PAWEŁ SKRZYWANEK

Wrocław

Pacem i terris

Zastanawiałem się nad kolędowym „Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli…”. Pomyślałem, że w tej drugiej części jest pewna sprzeczność. Czy pokój może mieć dookreślenia? Pokój albo jest, albo go nie ma. Pokój łączy, nie wybiera… Przez lata światu wystarczała prosta definicja pokoju… to stan, gdy nie ma wojny. To stwierdzenie okazało się intelektualnym banałem i trzeba było aż tragedii dwóch wojen światowych, by intelektualiści rozpoczęli debatę nad istotą pokoju.

Znamiennym jest fakt, że w dokumencie konstytuującym powstanie UNESCO (światowej agendy Narodów Zjednoczonych na rzecz kultury) jej twórcy w 1945 roku stwierdzali: „Skoro wojny biorą swój początek w umysłach ludzi, to właśnie w umysłach ludzi muszą być budowane podstawy pokoju”. Papież Jan XXIII na kilka tygodni przed śmiercią podarował światu jeden z kluczowych dokumentów opisujących ludzką tęsknotę za pokojem. Encyklika Pacem in terris to szczególnie dzisiaj lektura obowiązkowa. Schorowany papież, zatopiony w dziele odnowy Kościoła, w ostatnich tygodniach swojego pontyfikatu zaangażował cały swój moralny autorytet w obronę pokoju zagrożonego wojną nuklearną. Papież – po raz pierwszy w historii – swój religijny dokument skierował nie tylko do wierzących, ale także do wszystkich ludzi dobrej woli. Już w tytule stwierdzał, że ustanowienie powszechnego pokoju może dokonać się w prawdzie, sprawiedliwości, miłości i wolności, czyli przestrzeganiu Boskiego porządku. Ta definicja była tak humanistyczna, że pozwoliła pochylić się nad tym tekstem i przesłaniem ludziom wielu kultur, wierzącym i niewierzącym. W świąteczne dni wczytywałem się w poszczególne kanony encykliki. Papież był człowiekiem wiary, ale był też realistą. Pisał, że człowiek poszukuje pokoju, ale nie jest go w stanie ustanowić, opierając się jedynie na ludzkich siłach. W swoim intelektualnym przekazie Jan XXIII uczynił coś bardzo ważnego dla kultury i pokoju, nie pisał bowiem tylko o jego religijnym, teologicznym wymiarze, ale swoimi refleksjami dawał także realne wytyczne, co człowiek ma uczynić, aby ten stan osiągnąć. Ta idea fascynowała między innymi Richarda Feynmana – laureata Nagrody Nobla z dziedziny fizyki, a także filozofa.

Jego refleksja przywołała u mnie dwa odległe obrazy. Pierwszy to słynne słowa z przemówienia inaugurującego prezydenturę Johna F. Kennedy’ego, w którym ten polityk stawiał symboliczne pytanie: „Nie pytaj się, co Ameryka zrobi dla ciebie, zapytaj się, co ty zrobisz dla Ameryki?”. Drugie to wiersz jest taki pomnik Tadeusza Różewicza o uśmiechniętym papieżu Roncallim i ostatnie jego zdanie: „ciągle mnie pytają co pan myśli o Bogu/ a ja im odpowiadam/ nieważne jest co ja myślę o Bogu/ ale co Bóg myśli o mnie…”.