PIOTR SUTOWICZ

Wrocław

Truizmy i okolice

Truizm to po prostu skrajnie banalna prawda, powtarzana wiele razy w rozmaitych okolicznościach, niekoniecznie prowadząca do jakiegoś celu. Truizm wraz z towarzyszącym mu zapleczem prawd, półprawd i nieprawd stał się doskonałym orężem używanym przez polityków i dziennikarzy w życiu publicznym. Jeśli ktoś wyczuli swe ucho właśnie na to narzędzie, to szybko przekona się, jak nic w jego życie nie wnosi dyskusja pozornie mająca na celu przybliżanie go do prawdy.

Jak wspomniałem, sam truizm to jeszcze nic. Trzeba go ubogacić czymś więcej, np. ucieczką od zasadniczego tematu, przeprowadzoną, a następnie rzuconą w charakterze bomby czy też argumentu absurdalnego, ale uderzającego w uszy i oczy obserwatora. Niestety, w dzisiejszych dyskusjach truizmy i wszystkie pozostałe narzędzia manipulacji używane są też do walki z życiem ludzkim. Mogliśmy się o tym przekonać szczególnie boleśnie w sytuacji powrotu kwestii konstytucyjnej obrony życia. Nawarstwienie truizmów i tez niczego niewnoszących w pewnym momencie mnie zmęczyło i nawet na chwilę wyłączyłem się z obserwacji takowych debat, niemniej ciągnie wilka do lasu. Osobiście jakoś tam lubię wiedzieć, co się dzieje i niestety lubię śledzić coraz to nowsze sposoby manipulacji opinią publiczną. Nie zmienia to mojego zdania, że jest to działanie względem społeczeństwa wrogie, a dezinformacja normalnie powinna być narzędziem wojny z siłą zewnętrzną, a nie z własnym społeczeństwem. Wracając do kwestii obrony życia, często np. pada stwierdzenie, że rząd powinien zająć się losem matek wychowujących dzieci, a nie zakazem aborcji. Jest to bez wątpienia jeden z przykładów „armaty”, która ma przeciwnika powalić. Co do pierwszej części, że powinien… trudno zaprzeczyć, obowiązkiem państwa jest zapewnić opiekę nad obywatelami, w tym matkami wychowującymi dzieci, szczególnie nad tymi, które same nie mogą sobie poradzić z różnych względów, w tym z powodu chorób czy ułomności, na które dzieci cierpią. Trudno takie coś nazwać zwykłą pomocą – jest to realizacja czegoś, co w katolickiej nauce społecznej nazywa się zasadą pomocniczości. Między innymi po to państwo jest, a posłowie, nawet ci opozycyjni, nie są z tego obowiązku troski zwolnieni. Poseł nie ma być reprezentantem obozu władzy bądź opozycji, ale jednak społeczeństwa, a jego troską ma być dobro wspólne.

Wiadomo, że istotą rzeczy w tej kwestii jest co innego. Według części polityków i dziennikarzy zgoda na aborcję jest częścią „wolności obywatelskich”. To przesunięcie dyskusji w przerażającym dla mnie kierunku jest faktem, z tym że rząd nic do tego nie ma, przynajmniej nie powinien mieć. Konstytucja stanowi jasno: „Kto znajduje się pod władzą Rzeczypospolitej Polskiej, korzysta z wolności i praw zapewnionych w Konstytucji”, a dalej: „Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia”. I na ten temat to wszystko.