PAWEŁ SKRZYWANEK

Wrocław

Droga synodalna

Papież Franciszek uczynił z „drogi synodalnej” wyzwanie i zadanie dla swojego pontyfikatu. Wprowadzenie tego określenia do medialnego obiegu rodzi pewne niebezpieczeństwo. Dotyczy ono znaczenia i powagi informacji. Szybkość przekazu, jego natłok, a tym samym brak możliwości sensownego odczytywania niosą pokusę bagatelizowania i niezrozumienia. Świat dzisiejszych mediów potrzebuje newsów, sensacji, a nie pogłębionej analizy. By zrozumieć wyzwanie „drogi synodalnej”, potrzeba refleksji, zatrzymania…

Czym dla mnie jest synodalność? To odczytanie wagi dialogu i to nie tylko wewnątrz Kościoła, ale także umiejętności rozmowy z ludźmi spoza mojej religijnej wspólnoty. Uważam, że mój Kościół ma kłopot z wyzwaniem wolności. Nie potrafi odczytywać inności i zamiast postawy miłości i otwartości, popada w postawę negacji i odrzucenia. Troska o świat nie jest zadaniem łatwym. Uczestnicząc w kulturze, jesteśmy w ciągłym dziele stworzenia. Synodalność to biblijne zaproszenie do pracy razem. Nie znaczy to, że rozwiążemy wszystkie problemy, to byłaby postawa pełna pychy. Pracując jednak razem, łatwiej znaleźć rozwiązania, a przy różnicy zdań, nawet pryncypialnej, otrzymamy dar szacunku dla odmienności poglądów. Mój Kościół powinien na nowo odczytać swoje charyzmaty, nie musi zeświecczyć kleru ani sklerykalizować świeckich, ma jednak podmiotowo traktować każdego jego członka. Musi wytłumaczyć rolę kolegialności w Kościele i nauczycielską rolę biskupa. To trudne zadania, bo świat politycznej pokusy sojuszu „tronu z tiarą” uczynił wielkie spustoszenie. Mój Kościół to nie związek zawodowy ani polityczna partia. Rola świeckich w Kościele nie może być religijnym frazesem. Mamy kryzys religijny. Moim zdaniem, wbrew słowom wielu biskupów, główne zagrożenie nie idzie od wroga zewnętrznego, ale tkwi w naszej słabości. Nim rzucę w innych kamieniem, wolę uczciwą refleksję nad własną postawą. Oczyszczenie Kościoła to trudna i bolesna droga. Wiele postaw i autorytetów legło w gruzach. Dlatego potrzebna jest uczciwość i odpowiedzialność we wspólnej pracy. Kultura jest piękną płaszczyzną dialogu. Jej humanistyczne przesłanie daje możliwość tworzenia, rozwijania i spierania się w poglądach. Ma także atrybut „nieoczywistości”, który mądrze opisany, da nam granice dopuszczalnego błędu. Chciałbym, aby w tej dyskusji nie straszono mnie schizmą.

Nie mam obawy przed „drogą synodalną” Kościoła. Odczytuję ją jako ważne zadanie. Chciałbym, żeby ludzie Kościoła umieli znaleźć w nim swoje miejsce, odpowiedzialność i podmiotowość. Czasami mam jednak wrażenie, że ciągle wyważamy dawno otwarte drzwi. Tę rolę synodalną opisała nam przecież konstytucja Lumen Gentium. Synod jest pełnią całego Ludu Bożego. Odczytanie tej misji Kościoła w świecie współczesnym da nam radość i nadzieję (Gaudium et Spes). Wszak „człowiek może się zwrócić ku dobru jedynie w wolności”.