KS ANDRZEJ DRAGUŁA

Zielona Góra

Bezsenna noc Jahwe

Jednym z ciekawszych zagadnień z pogranicza teologii i językoznawstwa jest kwestia tłumaczenia Pisma Świętego z języków oryginalnych. Wiemy, że najlepiej byłoby czytać książki w takim języku, w jakim zostały napisane. Każdy bowiem język inaczej opisuje świat, nie ma prostych ekwiwalentów językowych. Nie ma tłumaczeń wiernych. Zawsze jest ten sam dylemat: tłumaczyć słowo, jego sens, a może szukać takich wyrażeń, które będą wywoływały podobną reakcję u czytelnika oryginału i tłumaczenia. A co zrobić, gdy między oryginałem a tłumaczeniem jest jeszcze przepaść czasowa, geograficzna, kulturowa? Przed takimi dylematami staje każdorazowo tłumacz Biblii, dlatego wciąż mamy nowe przekłady, wydania poprawione, kolejne wersje tekstu. A wszystko po to, aby najlepiej „działał”.

Wpadło mi w ręce tłumaczenie Księgi Rodzaju i Księgi Wyjścia autorstwa Marka Pieli z UJ. Czytanie tego tekstu to ciekawe ćwiczenie intelektualne i duchowe. Weźmy kilka przykładów. Wszyscy pamiętamy opis stworzenia. Każdy dzień kończy się podobnie. Znamy tę wersję np. z liturgii Wigilii Paschalnej: „I tak upłynął wieczór i poranek – dzień pierwszy” itd. Autor omawianego tłumaczenia daje dniom tygodnia obecnie obowiązujące w polszczyźnie nazwy. Stworzenie zaczyna się więc nie od „dnia pierwszego”, ale: „To była niedziela”. Tak, stworzenie nie zaczęło się w poniedziałek, ale w niedzielę, która jest prawdziwie pierwszym dniem tygodnia, o czym słyszymy w każdą niedzielę podczas liturgii. Przykład drugi. W językowej świadomości utarło się określanie Egiptu jako „domu niewoli”, jak we wstępie do Dekalogu: „Jam jest Pan, Bóg twój, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli”. M. Piela zaproponował określenie Egiptu jako „obóz pracy niewolniczej” (Wj 13, 3) lub „obóz pracy” (Wj 13, 14). Być może chodziło o to, by znaleźć frazę, która silniej by zadziałała w naszej świadomości. Użyty w takim kontekście rzeczownik „obóz” w polszczyźnie kojarzy się z obozami pracy z czasów wojny, z nazizmem (Lager) czy terrorem sowieckim (łagier). To bardzo silne skojarzenia i nie wiem, czy zamierzone i uzasadnione. I trzeci przykład. Bardzo mi się spodobała propozycja translatorska: „Była to dla Jahwe bezsenna noc, bo musiał czuwać, aby wyprowadzić swój lud z egipskiej ziemi” (Wj 12, 42). W BT mamy: „Tej nocy czuwał Pan nad wyjściem synów Izraela z ziemi egipskiej”. Niby to samo, a jednak inaczej. Bardziej chyba przemawia do nas owa „bezsenna noc Jahwe” niż obraz czuwającego Pana. W bezsennej bowiem nocy – któż jej nie zna? – jest i niepokój, i zmęczenie, i troska, i oczekiwanie poranka.

Co wynika z tego językowo-duchowego ćwiczenia? Tekst biblijny kryje w sobie wiele znaczeń, których dotychczasowe tłumaczenia jeszcze nie odkryły przed nami. Dlatego warto nie ograniczać się do jednej wersji Biblii, ale szukać innych, porównywać i wczytywać się, wszak – jak mówi św. Grzegorz Wielki – „Pismo Święte rośnie wraz z czytającym”.