Nauczyciele w szkole życia, czyli jak zdobyć mądrość życiową

Podczas spotkań rodzinnych, w których uczestniczą seniorzy rodu, wujostwo,
rodzice i w końcu dzieci i młodzież, zazwyczaj jest gwarno i wesoło.
Ale to także czas na wspominanie historii przodków, opowiadanie o tym, co się
przeżyło, o radościach i zmartwieniach. O życiu.

EWA PORADA

Katowice

Pielęgnowanie pamiątek rodzinnych, tradycji, przekazywanie
historii o bliskich sprzyja umocnieniu więzi rodzinnych
i nabywaniu mądrości życiowej

PASJA1000/PIXABAY.COM

Wszystkie te opowieści mają jeden wspólny mianownik: uczą, jak radzić sobie w trudnych sytuacjach, jak rozwiązywać problemy, jak przetrwać, gdy jest ciężko, uczą wrażliwości na drugiego człowieka. Uczą mądrości życia.
Opowiadania rodowe
Myślę, że wielu z nas właśnie takie spotkania kiedyś przeżyło, gdy cała rodzina zbierała się przy stole, ognisku, ulubionym miejscu, żeby wspólnie spędzić czas. Wtedy nikt nie bawił się smartfonem, nikt się nie nudził, opowieści bowiem, które wówczas można było usłyszeć, były tak wciągające, że nikt nie chciał stracić ani jednego momentu.
Do dzisiaj pamiętam historie, które słyszałam w dzieciństwie i latach młodzieńczych… o tym, jak przodkowie żyli w czasach wojny, jak duża była solidarność członków rodziny, a także sąsiadów oraz znajomych, jak ludzie sobie wzajemnie pomagali. Pamiętam opowieści o tym, jak poprzednie pokolenia radziły sobie, gdy wartość pieniądza z dnia na dzień drastycznie malała, a ludzie tracili oszczędności całego życia.
Pamiętam także przezabawne historie rodzinne dotyczące codziennego życia: kłótni małżeńskich i godzenia się, sposobów na dyscyplinowanie dzieci i o tym, jak dzieci sprytnie omijały zakazy swoich rodziców.
W tych opowieściach mieściło się całe bogactwo doświadczeń życiowych. Słuchając tych opowieści, uczyliśmy się, jak żyć, jak pokonywać trudności, coraz bardziej rozumieliśmy siebie i byliśmy dumni z przynależności właśnie do takiej rodziny.
Współczesne spotkania
Myśląc z nostalgią o tamtych chwilach, z niepokojem pytałam różne osoby o obecne spotkania rodzinne, czy mają doświadczenie wieczorów przepełnionych opowiadaniami rodzinnymi i czy obecnie jest to kontynuowane.
Pierwsza reakcja odpowiadających to zawsze szeroki uśmiech na twarzy i odpowiedź: „no pewnie, że pamiętam, nawet niektóre rozwiązania przodków stosuję u siebie w domu…” (w tym momencie pojawia się zwykle tajemniczy uśmieszek, kryjący za sobą pewnie jakąś konkretną historię), ale zaraz potem, już z lekkim smutkiem, dodają: „masz rację, teraz już coraz rzadziej opowiadamy sobie takie historie, szkoda”.

O czym zatem najczęściej rozmawiamy na spotkaniach rodzinnych?
O polityce, sprawach społecznych, czasami uprawiamy swoistego rodzaju krytykanctwo, szukając wad czy potknięć innych i z satysfakcją o tym opowiadamy, innym razem o podróżach czy sprawach zawodowych… Można oczywiście powiedzieć, że dzisiaj to nie ma znaczenia, bo dzieci i młodzież i tak się nie interesują tym, co się dzieje na takich spotkaniach, bo siedzą ze smartfonem w ręku albo w innym pomieszczeniu grają w gry.
I to jest niewątpliwie prawda, ale odpowiedzmy sobie szczerze, czy nigdy my sami nie mieliśmy pokusy, żeby gdzieś uciec od takich polityczno-społecznych debat?
Niestety, owocuje to także tym, że odcinamy nasze dzieci od ważnej szkoły, w której mogłyby się uczyć mądrości życiowej, jak sobie radzić w różnych sytuacjach, jak przezwyciężać trudności, jak cieszyć się życiem, doceniać to, co się ma, i być otwartym na drugiego człowieka.
Młodzi ludzie nie wyczytają tego wszystkiego w internecie, nie nauczą się tego od youtuberów czy innych współczesnych celebrytów. Taką funkcję spełniały właśnie opowiadania rodzinne. Historie, opowiadane z pasją, czasami przewyższające swoim kunsztem najlepszy kryminał czy najzabawniejszą komedię. Miały one też tę przewagę, że były nasze, rodzinne, znaliśmy osobiście bohaterów tych wydarzeń, wiedzieliśmy, że to nie jest tylko fikcja literacko-telewizyjna, ale samo życie.
Co zatem…
Na letni wieczór proponuję właśnie takie spotkanie rodzinne przy opowiadaniach.
Można się umówić, że każdy przygotuje jedną ciekawą historię swojego życia lub rodziny.
Zasady są proste: historia musi być prawdziwa, ale też ciekawa, barwna – sensacyjna albo zabawna. Ważne jest, żeby wnosiła jakieś przesłanie, mądrość życiową, którą chcielibyśmy przekazać innym. Oczywiście zapominamy o krytykanctwie, stawiamy na pozytywne myślenie. I angażujemy w to całą rodzinę – od najstarszych po najmłodszych.
Zachwyćmy się na nowo pięknymi historiami rodzinnymi, wszak w każdym z nas drzemie autor bestsellera.
A mądrość, którą przekażemy sobie podczas takich spotkań, będzie bezcenna, pozwoli z innej perspektywy popatrzeć na swoje życie. Ufam, że umocni również więzi rodzinne.