Z pamiętnika pluszowego Mnicha

ILUSTRACJA MWM

GIENEK, FRYDERYK I TORT, cz. 3

Z lodówki na plebanii zniknął tort przeznaczony dla gości. Gienek, Fryderyk i ksiądz Piotr próbują rozwiązać tę zagadkę. Fryderyk Szop, posługując się węchem, wytropił ślady wiodące do piwnicznych drzwi…
Drzwi otworzyły się cicho i na progu stała rodzina Myszek. Od wielu lat myszy Waldek i Krysia mieszkały z dziećmi pod podłogą piwnicy na plebanii i od czasu do czasu spotykały się z Gienkiem, Fryderykiem i księdzem Piotrem na pogawędkach przy filiżance herbaty i kawałku sera lub ciasta. Zawsze były to bardzo wesołe spotkania, ale dzisiaj pan Waldek i pani Krysia mieli bardzo niepewne miny.
– Dzień dobry – powitał ich ksiądz Piotr.
– Dzień to na pewno. Ale czy dobry, to jakoś nie bardzo mi się chce na razie wierzyć – westchnął pan Waldek.
– No cóż. W zasadzie mamy podobne doświadczenia – Gienek spojrzał na przyjaciół z ukosa. Powoli zaczynał domyślać się, co się stało.
– No bo my właśnie przyszliśmy z Karolkiem do was, żeby wam coś powiedzieć – pani Krysia szturchnęła łokciem najstarszego syna, który był już prawie taki duży jak rodzice.
– Yyy… no bo ja chciałem bardzo przeprosić, że bez pozwolenia wszedłem wczoraj do waszej lodówki i zabrałem tort – wyjęczał na bezdechu młody Myszka. – I to bardzo źle zrobiłem.
– Ach! No i tajemnica zaginionego tortu rozwiązana – mruknął Gienek.
– W sumie nie do końca, bo nadal nie wiemy, gdzie jest tort – Fryderyk nie spuszczał oczu z Karola, który stał ze smutnie spuszczoną głową.
– Nie ma – szepnął.
– Gdyż? – próbował pomóc tato Myszka.
– Gdyż zjadłem sam – Karol wydusił wreszcie. – Bo był taki smaczny, że nie mogłem się oprzeć. I jak zacząłem go jeść, to potem chciałem jeszcze i jeszcze, i jeszcze aż… nic nie zostało.
– I cały tort sam jeden wcisnąłeś? Chłopie, a nie zaszkodził ci?
– No właśnie, zaszkodził. Cały ranek bolał go brzuch, aż wreszcie mi powiedział, co się stało – poinformowała mama Myszka.

– I jest nam wszystkim bardzo przykro – dodał pan Myszka.
– Nam też. Ale teraz już mniej, bo się sprawa wyjaśniła, młodzieniec przeprosił, swoje skutki złego już wycierpiał i mam nadzieję, że teraz znajdzie jakiś sposób, by zło naprawić – podsumował ksiądz Piotr.
– Ja będę teraz pomagał Fryderykowi sprzątać kościół i zakrystię. I nie będę narzekał, że jest ciężko – zadeklarował prędko Karolek.
– Dobry pomysł – kiwnął głową Szop. – Mnie się przyda pomocnik, a Karolowi na pewno przyda się lekcja pokory.
– Na pewno. Teraz przynajmniej zrozumiesz, jak to jest z tymi przykazaniami: „nie pożądaj” – Gienek jak zawsze znalazł okazję do małej katechezy.
– Najpierw cały dom pachniał tortem, więc pojawiła się pokusa. Potem pokusa zapukała do Karolkowego serca, a Karol je otworzył i powiedział: „chcę tortu”. A potem nogi i łapki Karolka
posłuchały tego głosu i powędrowały do lodówki.
– Ale ja naprawdę nie chciałem niczego ukraść. Ja tylko, ja tylko… – mały Myszka próbował się tłumaczyć.
– Świetnie cię rozumiemy. Sami mieliśmy takie myśli, by spróbować tortu jeszcze wczoraj. I właśnie o tym otwarcie rozmawialiśmy. I jeden drugiemu pomagał zwalczyć pokusę. Dlatego właśnie Pan Jezus dał nam wspólnotę: drugiego człowieka, by szczerze mówić o problemach i sobie nawzajem pomagać.
– Nie zapominajcie o tym, że przecież Pan Bóg zawsze daje nam swoją łaskę, byśmy mogli każdą pokusę pokonać. Ważne, żebyśmy chcieli tej łaski używać. No i najważniejsze jest to, że Bóg jest tak miłosierny i tak nas kocha, że zawsze nam przebacza. I to nie tylko takie przewinienia, jak kradzież tortu – dodał ksiądz Piotr. – No, ale skoro nasi oczekiwani od wczoraj goście już przyszli, to może, chłopaki, nakryjecie do stołu, nastawicie wodę na herbatę, a ja z panią Krysią pokroimy nowy tort, który nam pani Ewa właśnie przyniosła.
– Ja herbatę chętnie, ale tort to już niekoniecznie – podziękował grzecznie Karolek i popędził pomóc Fryderykowi nakryć do stołu.

KS. PIOTR NARKIEWICZ