Towarzyszyć, czyli być blisko…

W różnych kręgach Kościoła podejmowany jest temat braku
lub małej
liczby dzieci i młodzieży w naszej wspólnocie.
Wielu duszpasterzy szuka sposobów przyciągnięcia młodych ludzi
do wspólnoty parafialnej, rodzice martwią się oziębłością religijną swoich dzieci,
katecheci spadkiem liczby osób uczestniczących w lekcjach religii
czy we wspólnotach parafialnych.

EWA PORADA

Katowice

Czy potrafimy zaprosić nasze dzieci
na drogę wiary i towarzyszyć im?

URSZULA ROGÓLSKA/FOTO GOŚĆ

Zastanawiamy się, jak temu przeciwdziałać. Oczywiście nie ma prostych rozwiązań, jednoznacznych odpowiedzi. Trzeba szukać mądrości, indywidualnych dróg, adekwatnych dla konkretnego człowieka.
Towarzyszyć
Niedawno w gronie osób zaangażowanych w życie parafialne rozmawialiśmy o nowych sposobach ewangelizacji i nowoczesnych formach duszpasterstwa parafialnego. Jako fundament rozważań przyjęliśmy słowa papieża Franciszka z adhortacji Evangelii Gaudium, nr 24: „Kościół «wyruszający w drogę» stanowi wspólnotę misyjną uczniów, którzy przejmują inicjatywę, włączają się, towarzyszą, przynoszą owoc i świętują”. Zastanawialiśmy się, jak to zastosować w życiu rodzinnym i parafialnym. Jedna z mam wpadła na pomysł, że zaproponuje córce wspólny wyjazd na rekolekcje. Inna osoba zaproponowała kurs ewangelizacyjny dla młodzieży. Wszyscy przyznali, że są to pomysły na miarę nowego, otwartego duszpasterstwa. Jednak już po chwili zobaczyliśmy braki tychże pomysłów… W obu przypadkach w piękny sposób „przejęliśmy inicjatywę” (zaproszenie na rekolekcje czy na kurs), kolejnym krokiem niewątpliwie było „włączenie się” (wspólny wyjazd czy prowadzenie kursu), ale… w pomysłach zabrakło nam wytrwałości, stałości w towarzyszeniu aż do przynoszenia owoców, by następnie wspólnie świętować.
Wydaje się, że właśnie wierne towarzyszenie drugiej osobie jest najtrudniejsze, bo wymaga czasu, systematyczności, a owoce nierzadko zrodzą się dopiero po wielu miesiącach, a nawet latach. Pewnie stąd łatwo przychodzi nam wymyślać nowe inicjatywy, nawet się włączyć w ich realizację, jednak trudno nam kontynuować drogę z osobami, które zaprosiliśmy do wspólnej wędrówki.
Cóż zatem oznacza owo „towarzyszenie”? W tymże samym dokumencie (nr 24) Papież napisał: „Wspólnota ewangelizacyjna przez dzieła i gesty wkracza w codzienne życie innych, skraca dystans, uniża się aż do upokorzenia, jeśli to jest konieczne, i przyjmuje ludzkie życie, dotykając cierpiącego ciała Chrystusa w ludzie. […] Ewangelizacja wymaga cierpliwości i uwzględniania ograniczeń. Wierność wobec daru Pana w głoszeniu Dobrej Nowiny przynosi owoce”.

Towarzyszyć zatem oznacza być blisko drugiego człowieka (także w małżeństwie, rodzinie, w gronie przyjaciół, miejscu pracy itp.), wsłuchać się w to, co ma nam do powiedzenia, wejść w „jego świat”, a w końcu – bezinteresownie tracić czas dla drugiego. To chęć zrozumienia go, bycia przy nim, by mógł się rozwijać, dojrzewać, wzrastać, by wraz z nim szukać dróg budowania prawdziwej relacji z Panem Bogiem.
Przynosić owoce i świętować
Towarzyszenie drugiemu w drodze zawsze przynosi owoce. Czym są owe owoce? Czasami będzie to tylko radość i uśmiech na twarzy, pogłębienie więzi, a innym razem przemiana serca przybliżająca człowieka do Boga i innych ludzi. Przynoszenie owoców ostatecznie powinno prowadzić do zapału, aby samemu otrzymawszy dary, przekazywać je kolejnym osobom. Osoba, która dojrzała do przynoszenia owoców, chce poświęcać swój czas, zapał i zdolności innym, chce się dzielić sobą. „W końcu, radosna wspólnota ewangelizacyjna potrafi «świętować». Obchodzi i świętuje każde małe zwycięstwo, każdy krok naprzód w ewangelizacji” (tamże, 24). Nie wolno nam zapominać także o tym. Nie czekajmy na wielkie, spektakularne efekty, przemiana dokonuje się często małymi kroczkami, z dnia na dzień – umiejmy to zauważyć, docenić i świętować.
Mnie to nie dotyczy (?)
Może ktoś pomyśli: „Mnie to nie dotyczy. Nie jestem księdzem, nie angażuję się w życie parafialne… to nie dla mnie”. W dniu chrztu św. każdy z nas otrzymał w prezencie dziedzictwo chrześcijaństwa gromadzone przez stulecia poprzednich pokoleń, otrzymaliśmy wszelkie potrzebne łaski, aby wzrastać i umacniać naszą relację z Bogiem i z drugim człowiekiem. Żyjemy we wspólnocie osób, które mają się wzajemnie wspierać i towarzyszyć sobie w drodze. Ale wraz z dziedzictwem otrzymaliśmy też zadanie, aby to dziedzictwo przekazywać dalej, kolejnym pokoleniom, nawet jeśli będzie to wymagało od nas ofiar. Jest to zadanie dla każdego ochrzczonego w miejscu, w którym żyje: przede wszystkim w swojej rodzinie, ale także w miejscu pracy, w sąsiedztwie, w parafii, szkole. Mamy coraz mniej młodych ludzi w Kościele? Niech zmiana tej sytuacji będzie wyzwaniem dla mnie i dla Ciebie. Wszak każdy z nas otrzymał zadanie przekazania dziedzictwa wiary kolejnym pokoleniom.