MAŁŻEŃSTWO (NIE)DOSKONAŁE

Życie bez zakalca

Wszystko ma swój czas […]. Jest czas rodzenia i czas umierania”
(Koh 3)

AMELIA I DOMINIK GOLEMOWIE

Wrocław

KATYANDGEORGE/PIXABAY.COM

Nasze życie, a zatem i nasze małżeństwo osadzone jest w czasie, jest zdefiniowane bardzo precyzyjnie ramami czasowymi. Rozpoczyna się w momencie udzielenia sobie wzajemnie sakramentu małżeństwa, w chwili naszego ślubu, a kończy się w momencie śmierci. Zawiera się pomiędzy dwoma „Ś” i ma nas prowadzić ku trzeciemu „Ś” – ku świętości.
Moment, który w naszym małżeństwie często wspominamy ze wzruszeniem, to chwila naszego poznania się, pierwsza rozmowa, a co ciekawe, odbyła się ona – z konieczności – po francusku.
Potem odkryliśmy, że właśnie w Paryżu krzyżują się dwie ulice: rue Amélie i rue Saint Dominique. Wobec takiej koincydencji, na potrzeby zilustrowania dalszego rozważania posłużymy się odniesieniem do przepisu na ciasto francuskie. Do jego przygotowania potrzeba, oprócz mąki i pozostałych składników, dużo czasu i cierpliwości.
Należy wykonać wiele czynności w odpowiednich sekwencjach czasowych, bo inaczej nic z tego smakołyku nie wyjdzie. Wystarczy sobie wyobrazić, co by nam wyszło, gdyby przy wypieku ciasta otwierać co parę minut piekarnik i wyjmować ciasto, aby sprawdzić, czy dobrze wyrasta i smakuje… zakalec na palec. To samo, gdyby wcześniej wrzucić wszystkie składniki, raz zamieszać łychą i do pieca. Co by nam wyszło, gdybyśmy nie uszanowali czasu, który został nam podarowany? Tak, czas oraz jego przemijanie jest wielkim darem, który ma nas przygotować, abyśmy nie stali się zakalcami.
Dlatego nie siejemy pomidorów w listopadzie i nie rodzimy dzieci w jesieni życia. Jest czas narzeczeństwa i czas małżeństwa. To z czasem i stanem małżeństwa łączą się przywileje i odpowiedzialności wspólnego mieszkania i sypiania. Jest też czas przyjmowania dzieci w rodzinie i wychowania ich, odkładając na drugi plan osobiste ambicje związane z karierą zawodową. Nie mówimy tu o rezygnacji z kariery czy pomnażania majątku, ale o umieszczeniu ich na dalszym planie, o konkretnej i odpowiedzialnej hierarchii wartości.
Potem przychodzi czas formowania naszych dzieci i wprowadzania ich w dorosłość. Z tej odpowiedzialności nie jesteśmy nigdy zwolnieni! Nasze dzieci, za naszym przyzwoleniem (czynnym lub biernym) doświadczają co chwilę kolejnych życiowych inicjacji. Zaczyna się od doświadczeń mowy, samodzielnego poruszania się, potem pojawia się posługiwanie rożnymi przedmiotami, kosztowanie różnych smaków życia.

To naszą odpowiedzialność obciąża, jeżeli skrzywdzimy dziecko, dając mu do ręki tablet w wieku dwóch lat, albo do ust kofeinę i alkohol w wieku lat czternastu.
To do nas należy przekazanie dzieciom szacunku do czasu, jego przemijania i rytmu oraz przypisanych mu spraw i działań. To do nas również należy towarzyszenie dzieciom w ich wchodzeniu w samodzielność. Ta samodzielność początkowo będzie dotyczyła pójścia do szkoły bez asysty, potem podjęcia decyzji, że nie napiję się piwa na imprezie szkolnej, czy nie wezmę skręta, a potem nie pójdę do łóżka z osobą, z którą nie łączy mnie sakrament.
W nasz czas małżeński wpisane jest również świętowanie tego momentu, który uczynił z nas męża i żonę – rocznic naszego ślubu. W gronie bliskich i znajomych. Nie bez celu i powodu Kościół ustanowił wspomnienie liturgiczne pierwszej błogosławionej pary małżeńskiej w dniu rocznicy ich ślubu. W tymże Kościele najważniejsze uroczystości świętujemy oktawami, przez osiem kolejnych dni, a przygotowujemy się do ważnych świąt nowennami.
Ważne zatem jest, aby do rocznicy naszego ślubu odpowiednio się przygotować, aby potem jej nie spędzić, lecz przeżyć. Przed wspomnieniem św. Józefa modlimy się nowenną, podobnie przed Zesłaniem Ducha Świętego i wieloma innymi ważnymi dniami w życiu naszej wiary. Przed Bożym Narodzeniem i Wielką Nocą korzystamy ze znacznie dłuższego okresu przygotowania.
Niestety nie udało nam się znaleźć nigdzie formuły przygotowującej do przeżycia swej rocznicy ślubu. Oparliśmy się więc na pismach bł. Marii i Alojzego Beltrame-Quattrocchich, Słowie Bożym, modlitwach Kościoła oraz osobistym przeżywaniu małżeństwa i zbudowaliśmy na swój użytek i potrzebę nowennę, którą zatytułowaliśmy Nasze gody. Jest to pewien, ułożony w czasie, porządek przygotowania się do przeżycia kolejnej, a nigdy przecież nie wiemy, czy nie ostatniej, rocznicy ślubu. Poprosiliśmy o wsparcie ojców duszpasterzy naszej parafii i podpowiedź, czy tak może to wyglądać, czy nie błądzimy.
Wobec pozytywnej opinii staramy się dziewięciodniową modlitwą przygotowywać każdego roku do tego święta, a wtedy każda rocznica jest „okrągła”, wyjątkowa i nie sprowadza się jedynie do prezentu i lampki szampana.