Rada Parafialna z perspektywy parafianki

Jeśli mam pisać o Radzie Parafialnej widzianej z własnej perspektywy,
to przede wszystkim należy się przedstawić. Mam 54 lata, jestem żoną,
matką i babką. Pracuję zawodowo.
Nigdy nie byłam członkiem Rady Parafialnej.

MONIKA GAZDA

Legnica

Spotkanie przedstawicieli rad parafialnych
w Centrum Spotkań im. Jana Pawła II w Legnicy

ROMAN TOMCZAK/FOTO GOŚĆ

Jestem przekonana o tym, że właśnie Rady Parafialne są i będą coraz ważniejszym elementem życia parafii. Rada Parafialna może stanowić wsparcie dla proboszcza w zbieraniu informacji i opinii, a także w podejmowaniu decyzji. Szczególnie w obszarach zarządzania stroną materialną parafii, organizacji uroczystości, prowadzenia dzieł charytatywnych itp.
Jeżeli oczekujemy od naszych księży, że będą przede wszystkim duszpasterzami, powinniśmy zdjąć z nich wiele obowiązków administracyjnych. To dość oczywiste. Jednak korzyści może być o wiele więcej.
Członkowie Rady jako animatorzy troski o wspólne dobro. Wiadomo, że nic tak nie pociąga, jak dobre przykłady.
Niektórzy z nas chcieliby być przydatni w parafii, ale nie wiedzą, jak. Często blokuje nas poczucie, że „nikt nas tam nie chce”. Nie wiemy, co moglibyśmy zrobić. Wtedy nasz sąsiad z Rady Parafialnej może stanowić inspirację. Może łatwiej zaproponować mu pomoc (tak trochę mimochodem, przy okazji) niż specjalnie szukać proboszcza? A i on będzie wiedział, co nam w odpowiedzi zaproponować – bo nas zna.
Członkowie Rady jako budowniczy mostów. Mogą oni być łącznikami między księdzem a tymi sąsiadami, którzy z różnych powodów stają „w ostatnim rzędzie”, albo wprost dryfują ku duchowemu odejściu z Kościoła. Jest szansa, że ze świeckimi porozmawiają szczerzej niż z proboszczem, łatwiej podzielą się swoimi bólami czy potrzebami.
Może członkowie Rady mogliby być niejako ambasadorami swoich mniej gorliwych sąsiadów, pomagając im popatrzeć na niedoskonałości własnej parafii z innej, serdeczniejszej perspektywy, a księdzu dotrzeć do nich z Dobrą Nowiną.

Powinni być trochę jak ministranci wyprzedzający księdza w wizycie „kolędowej”.
Rada Parafialna jako płaszczyzna
komunikacji. Jeśli coś mi przeszkadza w codziennym życiu, to nasza skłonność do oceniania innych, brak otwartości na ich racje, gorliwe barykadowanie się w obrębie własnych opinii. Wydaje mi się, że idealna Rada Parafialna powinna tworzyć w społeczności miejsce do rozmowy, do prezentowania opinii. Powinna pomagać proboszczowi szukać takich rozwiązań, które chroniąc sacrum, nie zamykają przed nikim drzwi naszych wspólnot.
Grupa osób o różnych wrażliwościach i poglądach, różnych rolach społecznych i doświadczeniu życiowym powinna pomóc prowadzić dialog wewnątrz oraz z otoczeniem parafii. Rada Parafialna powinna stanowić pomoc, by parafia żyła tu i teraz. By wierni nie uciekali z niej do internetu, na idealne msze z idealnymi kazaniami i bez jakiegokolwiek poczucia wspólnoty oraz odpowiedzialności za wspólnotę.
Zasady działania Rady powinny być jasne dla wspólnoty parafialnej. Jej członkowie znani, a wybory transparentne. Żeby mogła ona skutecznie działać, musi być rzeczywistą i żywą częścią parafii. Tak właśnie widzę rolę Rady Parafialnej.
To pewnie nieco utopijny obraz. Jej funkcjonowanie zależy od tego, po co została powołana. Jeśli dla formalności – pozostaje nieco fikcyjnym ciałem. Jeśli po koleżeńsku, żeby wesprzeć psychicznie proboszcza – może być ciałem zamkniętym, jego murem przed światem. Jeżeli po to, by parafia rozkwitała – wtedy może dać owoce.
Nie od razu będzie idealnie. Nie od razu skutecznie. Ale Pan Bóg prosto pisze nawet na krzywych liniach.