Ruchoma szopka w Wambierzycach

Czas Bożego Narodzenia związany jest z wieloma tradycjami.
W jednych krajach liturgiczne wspomnienie przyjścia na świat Zbawiciela
jest obchodzone bardzo uroczyście, w innych mniej.
W Polsce przez wieki kultywowanych jest wiele zwyczajów i tradycji,
które mają swoje symboliczne znaczenie i konkretną historię.

KS. ŁUKASZ ROMAŃCZUK

„Niedziela”

ZDJĘCIA KS. ŁUKASZ ROMAŃCZUK

Jedne z nich są naszymi rodzimymi, inne przywędrowały do naszego kraju z różnych stron Europy. Przez lata nabrały one swoich kształtów i w zależności od rejonu zostały odpowiednio nazwane i przyswojone. Pięknym zwyczajem jest budowanie szopek bożonarodzeniowych.
Dla wielu osób, chcących jak najpiękniej ukazać moment przyjścia na świat Pana Jezusa, podjęcie się budowy takiej szopki to niemałe wyzwanie. Są tacy, co pierwsze elementy składają jeszcze przed adwentem, by zdążyć ukończyć projekt na czas.
Jak wyglądają współczesne szopki bożonarodzeniowe?
O gustach się nie dyskutuje, lecz gdy w grę wchodzą sprawy związane z religią, należy zachować wszelki szacunek. Stąd też przedstawienie sceny narodzenia Pana Jezusa najczęściej ukazane jest w sposób prosty, subtelny, nastawiony na wskazanie niezwykłości przyjścia Mesjasza, a jednocześnie ukazujący codzienność towarzyszącą mieszkańcom Betlejem.

Oprócz tradycyjnych szopek chcących wskazać na konkretny czas i miejsce narodzenia Jezusa, niektórzy budowniczowie wprowadzają elementy współczesne, chcąc jednocześnie skłonić oglądających do refleksji. Wśród odbiorców najczęściej są dzieci, które przy ładnie wykonanej szopce potrafią spędzić wiele czasu. Wraz z rozwojem techniki zmieniły się także zwyczaje budowy. W wielu szopkach wprowadza się elementy ruchome, wykorzystując do tego mechanizmy poruszające różnymi postaciami, zwierzętami czy elementami dekoracyjnymi.
Bywają budowane zarówno szopki sezonowe, jak i takie, które można oglądać przez cały rok. Przykładem szopki ruchomej dostępnej do obejrzenia przez cały rok kalendarzowy jest szopka bożonarodzeniowa w Wambierzycach.
Zaczęło się od św. Franciszka z Asyżu
Zanim przejdziemy do przedstawienia wambierzyckiej szopki, cofnijmy się w czasie do początków.

Maryja

Dzieciątko Jezus

Św. Józef

Gloria in excelsis Deo

…króle witają

Po raz pierwszy tego typu dekorację świąteczną zbudowano w 1223 roku. Inicjatorem był św. Franciszek z Asyżu. Powstała ona w grocie koło Greccio we Włoszech. Pomysł ten spodobał się innym zakonnikom, dlatego też z każdym rokiem powstawały nowe przy klasztorach franciszkańskich. Po pewnym czasie zwyczaj ten zyskiwał coraz więcej zwolenników w całej Europie. W Polsce budowę szopek zaczęli kultywować franciszkanie dopiero pod koniec XIII wieku. Nie wynikało to z ich zaniedbania czy niechęci do tego typu nowinek. Po prostu był to czas, kiedy franciszkanie osiedlali się na ziemiach polskich.
Przenieśmy się teraz do Wambierzyc. Miejscowość ta znajduje się na Dolnym Śląsku w powiecie kłodzkim, diecezji świdnickiej. Najbardziej rozpoznawalnym tam miejscem jest Bazylika Nawiedzenia NMP. Z racji tego, że znajduje się tam Góra Kalwaria, bardzo często mówi się o Wambierzycach jako śląskiej Jerozolimie. Miejscem chętnie odwiedzanym jest także ruchoma szopka. Znajduje się ona w budynku u podnóża Kalwarii i nie jest to miejsce przypadkowe. W tym bowiem miejscu mieszkał twórca szopki. Idąc z bazyliki ok. 300 metrów, można ją łatwo znaleźć, podążając za drogowskazami. Składa się ona z ok. 800 figurek, w tym ok. 300 ruchomych. Na zamieszczonych zdjęciach przedstawiamy tylko jedną stronę, najważniejszą, ukazującą sceny narodzin Chrystusa. Jest to najstarsza część. Pozostałe elementy powstały w późniejszym czasie, a przedstawiają drogę krzyżową, Ostatnią Wieczerzę, rzeź niewiniątek, pracującą Świętą Rodzinę, czy też kopalnie i zabawy ludowe.
Historia wambierzyckiej szopki
Powstanie pierwszej ruchomej szopki w Wambierzycach datuje się na XVIII wiek. Wtedy to w pustelni za kaplicą Matki Bożej Bolesnej zamieszkał Konrad Hilberg. Korzystając z dostępnych materiałów, jakim było drewno, wyrzeźbił figurki, stworzył odpowiednie mechanizmy i ukończył swoje dzieło. Niestety nie zachowało się ono do dziś.

Ruchomą szopkę, którą możemy obecnie oglądać, stworzył Longin Wittig. Żył on i pracował w XIX wieku. Pochodził z Góry św. Anny. Budowanie szopek bożonarodzeniowych nie było dla niego trudnością, ponieważ wychowywał się w rodzinie, gdzie ta tradycja była przekazywana z pokolenia na pokolenie. Stąd też powstanie takiej szopki było tylko kwestią czasu i dobrego projektu.
Dlaczego więc Wambierzyce? Pierwsze elementy szopki powstały ok. 1850 roku. Były to sceny przedstawiające narodzenie Pana Jezusa. Wtedy jeszcze Longin Wittig mieszkał w miejscowości Góra św. Anny. Po przeprowadzce do Ścinawki Średniej w 1877 roku kontynuował pracę, którą ukończył już w Wambierzycach, do których wraz z rodziną sprowadził się w 1882 roku. Po  ukończeniu prac postanowił podzielić się swoim dziełem z mieszkańcami okolicznych wsi i miast. Jego dzieło oglądali pielgrzymi. Przez to też wieść o pięknej ruchomej szopce rozeszła się jeszcze dalej.
Widząc entuzjazm przybywających, by obejrzeć to dzieło, Wittig postanowił pójść krok dalej i zbudować kolejną część szopki. Tym razem dotyczyła ona drogi krzyżowej.
Gdy Longin Wittig zmarł w 1895 roku, opiekę nad szopką i dalszą jej rozbudowę kontynuował jeden z trzech synów zmarłego artysty – Hermann Wittig. To dzięki jego twórczej pracy możemy obejrzeć w szopce sceny: rzezi niewiniątek, Świętą Rodzinę przy pracy, 12-letniego Jezusa w świątyni, Ostatnią Wieczerzę, kopalnie węgla czy scenę przedstawiającą zabawę ludową.
Po drugiej wojnie światowej szopka przeszła pod opiekę władz lokalnych, które przekazały ją miejscowej parafii. Chcąc udać się do Wambierzyc, warto wcześniej zaplanować sobie podróż. Może to być niezapomniane przeżycie duchowe. Po nawiedzeniu bazyliki można nie tylko obejrzeć ruchomą szopkę, ale także przejść w duchu modlitwy na Górę Kalwarię w 14 stacjach drogi krzyżowej lub pójść w dłuższą trasę na dróżki kalwaryjskie.

…pasterze śpiewają… cuda, cuda ogłaszają

Betlejem

Król z darem dla Jezusa

Królowie przybywają na wielbłądach…

…a także na słoniach