PIOTR SUTOWICZ

Wrocław

Świat pokiereszowany

Coraz trudniej pisać w sposób prosty o świecie, który człowiek celowo komplikuje nie dlatego, że musi, i nie dlatego, że ten świat wymaga coraz bardziej skomplikowanych form organizacyjnych, co byłoby wówczas zrozumiałe, ale dlatego, że „tak”, że to co jest, wydaje się oklepane i nudne. Rzeczy, które się dzieją, robią to coraz szybciej, coś, co jest odpowiedzią na jakąś sytuację dzisiejszą, za miesiąc jest komentarzem przestarzałym, całkiem nieaktualnym. Prywatnie tłumaczę sobie to zjawisko jako rewolucję społeczną, realizującą się na wielu polach. Jednym z nich jest sfera obyczajowo-seksualna czy też, używając innego sposobu określania rzeczy, okołopłciowa. Pewnym objaśnieniem i konsekwencją rewolucji jest napis, który nie tak dawno, acz było to przed kilkoma miesiącami, przeczytałem w tzw. przestrzeni publicznej. W ramach pewnego „dialogu” pomiędzy zwolennikami haseł LGBT a tymi opowiadającymi się za moralnością tradycyjną, wcale niekoniecznie chrześcijańską, ktoś umieścił następujące zdanie: „kocham osobę, nie jej płeć”. Rzecz niby trafna, w końcu wszyscy jesteśmy najpierw ludźmi stworzonymi na obraz i podobieństwo Boże, Kościół uczy nas, że Bóg nas kocha wszystkich, ale zawsze jest jakieś „ale”. Skoro zwolennicy ruchu LGBT z plusami uważają, że płeć jest rzeczą drugorzędną, to dlaczego wszyscy domagają się afirmacji swoich skłonności erotycznych, na temat których mam dość określone zdanie, ale w tym miejscu nie będę się nad nimi rozwodził. Oczywiście może są tacy, którym płeć jest obojętna, ale nie sądzę, żeby jej nie rozróżniali. Twórcy postępów postępu bardzo się starają, by tak było. Wychodzi z tego dużo dziwnych rzeczy, których końca nie widać.

W maju media obiegła wieść, że brytyjska firma przewozowa ukarała konduktora w pociągu za powitanie pasażerów, które miało brzmieć: „Dzień dobry panie i panowie, chłopcy i dziewczęta!”. Nie chodzi tylko o to, że rzeczony konduktor nie wymienił wszystkich wymyślonych przez działaczy nowych ruchów płciowych płci, ale też o to, że nie ujął osób niebinarnych, a więc takich, które do żadnej płci nie przynależą. Żeby nie szukać daleko, w miesiącach wakacyjnych media, raczej oczywiście lewicowe, rozpisywały się o transpłciowym sześciolatku i jego kłopotach z pójściem do szkoły w Polsce. Kiedy przeglądałem te materiały, odnosiłem wrażenie, że dziecko padło ofiarą problemów, ale dorosłych. Jakie będą skutki takich eksperymentów psychologicznych, strach pomyśleć.

Takich i podobnych wiadomości czytam ostatnio sporo. Co z nimi zrobić? Na początku człowiek ma odruch wyśmiania, ale ktoś to robi na poważnie, środowiska, które stoją za taką rewolucją, zdaje się mają i władzę, i pieniądze do realizacji swoich celów. Świat jest skomplikowany, ludzie go jeszcze kiereszują. Jedyne, co w tej sytuacji można, to zachować zdrowy rozsądek, może kiedyś się przyda.