PIOTR SUTOWICZ

Wrocław

Dobre pomysły niekoniecznie wszystkim się podobają

Dlaczego pomysły, które są na pozór dobre, nie wszystkim się podobają? Chciałbym napisać, że „dla sportu”, ale najczęściej chodzi o coś więcej. Otóż wiosną bieżącego roku prof. Przemysław Czarnek, minister edukacji i nauki, rzucił pomysł, by lekcje religii, które z zasady są nieobowiązkowe, spotkały się z obowiązkową alternatywą w postaci etyki. Oznacza to, że uczeń musiałby wybrać albo to, albo tamto. Pomysł wydaje się całkowicie logiczny, może niepełny, być może trzeba by go poddać dyskusji, ale jednak sens to ma. W jakimś tam głębokim zamyśle jest najprawdopodobniej chęć przywrócenia szkole funkcji wychowawczej. Jeden i drugi przedmiot może taką rolę odegrać.
Od razu wszakże ze strony środowisk niechętnych obecnemu rządowi, a związanych z lewicą, posypały się na tę koncepcję gromy. Nie lubię nikogo pokazywać, że się tak wyrażę, po nazwisku, ale czasem muszę – np. portal internetowy z gazetą w nazwie, oczywiście nie on jeden, zarzucił ministrowi, że pomysł jest niedobry, bo etyki w wielu wypadkach będą uczyć ci sami ludzie co katechezy. Nie wiem, czy to jest całkowita prawda. Jeśli tak, to ludzie i środowiska, które za tą opinią stoją, tym samym składają donos na wszystkie niekatolickie ośrodki akademickie w Polsce. Według tych informacji oprócz KUL, UKSW, Uniwersytetu Jana Pawła II w Krakowie, Wydziałów Teologicznych przy Uniwersytetach czy też Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu i może jeszcze kilku innych instytucji – nigdzie nie studiuje się etyki.

Wiadomość ta jest dla mnie raczej przerażająca. Oznacza to, że oprócz katolików nikogo etyka nie obchodzi. Trochę się dziwię, że iluś tam ministrów nauki i oświaty nie zadbało dotąd o kształcenie w tym kierunku, przecież po 1989 roku w Polsce ministrami zajmującymi się tym zagadnieniem byli też przedstawiciele lewicy, którym powinno zależeć na jakimś świeckim podejściu do moralności, na wyprowadzaniu zasad moralnych niekoniecznie od Boga.

Drodzy krytycy wprowadzania etyki do szkół powinni, zamiast zajmować się krytyką tego pomysłu, zabrać się do roboty. Nie chodzi mi tu o to, że przez to mają nam, katolikom, dokopać, odwrócić młodzież od religii – uczciwie prowadzona etyka nie odwodzi ludzi od Boga, pomaga im zrozumieć świat i dokonywać w nim wyborów opartych na racjonalnych przesłankach. Pewnie, że wszystko może stać się przedmiotem ideologicznej batalii, w etyce też są różne szkoły myślowe i poglądy, ale żeby się na ten poziom wznieść, trzeba poznać fundamenty, a tych mogą uczyć w szkole ci, którzy gdzieś już z nimi zostaną zapoznani. Ten pomysł chyba trzeba wspierać dla dobra przyszłego społeczeństwa, nieuctwo bowiem jeszcze nic dobrego nie przyniosło.