo chciałbym również, żebyśmy we Wrocławiu częściej ze sobą rozmawiali. To ważne nie tylko ze względu na to, czego dotyczyła ta rozmowa – partycypację. Rozmowa jest też ważna z uwagi na przeciwdziałanie izolacji epidemicznej. Rozmawiajmy ze sobą jak najwięcej. Spotykajmy się. Celebrujmy naszą osiedlową lokalność i angażujmy się w to, co dla nas ważne. Taką konkretyzacją życzeń odnośnie do przyszłości miasta będzie strategia 2025–2050, nad którą właśnie rozpoczynamy pracę.