Quo vadis świecie medialny?

Żyjemy w takim świecie, jaki sami sobie zaplanujemy. Z jednej strony wydaje się nam, że mamy wpływ
na otaczającą nas rzeczywistość, z drugiej zaś często nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele elementów
światopoglądowych jest nam narzuconych
. Może tylko dziwić niska świadomość podążania za prawdą,
a duża tendencja do ulegania złudzeniu, że każdy twórca mediów ma czyste intencje.

KS. ŁUKASZ ROMAŃCZUK

„Niedziela”

Korzystajmy mądrze z mediów, przyglądając się krytycznie
informacjom, które są nam przedstawiane

ROMAN KOSZOWSKI/FOTO GOŚĆ

Św. Antoni Pustelnik powiedział kiedyś: „Przyjdą takie czasy, że ludzie będą szaleni i gdy zobaczą kogoś przy zdrowych zmysłach, powstaną przeciw niemu, mówiąc: Jesteś szalony, bo nie jesteś do nas podobny”.
W obecnych czasach takiego dramatu jeszcze nie doświadczamy, lecz przyglądając się reakcjom i relacjom w społeczeństwie, można postawić tezę, że świat był spokojniejszy, gdy nie było mediów.
Brzmi to paradoksalnie, zwłaszcza że artykuł ten powstał w jednym z tradycyjnych środków społecznego przekazu, ale chodzi mi bardziej o to, że nierozważne i bezrefleksyjne korzystanie z mediów potrafi uczynić wielkie spustoszenie w życiu człowieka, także tym duchowym.
Mądre korzystanie z mediów
Ze swoich obserwacji dostrzegam zbyt duże zaufanie do ludzi tworzących media lub wypowiadających się w nich. Gdy jakiś dziennikarz lub inna osoba publiczna zyska sympatię odbiorcy, to jest w stanie „sprzedać” takiemu człowiekowi nawet największą bzdurę. Warto tu wspomnieć o faktach medialnych, czyli informacjach rozpowszechnionych w prasie lub mediach elektronicznych, niezgodnych z prawdą, ale mających wpływ na opinię publiczną.
Nie od dziś wiadomo, że w parze z rozwojem mediów idzie próba ich oswojenia. Porównując wypowiedzi różnych ludzi z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych z tymi z czasów współczesnych, możemy dostrzec diametralną zmianę. Biorąc pod uwagę wypowiedzi polityków, jasno widać, że większa spontaniczność i szczerość była dawniej. Dziś odnosi się czasami wrażenie, jakby w studiu siedzieli aktorzy, którzy mają w głowie wyuczone schematy, nie potrafią siebie słuchać, a gdy nawet się pomylą lub zostanie im dowiedzione kłamstwo, próbują udowodnić, że ich rozmówca nie ma racji. W konsekwencji mam czasami wrażenie, że oglądając programy publicystyczne, społeczne czy polityczne, biorę udział w spektaklu, którego scenariusz już znam, a sami rozmówcy nie są mnie w stanie niczym zaskoczyć.
Praca w mediach – służba społeczeństwu i państwu
W art. 10 prawa prasowego możemy przeczytać: „Zadaniem dziennikarza jest służba społeczeństwu i państwu. Dziennikarz ma obowiązek działania zgodnie z etyką zawodową i zasadami współżycia społecznego, w granicach określonych przepisami prawa”. Tak naprawdę przepis ten dotyczy każdej osoby publikującej w mediach. Tymczasem, jak możemy zaufać twórcom mediów, skoro w wielu przypadkach nie można zauważyć pełnej obiektywności i bezstronności?
Przekaz danego medium zależy od kilku czynników.
Obiektywność przekazu medialnego
Na pierwszym miejscu postawiłbym odbiorcę. Stąd też dana redakcja przygotowywać będzie materiały w taki sposób, aby były one atrakcyjne dla danej grupy docelowej, trafiały w gusta i poglądy.

Innym elementem jest linia redakcyjna nadawcy. W tym przypadku dobór rozmówców, poruszanych tematów, formy poszczególnych informacji i ich przekaz będą miały określone ramy. Linia ta może być ustalona przez właściciela, wydawcę lub może być uzależniona od podpisanych kontraktów reklamowych.
O przekazie medialnym i jego obiektywności dużo mówi też postawa samego dziennikarza (nie mówię tu o publicystyce). Powinien on w dyskusji być bezstronny. W rozmowie nie powinien narzucać swoich poglądów, a do przekazywanej informacji dodawać subiektywnych opinii.
Nie można też zapominać, że w parze z mediami idzie ekonomia. Za każdymi poważnymi mediami idą też pieniądze. Ogromna większość z nich jest komercyjna, a to wiąże się z uzależnieniem zarówno od reklamodawców, jak i działań marketingowców, którzy próbują stworzyć modelowego odbiorcę mediów. Statystyczny Polak nie istnieje, ale są różne sposoby, by pozyskać takich odbiorców, którzy będą przynosić zyski. Tworząc taki model, jego twórcy często opierają się na stereotypach, ludzkich przyzwyczajeniach, obecnych trendach i zainteresowaniach.
Przy okazji wykorzystywane są różne metody, aby mieć wpływ na kształtowanie poglądów i wyborów.
Weryfikacja przekazywanych informacji
To sprawia, że gdy człowiek korzystał będzie np. z jednej telewizji, portalu, radia czy gazety, przyjmując podane treści bez sprawdzenia ich wiarygodności, może wpaść w pewnego rodzaju „bańkę informacyjną”, a to może nieść za sobą konsekwencję braku zrozumienia ze strony osób, które żyją w swojej „bańce informacyjnej” lub podchodzą do przekazywanych informacji z refleksją i są uważni na to: Kto? Co? Jak? W jakim celu? przekazuje informację. Nieuniknione jest, aby tworzyć właściwą ocenę przekazu. Ułatwia to krytyczny odbiór treści i ich weryfikację w różnych źródłach. W innym przypadku możemy tworzyć sobie alternatywną rzeczywistość, która doprowadzi nas do wielu absurdów, takich jak: zamknięcie na prawdę, agresja wobec osób mających odmienne zdanie, brak samodzielnego myślenia, łatwość ulegania manipulacji, podążanie za tym, co narzucą media, tłumacząc to modą, fajnością, nowoczesnością.
Mimo że dla młodego pokolenia internet, media społecznościowe i media tradycyjne to oczywistość, tak naprawdę wciąż uczymy się, jak z tego dobrodziejstwa mądrze korzystać. Ci, co zauważyli, jak potężną bronią są media, mają ogromną przewagę nad tymi, co odgrywają bierną rolę w kreowaniu tej przestrzeni.

NIE DAJMY SOBĄ
MANIPULOWAĆ,
ABYŚMY NIE PRZEGRALI
SWOJEJ WOLNOŚCI.