Co możemy robić lepiej?

W ostatnim czasie w gronie znajomych zastanawialiśmy się nad wyzwaniami, jakie stoją przed nami,
przed społeczeństwem i Kościołem w czasie i po pandemii. Nikt z nas nie miał wątpliwości, że
pewne rzeczy wraz z pandemią zmieniły się i świat po pandemii będzie już nieco inny.

EWA PORADA

Katowice

MAXIMEUTOPIX/PIXABAY.COM

Ta dokonująca się zmiana niewątpliwie niesie z sobą także wyzwania dla każdego z nas zarówno w przestrzeni zawodowej, rodzinnej oraz społecznej, jak i religijnej. Zmotywowało nas to do zadania sobie pytania:
Co możemy robić lepiej?
Na kartce papieru wypisaliśmy przestrzenie ważne dla nas. Wśród nich: relacja z Panem Bogiem; relacje w rodzinie (najbliższej i dalszej); relacje społeczne (znajomi, przyjaciele, w sąsiedztwie, miejscu pracy); relacje w parafii (nasze relacje z kapłanami, z innymi wiernymi); dawanie świadectwa o wyznawanych przez nas wartościach; bezinteresowna służba innym.
Najpierw każdy z nas wypisał to, co dla niego jest najważniejsze w tychże przestrzeniach, potem dzieliliśmy się owocami swoich przemyśleń. Nikt z nas nie miał wątpliwości, że zawsze jest coś, co możemy robić lepiej, poświęcić na coś więcej czasu i uwagi.
Niekiedy nasze refleksje były swoistym rachunkiem sumienia, innym razem radością z tego, że wiele dobra się dzieje. Ale najbardziej zastanowiło nas to, że prawie każdy (chociaż w różnych przestrzeniach i w różnym kontekście) napisał, że warto być bardziej uważnym na to, co dzieje się tu i teraz.
Współczesny świat w pewnym sensie wymusił na nas to, że staliśmy się „wielofunkcyjni”. W tym samym czasie robimy jedno, myślimy o drugim, a nierzadko równocześnie chcemy słuchać tego, co ktoś do nas mówi.
W ostatnich miesiącach tak wiele razy słyszeliśmy słowa: „przez pandemię świat się zatrzymał…”, ale czy my także? Wydaje się, że paradoksalnie nie. Świat zwolnił, ale my biegniemy dalej. Jak to zmienić?
Oto kilka naszych refleksji nad tym, co możemy robić lepiej. Może staną się inspiracją także dla Państwa.
M4 a relacje rodzinne
Przez lockdown zostaliśmy zamknięci w swoich mieszkaniach na przestrzeni kilkudziesięciu metrów kwadratowych. Dom stał się miejscem pracy, szkołą, czasami szpitalem…

PRZEBYWAMY Z SOBĄ PO KILKANAŚCIE
GODZIN NA DOBĘ. ALE CZY MAMY CZAS
DLA SIEBIE? CZY TO PRZYCZYNIŁO SIĘ DO
POPRAWY NASZYCH RODZINNYCH RELACJI?

Można odnieść wrażenie, że wprost przeciwnie. Nie dosyć, że w dalszym ciągu nie znajdujemy czasu na wspólną rozmowę, na wsłuchiwanie się w drugiego, to jeszcze wydaje się, że obowiązków domowych przybywa.

Jesteśmy z sobą, czasami na bardzo małych przestrzeniach, ale tak naprawdę obok siebie. Wielu z nas mówiło więc do współmałżonka: chcę być bardziej uważny na to, co do mnie mówisz; chcę być bardziej uważna na Twoje potrzeby; chcę znaleźć czas, który będzie tylko dla współmałżonka czy tylko dla dzieci. Po prostu cieszyć się wspólną chwilą. Być tu i teraz. Być tylko dla tej osoby, całym sobą.
Przyłapać drugiego na… czymś dobrym
W pośpiechu dnia codziennego, nadmiaru obowiązków nierzadko umykają nam drobne codzienne sprawy.
Cieszymy się, że kolejne rzeczy zostały wykonane, sprawy załatwione, lecz nie doceniamy autorów tychże prac. Dotyczy to zarówno relacji rodzinnych, jak i przyjacielskich, zawodowych, parafialnych i tak naprawdę każdych innych.
Wystarczy być nieco bardziej uważnym na drugiego człowieka, a znajdziemy mnóstwo drobnych, ale i wielkich spraw, za które możemy innych pochwalić, podziękować, docenić.
I nie chodzi tu jedynie o dowartościowanie drugiego człowieka, ale także o zwrócenie na niego uwagi, na zainteresowanie się jego życiem, tym co w danym momencie robi. To jest ten moment, w którym jesteśmy tylko dla niego. To jest moment, w którym buduje się relacje.
Czy jest wysiłkiem docenienie np. pysznego obiadu, podziękowanie kapłanowi za piękne kazanie, pochwalenie dziecka za starannie wykonane zadanie? Takich spraw dnia codziennego jest mnóstwo, wystarczy tylko je dostrzec, pochwalić i podziękować za nie.
Przestrzeni, w których możemy robić coś lepiej, jest dużo, ale na zakończenie wymienię jeszcze jedną, może najważniejszą.
Znaleźć czas dla Pana Boga i słuchać
W naszej grupie były osoby niezamężne, małżonkowie w różnym wieku, także ci młodsi, którzy właśnie w swoich domach organizują przestrzeń żłobka, przedszkola, szkoły, studiów i pracy jednocześnie. Z podziwem patrzyliśmy na nich, zastanawiając się, jak to wszystko można ogarnąć. Młoda mama odpowiedziała: „Ja po prostu każdego dnia staram się znaleźć czas dla Pana Boga. Jestem z Nim, nic nie mówię, bo On i tak wszystko wie, ja po prostu jestem i słucham. Jestem tylko dla Niego. I dzięki temu mam siłę, żeby to wszystko ogarniać każdego dnia, ciągle na nowo”.