Bóg daje nam możliwości

AILURA/WIKIMEDIA COMMONS/LIC. CC BY-SA 3.0

O życiu sportowca,
skokach narciarskich
i wierze z jednym
z najbardziej znanych
i utytułowanych skoczków,
Kamilem Stochem,
rozmawia

KS. ŁUKASZ ROMAŃCZUK

„Niedziela”

Ks. Łukasz Romańczuk: Twój pierwszy konkurs Pucharu Świata odbył się w Zakopanem (17 stycznia 2004 r.). Zająłeś wtedy 49. miejsce. Stanąłeś do rywalizacji ze światową czołówką. Pamiętasz, co powiedział Ci trener po konkursie?
Kamil Stoch: Niestety nie pamiętam, co dokładnie powiedział mi trener po tym konkursie. Był to mój pierwszy start w Pucharze Świata, więc raczej nie robiłem sobie wielkich nadziei na odniesienie sukcesu. Te zawody miały być dla mnie nauką na przyszłość.
Na pierwsze punkty czekałeś do 11 lutego 2005 r. (Pragelato – 7. miejsce). Czy przez ten czas pojawiło się zniechęcenie?
Pierwsze punkty do Pucharu Świata zdobyłem rzeczywiście po ponad roku od debiutu w tej randze zawodów. Może się wydawać, że to dość długi czas, ale ja wtedy nie występowałem tylko w Pucharze Świata. Młodzi skoczkowie startują głównie w Pucharze Kontynentalnym, gdzie mają okazję nabierać doświadczenia w rywalizacji z zawodnikami prezentującymi podobny poziom sportowy. Możliwość zaprezentowania się w Pucharze Świata to nagroda za dobre wyniki osiągane w takich zawodach.

To pytanie wynika z obserwacji dużej życzliwości ze strony kibiców 🙂 Wielu sportowców spotyka się z krytyką po nieudanych zawodach. Jak to jest w twoim przypadku? Dostrzegasz więcej życzliwości, wsparcia czy hejtu po nieudanych startach?
Dostrzegam zdecydowanie więcej życzliwości i wsparcia. Cieszę się, że skoki narciarskie są bardzo popularne w Polsce. Mamy wielu wspaniałych kibiców, którzy w zasadzie po każdym konkursie przesyłają nam słowa otuchy lub gratulacje.
Które zwycięstwo jest dla Ciebie najcenniejsze?
Nigdy nie rozgraniczałem swoich osiągnięć na mniej i bardziej cenne. Dla mnie każde zwycięstwo, miejsce na podium lub po prostu dobry rezultat to wielka nagroda za ciężką pracę, wyrzeczenia, czas spędzony poza domem oraz poświęcenie, które muszę włożyć, aby osiągnąć sukces.
Początki Twojej kariery łączą się z czasami Adama Małysza. Jak to jest stawiać pierwsze kroki u boku mistrza?
Dobrze jest móc uczyć się od innych. Ja miałem możność podglądać najlepszych. Kiedy zaczynałem przygodę w Pucharze Świata, Adam Małysz był jednym z najlepszych zawodników na świecie. Mając okazję wspólnie z nim trenować, rywalizować i przebywać na zgrupowaniu, mogłem wyciągnąć bardzo wiele nauki, która pomogła mi w późniejszym etapie mojej kariery.

Kamil Stoch z medalem za zajęcie drugiego miejsca podczas
Mistrzostw Świata w Narciarstwie Klasycznym – Seefeld 2019

GRANADA/WIKIMEDIA COMMONS/LIC. CC BY-SA 4.0

W czasie kariery sportowej są lepsze i gorsze chwile. Jak wygląda życie skoczka narciarskiego po sukcesach i po porażkach?
Kiedy odnosisz sukces, pojawia się wokół ciebie wiele osób, które chcą ci zaproponować różne rzeczy, takie jak sponsoring, udział w reklamach lub innych przedsięwzięciach. Jest wiele możliwości i pokus. Trzeba być bardzo uważnym w swoich decyzjach i mieć zawsze otwarty umysł. Dobrze jest mieć wokół siebie takich ludzi, którzy będą przy tobie niezależnie od tego, czy odnosisz sukcesy czy nie. Ja mam ogromne szczęście, że ludzie, którymi się otoczyłem, wspierają mnie i doradzają, kiedy tylko tego potrzebuję.
Jak łączysz karierę sportową z życiem rodzinnym?
Na szczęście dla mnie moja żona Ewa jest bardzo wyrozumiałą osobą. Nie tylko szanuje to, co robię, ale do tego wpiera mnie i pomaga właściwie na każdym kroku. Uważam, że pogodzenie pracy zawodowej i życia prywatnego to właśnie okazywanie wzajemnej miłości, zrozumienia i wsparcia.
Kim jest dla Ciebie Pan Bóg?
Całe życie zastanawiam się, kim jest dla mnie Pan Bóg. Nie mam jednej definicji. Czasami Pan Bóg to sukcesy, które odnoszę w sporcie i w życiu prywatnym. Kiedy indziej to porażki i niepowodzenia, które mają mnie czegoś nauczyć. Czasami to ludzie, których spotykam w swoim życiu, lub sytuacje, z których muszę znaleźć wyjście. Czasami myślę, że Bóg to rodzina, w której się wychowuję albo którą zakładam. Widziałem i doświadczyłem wiele w swoim życiu. Chcę wierzyć w to, że Bóg to prawdziwa miłość i dobro, do jakich warto dążyć.
Czy wiara pomogła Ci w podążaniu za marzeniem, jakim było zdobycie złotego medalu na zimowej olimpiadzie?
Można powiedzieć, że to przecież my sami jesteśmy kowalami własnego losu. W dużej mierze tak jest. Nie można siedzieć w jednym miejscu i tylko modlić się o sukces. Potrzeba przede wszystkim własnej inicjatywy, wysiłku i wytrwałości w dążeniu do celu. Bóg daje nam możliwości i tylko od nas samych zależy, czy i w jaki sposób je wykorzystamy. Wiara może nam bardzo pomóc w przezwyciężaniu trudności, jakie pojawiają się na drodze do realizacji marzeń.

Od czasu do czasu w mediach pojawia się „oburzenie” za różne postawy polskich skoczków związane z wiarą. Przykładem może być np. sytuacja z 2020 r. i krytyka Dawida Kubackiego za wykonywanie znaku krzyża przed skokiem. Czy takie informacje dochodzą do was podczas sezonu? Czy staracie się unikać rożnych medialnych doniesień?
Osobiście nigdy nie spotkałem się z oburzeniem lub niechęcią wobec mnie ze względu na wiarę. Nie wstydzę się „swojego krzyża”.
Sezon zimowy jest bardzo intensywny. Jak w takim natłoku zajęć znaleźć czas dla Pana Boga?
W trakcie sezonu zimowego zawody zazwyczaj są w weekendy, dlatego trudno jest o niedzielną Mszę św. Na szczęście żyjemy w dobie internetu i środków masowego przekazu, więc jest wiele możliwości. Oczywiście to nie to samo co fizyczne uczestnictwo w Eucharystii, ale można obejrzeć transmisję o dogodnej porze lub przeczytać Ewangelię i szczerze się pomodlić.
Bardzo dużą popularność w Internecie ma nagranie, gdy jako 12-letni chłopak opowiadasz o swoich początkach trenowania skoków narciarskich i marzeniach. Marzenia o olimpiadzie w Twoim przypadku się spełniły – co byś powiedział młodym chłopakom, którzy tak jak Ty kiedyś, marzą o występie na wielkiej imprezie sportowej?
Warto jest marzyć i próbować te marzenia realizować. Trzeba też wiedzieć, że droga do celu nie jest prosta i wygodna. Czasami będzie naprawdę trudno. Potrzeba wiele wytrwałości, wysiłku, cierpliwości i wiary, żeby odnieść sukces. Ale na końcu drogi człowiek uświadamia sobie, że to wszystko było tego warte.
W ostatnich latach osiągnąłeś wiele sukcesów w sporcie, sprawiając tym radość wielu Polakom. Jakie cele stawiasz sobie na najbliższy sezon?
Chcę się dalej rozwijać. W dalszym ciągu czuję, że mogę skakać jeszcze lepiej i dalej. Moim celem jest poprawa jakości skakania i czerpanie radości z tego, co robię.