„WIEM, KOMU UWIERZYŁEM” (2 TM 1,12)
Apologia na dzień powszedni

Genesis 2 – życie i człowiek

„Człowiek powstał w wyniku zachodzącej miliardy lat ewolucji. Zatem Boga nie ma”.
Powoli! Jedno nie wyklucza drugiego. Bóg jest i ciągle stwarza,
dlatego zadział się proces ewolucji.

KS. MACIEJ MAŁYGA
Wrocław

Pan Jezus pewno nie miał na myśli biogenezy, ale coś w Jego słowach
jest na rzeczy: „Powiadam wam, że z tych kamieni może Bóg wzbudzić
dzieci Abrahamowi” (Łk 3, 8). Przecież Bóg raz już to zrobił

JASON D/UNSPLASH.COM

Pramałpa, małpa, człowiek, Darwin, Bóg, Biblia, ewolucja, wiara i niewiara… Kluczem do wyjaśnienia sprawy jest poprawne rozumienie Bożego aktu stworzenia.
Stwórca, nie twórca
Bóg nie jest tak „akcyjny”, jak nam się to często zdarza. Stworzenie to Jego ciągłe działanie w stosunku do świata – nieprzerwane dawanie istnienia. Bóg nieustannie „myśli” świat i dzięki temu on istnieje. Bez Niego wszystko osunęłoby się w nicość: „Gdy skryjesz swe oblicze, wpadają w niepokój; gdy im oddech odbierasz, marnieją i powracają do swojego prochu. Stwarzasz je, gdy ślesz swego Ducha i odnawiasz oblicze ziemi” (Ps 104, 29-30). Z Bogiem-Stwórcą i ze światem nie jest jak z robotnikiem- -twórcą, który po ukończeniu budowli zostawia ją, ta zaś dalej stoi (św. Augustyn, Komentarz słowny do Księgi Rodzaju). Lepiej więc w kluczowym dla nas pojęciu zamienić samogłoskę: stwArzanie. Skoro stwórczy akt Boga ciągnie się przez cały czas, to dla lepszego zrozumienia możemy zaznaczyć w nim dwie „fazy”: a) początkowe zaistnienie świata oraz b) jego dalsze trwanie i rozwój. Creatio trwa więc nieprzerwanie. To nie tylko podtrzymywanie świata w jego początkowym kształcie, ale także wprowadzanie nowości; Bóg lubi czynić wszystko nowe (Ap 21, 5); Jego (i nasz) świat ciągle się rodzi (Rz 8, 22), dążąc do swej pełni, do nowej ziemi i nowego nieba z nowym człowiekiem.
Stworzenie i ewolucja
Dla rozumu wierzącego Stwórca nie jest tymczasową hipotezą roboczą, potrzebną do chwili, aż nauka wyjaśni wszystkie sprawy do końca i wtedy będzie można Boga odrzucić. Odkrycia nauki nie wykluczają Stwórcy (i na odwrót). Dziś człowiek już wie, że cały wszechświat jest rzeczywistością ewoluującą, nie tylko organizmy żywe: „Ewolucja biologiczna jest tylko jednym z włókien ewolucji kosmicznej” (ks. Michał Heller). Aby kamyczkowi sprzed ponad trzech miliardów lat zaczęło burczeć w brzuchu (biochemicy, wybaczcie! Zdajemy się na was w wyjaśnieniu spraw typu: biogenny grafit, mata mikrobiologiczna, metabolizm jako cecha życia, zupa nukleotydów itd.), konieczne było zaistnienie odpowiednich procesów chemicznych, możliwych znowu dzięki temu, że wcześniej gwiazdy wyprodukowały węgiel, a jeszcze wcześniej pojawiły się jądra wodoru. 

Przyjmując te dokonania rozumu i znając stwórcze (życie z nicości!) działanie Boga, teologia zajmuje stanowisko kreacjonizmu ewolucyjnego, zgodnie z którym „Bóg nie powołuje do istnienia wszystkich organizmów i struktur przyrodniczych od razu w gotowej postaci, ale stwarza prawa przyrody, które kierują procesem ewolucji wszechświata i życia biologicznego” (ks. Michał Heller).
Zaufanie do rozumu
Gdy Karol Darwin opublikował przełomowe O powstawaniu gatunków drogą naturalnego doboru, czyli o utrzymywaniu się doskonalszych ras w walce o byt (1859), Kościół nie zajął stanowiska, lecz przezornie czekał na dalsze odkrycia nauki. W przeciwieństwie do wielu wspólnot protestanckich nie potępił dzieła Darwina (a mógł, bo w 1864 roku miał się ukazać indeks ksiąg zakazanych). W międzyczasie czeski zakonnik, Gregor Mendel (1822–1884), sadząc w klasztornym ogrodzie groch zwyczajny, odkrył zasady genetyki, przez co dał podstawy do wyjaśnienia doboru naturalnego, a francuski jezuita Pierre Teilhard de Chardin (1881–1955) opracował śmiałą koncepcję ewolucji świata ku punktowi Omega. Gdy naukowcy wystarczająco uzasadnili koncepcję ewolucji, wybrzmiały oficjalne wypowiedzi Kościoła. W 1941 roku papież Pius XII powiedział, że „nie widać powodów, ażeby wiara, iż człowiek został stworzony przez Boga, wykluczała opowiedzenie się za teorią ewolucyjnego pochodzenia człowieka”; w 1950 roku w encyklice Humani generis ten sam papież pisał, że teoria ewolucji to „poważna hipoteza, której Kościół w żaden sposób nie odrzuca”. W 1996 roku Jan Paweł II stwierdził jeszcze jaśniej: „nowe zdobycze nauki każą nam uznać, iż teoria ewolucji jest czymś więcej niż hipotezą”. Równocześnie w kościelnych wypowiedziach padało zastrzeżenie, że sama dusza jest bezpośrednim stworzeniem Boga.

Warto: ewoluować ku punktowi
Omega (jak radził Teilhard de Chardin).