MAŁŻEŃSTWO (NIE)DOSKONAŁE

Nie marnuj kryzysu

Powiadają, że po siedmiu latach małżeństwa przychodzi kryzys. Gdyby przyjąć to
za prawdę, to w naszym małżeństwie powinniśmy już doświadczyć trzech poważnych
kryzysów. Jednak od ponad 22 lat nie zdarzyło się nam doświadczyć kryzysu relacji
pomiędzy nami. Brak sytuacji postrzeganych jako kryzys małżeński nie oznacza
jednakże, że w życiu możemy rzeczywiście uniknąć kryzysu.

AMELIA I DOMINIK GOLEMOWIE

Wrocław

MOHAMED HASSAN/PIXABAY.COM

Jest to niemożliwe. Ważne jest, aby nie zmarnować, nie przegapić naszych kryzysów. Jedne z nich są naturalne, rozwojowe. Każdy dorosły człowiek przeszedł przez ogniową próbę okresu dojrzewania, czasu formowania się naszej osobowości. Moment wstąpienia w sakramentalny związek małżeński też jest sytuacją kryzysową – budujemy zupełnie nową rzeczywistość.
Podobnie rzecz się ma w chwili przyjścia na świat dzieci. Równie naturalnym kryzysem jest żegnanie naszych bliskich odchodzących do wieczności.
Towarzyszy nam jednak niemało sytuacji kryzysowych wynikających z okoliczności, w jakich nagle, mimo naszej woli się znajdujemy i nie wynika to z naturalnego przebiegu życia.
Jednym z takich doświadczeń, które mocno naznaczyło nasze małżeńskie życie, była strata pierwszego dziecka, o czym pisaliśmy. Obecnie wszyscy na świecie doświadczamy kryzysu społecznego wynikającego z ograniczeń związanych z pandemią. Kryzysem cywilizacyjno-technologicznym jest też zniewolenie wielu z nas przez tzw. media społecznościowe, a w istocie antyspołecznościowe.
Skłonni jesteśmy poświęcać więcej czasu światu wirtualnemu niż żonie, mężowi, dzieciom. Ponadto zanurzeni jesteśmy w kontekst społeczno-polityczny, a raczej wprost ideologiczny, który wtłacza nam sposób interpretowania świata, gdzie prawdziwe małżeństwo, jako związek kobiety i mężczyzny, stawia się na równi z innymi kombinacjami relacyjnymi wbrew Słowu Bożemu.
Kryzys wpisany jest w każdą drogę życia. Również nasz Zbawiciel, krocząc tą najdramatyczniejszą drogą – drogą krzyżową, doświadczał kryzysów – upadków. Wskazał nam jednak wyraźnie, że z upadku mamy się podnosić i iść dalej, ku zmartwychwstaniu poprzedzonemu ofiarą zupełną, całkowitą.

W małżeństwie także niemal codziennie upadamy, zaniedbując naszą wzajemną relację, naszą małżeńską relację z Panem Bogiem, marnując czas na sprzeczki, próżność, grzech. Mamy jednak ciągle wstawać i iść dalej drogą naszego małżeństwa ku świętości poprzedzonej ukrzyżowaniem. Ukrzyżowaniem naszego małżeństwa jest wdowieństwo – nie sposób wyobrazić sobie większej ofiary dla męża i żony, jak śmierć jednego z nich.
Powinniśmy jednak zadbać o to, aby przy kolejnych upadkach ucierpieć jak najmniej, by móc iść dalej. Jest to możliwe jedynie z Jego pomocą. Próbujemy szukać takich metod profilaktyki kryzysowej w naszym małżeństwie.
Najbardziej oczywistą jest modlitwa małżeńska. Polecamy także „adorandki” – randki małżeńskie polegająca na wspólnej małżeńskiej adoracji Pana Jezusa w Przenajświętszym Sakramencie.
Taką szansę mają małżeństwa podczas przeżywanej co roku Parafialnej Oktawy Małżeńskiej u Ojców Sercanów na Księżu we Wrocławiu.
Jedną z metod, wzorowaną na regularnej spowiedzi, są „miesięczne podsumowania”, kiedy całą rodziną siadamy przy stole, by podsumować miniony czas. Na koniec wyznamy, że pisujemy do siebie listy, szczególnie w chwilach trudnych, gdy czujemy, że się oddalamy. Listy prawdziwe, piórem na papierze. Można je podłożyć pod poduszkę, wsunąć w laptopa czy do torebki…
No a teraz gorąca zachęta do czytających te słowa: napisz list, prawdziwy list do męża, żony, przyjaciela, przełożonego w zgromadzeniu, a może rodzica, by podziękować za jego miłość.
Prosimy Cię, odważ się i napisz!