PIOTR SUTOWICZ

Wrocław

Ekologia, czyli… co?

Po raz kolejny w dniach listopadowych przez liberalne media przemknęły ubolewania nad polskim zwyczajem palenia zniczy na grobach. Rzeczywiście, zwyczaj jest głęboko zakorzeniony i niekoniecznie ogranicza się do katolików. To jak wieczerza wigilijna czy śniadanie wielkanocne, albo i choinka na Boże Narodzenie. Te zjawiska zaliczają się raczej do kultury niż religii, chociaż można je interpretować w kontekście naszej wiary. W listopadowe wieczory nasze cmentarze już z daleka wyglądają imponująco z rozświetlonymi nad nimi łunami, które przełamują szybko pojawiający się mrok i są jednak znakiem nadziei już to religijnej, już to takiej świeckiej. Ta druga wynika z tego, że pamięć o naszych zmarłych pomaga nam rozumieć wspólnotę, w której żyjemy. Pisałem o tym w zeszłym miesiącu przy okazji oceny tzw. wypominków.
Tym bardziej niepokojąco nieszczerze brzmią głosy tych, którzy z taką zaciętością podnoszą głos w kwestii tego, że zwyczaj jest nieekologiczny, że klimat się przez niego ociepla, że dużo śmieci się generuje itd. Co do tego ostatniego nie widzę problemu w dobie jednorazowych wsadów do szklanych zniczy. Ten ostatni można użyć wiele razy, sam plastik zużyty jako osłona dla materiału palnego jest rzeczywiście problemem, ale przy właściwie działającym recyklingu można go rozwiązać, ba! można użyć innych materiałów – w tym akurat wypadku za wsad może „robić” sama świeca i też będzie dobrze. Poza tym mierzmy rzeczy jednakową miarą, ilość plastiku zużywanego w naszych gospodarstwach domowych jest ogromna i na jej tle plastik, że się tak wyrażę, cmentarny, to margines marginesu. Co zaś do owego ocieplania klimatu, to myślę, że mamy ważniejsze czynniki i jeśli ktoś uważa ten problem za ważny, to niech się najpierw nimi zajmie.
W tym roku była jeszcze jedna nuta w rzeczonej melodii, która brzmiała wyjątkowo fałszywie. Media wrocławskie walczące z owym „brzydkim” i godnym wykorzenienia polskim zwyczajem z wielkim aplauzem donosiły o tym, że na jednym z wrocławskich cmentarzy wrocławianie oddali hołd uchodźcom, którzy zginęli (umarli) na polsko-białoruskiej granicy. Dokonało się to poprzez zapalenie setek, a może i tysięcy zniczy. Widziałem zdjęcia, jeśli to nie była manipulacja, to rzeczywiście ta druga skala jest całkowicie prawdopodobna. W tym wypadku znicze okazały się całkowicie w porządku.
Podobnych przykładów pewnie jest więcej, ekologia i walka o klimat okazują się mieć różne oblicza, te same rzeczy są przejawem braku troski o klimat, ale jeśli są wyrazem „nowej świeckiej tradycji”, a do tego dają się użyć w walce politycznej, bywają OK. Tyle tylko, że takie stawianie sprawy pokazuje, że w tej walce chodzi chyba o coś innego.