„WIEM, KOMU UWIERZYŁEM” (2 TM 1,12)
Apologia na dzień powszedni

Osoba Plus

„Istnieje siła wyższa, która wszystko stworzyła. Ale ta siła jest bezosobowa”.
Nierozumna opinia, gdyż to, co bezosobowe, jest bezmyślne i bezwolne.
Rozum podpowiada, że siła wyższa, która doprowadziła do istnienia ludzi-osób,
sama powinna mieć cechy osoby (plus być kimś więcej).

KS. MACIEJ MAŁYGA
Wrocław

Ministerstwo Rozumu Widzącego
i Wierzącego przypomina

Wyznawca „bezosobowej siły wyższej” to nie ateista (gdyż ten odrzuca wszelką wiarę religijną), nie teista (gdyż ów wierzy w Bóstwo osobowe), lecz raczej deista. Oryginalny deizm jest produktem nowożytności, głównie Oświecenia, ma swych bohaterów (John Toland, Wolter, Benjamin Franklin), a Bóstwo określa jako „Wielkiego Zegarmistrza”. Dzisiejszy deista, nieraz post-chrześcijanin, który usiłuje zachować elementy religijnego życia, a przy tym nie kłopotać się Bogiem (i Jego wolą), użyje innych pojęć: kosmiczna Energia, odwieczne Prawa, pierwotna Nicość, Pra-tajemnica wszechświata, Podstawa wszystkiego, najwyższe Dobro.
Osoba minus
Deistyczny światopogląd ma kruche fundamenty. Czy jest bowiem sens mówić o „wyższości” i równocześnie „bezosobowości” owej tajemniczej „siły”? Osoba charakteryzuje się tym, że ma rozum, wolną wolę i żyje własnym, osobnym życiem; „bezosobowość” to brak owych cech.
Jeśli więc „siła wyższa” jest bezosobowa, to tym samym jest bezrozumna i bezwolna. Jak i dlaczego jakaś ślepa siła miałaby doprowadzić do istnienia harmonijnego wszechświata i niezwykle złożonej ludzkiej osoby? Dlaczego taką ślepą siłę nazywać wyższą, więc doskonalszą od nas, ludzi, twórców pięknej muzyki, wyrafinowanej techniki i świetnych żartów? To nierozumne.
Jeśli jednak jakaś „siła wyższa” faktycznie doprowadziła do istnienia świata i ludzkich osób, to nie może być ona „czymś mniejszym niż strukturą osobową, ale z pewnością może być czymś niedocieczenie większym” (Bernhard Welte). „Siła wyższa”, skoro tworzy osoby, musi być od nich doskonalsza; stąd nasze określenie „Osoba Plus”.
Deizm minus
Ta sytuacja jest dla dzisiejszego deisty kłopotliwa. Aby wyjść z tego religijnego dyskomfortu, można by poćwiczyć układanki, w różnych parach łącząc określenia „siły wyższej”: bezosobowa – osobowa – „beztwórcza” – twórcza. Najpierw „siła wyższa” 1) bezosobowa i twórcza – ale to właśnie odrzuciliśmy. Może zatem 2) bezosobowa i „beztwórcza”? Jeszcze gorzej; „beztwórcza siła wyższa” jest niewiele warta; bardziej twórczy jest szczekający za oknem Rudy (pies) i przebiegający nad nami front atmosferyczny. Może zatem „siła wyższa” będzie 3) osobowa…

Ups! Odpada! Mówienie o Osobie jest zabójcze dla deizmu. Grozi teistycznym odstępstwem.
Z powodów swych trudności deizm dryfuje więc w stronę uzupełniających go opinii. Chętnie wybiera się w krainę 1) panteizmu. „Siła wyższa” jest tu częścią jednego, jedynego ekosystemu kosmosu i człowieka. Żyje ona i pulsuje w naszym świecie, w ludziach, psach i frontach atmosferycznych, nie różniąc się od nich; w języku teologii powiedzielibyśmy, że nie jest transcendentna, lecz wyłącznie immanentna.
Z racji owego panteistycznego dryfu pośród rosnących zastępów deistów nową religią staje się ekologia. Dla człowieka, który utracił Boga, a potem nieudanie próbował Go zastąpić ideałami narodu, techniki czy ogólnych wartości, ekologia jest ostatnią (?) pasją, która łączy ludzi i ma prawo do ich ofiar (największym skandalem historii jest wówczas Rdz 1, 28).
Inną szansą deizmu jest 2) agnostycyzm, przekonanie, że „siły wyższej” poznać się nie da i dlatego żadna dyskusja na jej temat nie ma sensu. Kolejnym praktycznym wyjściem z problemów deizmu może być synkretyczny sojusz z 3) innymi religiami, jak z New Age i jego kosmiczną duchowością czy z buddyzmem i jego religijnością bez (jednoznacznej) idei Boga.
Deizm plus
Chrześcijaństwo, owszem, wyznaje „siłę wyższą”. Wierzy w „Jestem, który jestem” (Wj 3, 14), w istniejący od początku Logos (J 1, 1), w Tego, „w którym żyjemy, poruszamy się i jesteśmy” (Dz 17, 28), w Trójcę, w której istnieją trzy relacje (św. Augustyn świadomie nie użył tu pojęcia „osoby”).
Chrześcijanin także mógłby stwierdzić – z odpowiednią interpretacją – że istnieje pewna kosmiczna Energia, odwieczne Prawo, pierwotna Nicość, Pra-tajemnica wszechświata, Podstawa wszystkiego, najwyższe Dobro. Ale równocześnie, na mocy rozumnego badania świata i na podstawie rozpoznanej i przyjętej historii Objawienia, chrześcijanin ma pewność, że owa „Siła” ma cechy osoby: myśli, chce i żyje (plus nieskończenie więcej).

Warto: Pamiętać, że istota osoby
to nie ręce, nogi czy nos, lecz bycie
podmiotem o rozumnej naturze.