ABP JÓZEF KUPNY

metropolita wrocławski

Być świadkiem

Święta mamy już za sobą, ale liturgiczny okres Bożego Narodzenia skłania jeszcze do refleksji. Otóż cała historia związana z narodzeniem się Jezusa rozpoczyna się od momentu, kiedy Archanioł Gabriel, Boży posłaniec, wchodzi do domu Maryi. To oczywiste, Bóg działa wtedy, kiedy człowiek pozwoli Mu wejść do swojej codzienności. I może rzadko o tym myślimy, ale pozwalając, by Słowo Boże stawało się w nas ciałem, możemy stawać się dla innych czytelnym znakiem, który będzie prowokował do tego, by zmieniali oni swoje myślenie o sobie samych, o świecie, o sensie życia i o Bogu.
Kiedy starożytny Kościół nauczał o wierze, często przywoływał zdanie św. Pawła, że sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami do zbawienia.
Spróbujmy zatem zapytać siebie nie tylko o to, co nosimy w sercu, w co wierzymy, ale także o to, co wyznajemy naszymi ustami. Wyznawanie wiary oznacza nasze zaangażowanie, publiczne świadectwo. Chrześcijanin nie może dać sobie wmówić, że wiara jest sprawą prywatną. Papież Franciszek odda to stwierdzeniem, że nie można być uczniem Jezusa, nie będąc jednocześnie misjonarzem. To znaczy, nie można powiedzieć o sobie, że wierzę w Jezusa, jeśli nie wyznaję tej wiary na zewnątrz i jeśli moja postawa nie przyciąga innych do Jezusa. My wyznajemy wiarę i dajemy świadectwo przynależności do Boga nie dlatego, że wokół nas są niewierzący, których chcielibyśmy sprowokować. Nawet nie dlatego, że chcemy na siłę przyciągnąć innych, by wierzyli tak samo, jak my. Wyznajemy wiarę, bo nie możemy milczeć o tym, co nosimy w sercu. Spotkaliśmy Jezusa i nie możemy udawać, że w naszym życiu nic się nie stało.