KS ANDRZEJ DRAGUŁA

Zielona Góra

Przedrostek

Podczas ostatniego sympozjum Stowarzyszenia Homiletów Polskich (wrzesień br., Wrocław) powrócił temat możliwości głoszenia słowa Bożego przez świeckich. A powrócił on w dwóch kontekstach: papieskiej idei synodalności oraz ustanowienia nowej posługi w Kościele. Punktem wyjścia do dyskusji był Kodeks prawa kanonicznego, bardzo restrykcyjnie normujący możliwości przepowiadania przez świeckich. Kanon 766 mówi, że „wiernych można dopuścić do przepowiadania w kościele lub kaplicy, jeśli w określonych okolicznościach domaga się tego konieczność albo gdy w szczególnych wypadkach zaleca pożytek”. W tekście łacińskim, w którym pierwotnie kodeks został sformułowany, czytamy, że wierni świeccy „admitti possunt”. Drugi wyraz – „possunt” znaczy „mogą” (stąd słynne „non possumus” bł. kard. Wyszyńskiego, czyli „nie możemy”). Ciekawszy jest jednak pierwszy wyraz „admitti”, tj. „dopuszczeni”. Pochodzi od łacińskiego czasownika „mitto”, który tłumaczymy jako „posyłać”. Od tego czasownika można utworzyć formę przymiotnikową w liczbie mnogiej – „mitti”, tj. posłani. Prawodawca użył jednak przedrostka „ad-”, który wszystko zmienia. I tak zamiast „mitti” są „admitti”, tzn. zamiast „posłanych” mamy „dopuszczonych”.

Oczywiście prawodawca nie zrobił tego przez pomyłkę, ale świadomie. Świeckich się nie posyła do przepowiadania, świeckich się jedynie dopuszcza. I to pod wieloma warunkami. Czasownik ten mówi o sytuacji, gdy pozwala się na coś, do czego ktoś zwyczajowo nie ma prawa; gdy się pozwala komuś zbliżyć do kogoś lub czegoś; gdy uznaje się coś za możliwe. Zawsze wskazuje na różnicę między sytuacją standardową a tą, którą się wyłącznie dopuszcza. Tak jest właśnie z przepowiadaniem świeckich. Pod żadnym pozorem nie wolno mu głosić homilii na Mszy św., do całej reszty przepowiadania można go wyjątkowo dopuścić. Zdaje się jednak, że ta norma niedługo przestanie być aktualna.

O dezaktualizacji tej restrykcyjnej normy myślę jednak w innym kontekście. Otóż w maju br. papież Franciszek dokumentem Antiquum ministerium ustanowił nową posługę. I tu pojawia się problem. Posługę katechety (potocznie, choć nieprecyzyjnie: nauczyciela religii) czy katechisty (tu bardziej ewangelizatora)? Z dokumentu wynika, że spełniający tę posługę ma być posłany nie tylko do katechezy, ale także do tego, co określamy mianem przepowiadania, a co dokonuje się w kontekście liturgicznym (choć z wyłączeniem głoszenia homilii). Katechista to trzecia, obok lektora i akolity, urzędowa posługa świeckich w Kościele. Jednak akolita to nie ministrant, a posługa lektora nie jest tożsama z funkcją lektora. Prawem ustanowić można wszystko, także nowe posługi świeckich w Kościele. Teraz jednak trzeba się zastanowić, jak te posługi wykorzystać, jaką dać im przestrzeń w parafii, gdzie posłać. Choć akurat w Kościele pracy nie brakuje. A na pewno nigdy za mało ust (i serc) do głoszenia Ewangelii.