Smutek i trwoga ludzi współczesnych

Pandemia koronawirusa dobitnie udowodniła, że pycha zawsze kroczy przed upadkiem.
Za każdym razem, gdy w historii ludzkości człowiek zbytnio zaczyna wierzyć we własne
możliwości i potęgę swojego wyimaginowanego geniuszu, tworzone przez niego
konstrukcje społeczno-etyczno-gospodarcze rozpadają się jak domek z kart.

KS. PATRYK GOŁUBCÓW

Jaszkotle

FERNANDO ZHIMINAICELA/PIXABAY.COM

Pozornie osiągnięta stabilizacja i, zdawać by się mogło, niekwestionowana pozycja w kontekście technologicznego rozwoju, w okamgnieniu tracą na znaczeniu, gdy człowiek popada w wir relatywizacji uznawanych wcześniej za uniwersalne wartości i bezkrytycznie poddaje się agresywnemu dyktatowi konsumpcjonizmu i krótkowzrocznego egoizmu.
W przeddzień pandemii
Gorzkie doświadczenie ostatniego czasu, które staje się udziałem każdego współczesnego człowieka bez wyjątku, zdaje się znajdować swoje odzwierciedlenie w tytule pierwszego rozdziału ostatniej encykliki Franciszka Fratelli tutti, który brzmi Mroki zamkniętego świata.
Istotnie, świat pogrążył się w mroku zamknięcia na człowieka i strzegące jego niezbywalnej godności wartości.
Pozwolił uśpić swoją czujność poprzez naiwną wiarę w pozorną skuteczność docześnie rozumianej integracji i zeufemizowanym w swoim semantycznym aspekcie fenomenie różnorodności, błędnie uznawanym za fundamentalny w procesie kształtowania życia społecznego dogmat. Przejawem owej dalece przesadzonej wiary współczesnego człowieka we własne możliwości jest chociażby odżywanie takich demonów życia społecznego, jak nacjonalizmy, konflikt zbrojny czy nierówność społeczno-ekonomiczna. Tymczasem, według Franciszka: „Dobra, podobnie jak miłości, sprawiedliwości i solidarności, nie osiąga się raz na zawsze; trzeba je zdobywać każdego dnia”, a tym samym pokora jest nieodzownym elementem autentycznego rozwoju osoby ludzkiej i społeczeństwa jako całości.
Pandemia w ofensywie
Świat w dobie pandemii koronawirusa ukazał instrumentalne traktowanie wartości dobra wspólnego przez gospodarkę globalną, jak również uwydatnił niepożądane konsekwencje globalizacji, czego kwintesencją są słowa zaczerpnięte z encykliki Benedykta XVI Caritas in veritate: „[…] społeczeństwo coraz bardziej zglobalizowane zbliża nas, ale nie czyni nas braćmi”, a które papież Franciszek komentuje stwierdzeniem: „Jesteśmy bardziej niż kiedykolwiek osamotnieni w tym zmasowanym świecie, który daje pierwszeństwo interesom indywidualnym, a osłabia wymiar wspólnotowy istnienia”.
Trudno jednoznacznie wskazać na kierunki tendencji współcześnie zachodzących przemian kulturowo-społecznych w dobie postmodernizmu. Można w tym kontekście wymienić chociażby stosowanie zabiegów pozbawiania słów ich znaczenia oraz socjotechnicznie zaawansowanych metod manipulowania słowami. Fakt ten występował w przeddzień pandemii, występuje on powszechnie również w trakcie jej trwania. Potwierdzeniem tego faktu jest rozmywanie znaczeń takich pojęć, jak: demokracja, wolność, sprawiedliwość, jedność. Zdaniem Franciszka: „[…] zostały one zmanipulowane i wypaczone, by mogły być wykorzystywane jako narzędzia dominacji, jako puste tytuły, które mogą służyć do usprawiedliwienia jakichkolwiek działań”.

Nie ulega wątpliwości, że skutecznym w swoim destruktywnym wymiarze działaniem w dobie pandemii, jakie podejmują nastawione na egoistyczny interes instytucje i posiadające ogólnospołeczne oddziaływanie organizacje, jest „[…] sianie rozpaczy i budzenie ciągłej nieufności, nawet jeśli jest to zakamuflowane pod maską bronienia pewnych wartości. Dzisiaj w wielu krajach stosowany jest polityczny mechanizm jątrzenia, rozdrażniania i polaryzacji. Na różne sposoby odmawia się innym prawa do istnienia i wyrażania swoich opinii. W tym celu stosowane są strategie ośmieszania ich, posądzania, osaczania”. Stosowanie tego typu mechanizmów sprzyja niewątpliwie dezawuacji pozytywnych procesów w życiu społecznym, politycznym i kulturowym. W konsekwencji człowiek współczesny traci zdolność odnajdywania niezmiennych punktów odniesienia w podejmowanych przez siebie przedsięwzięciach, a tym samym staje się coraz bardziej podatny na zwodnicze oddziaływanie politycznej poprawności. Skutkuje ona wzrostem przewagi silnych nad słabymi, generowaniem społeczno-ekonomicznych nierówności. W dobie rozwoju marketingu próbuje się owe dysproporcje niwelować, jednak ma to charakter jedynie pozorny. Rozwiązania doraźne nie eliminują przyczyn, a jedynie sprzyjają dyskwalifikacji słabych przez tych, których siłą jest zaplecze ekonomiczne i manipulacyjny potencjał.
Bolączki współczesności
Franciszek przywołuje również inne bolączki współczesności. Wspomina o takich kwestiach, jak: „Brak dzieci, powodujący starzenie się społeczeństw wraz z pozostawaniem osób starszych w bolesnej samotności”, co sprawia, że w mentalności współczesnego człowieka utrwala się myślenie, zgodnie z którym „[…] wszystko kończy się wraz z nami, że liczą się tylko nasze osobiste interesy”. Tym samym autor encykliki Fratelli tutti jednoznacznie wskazuje na zwodniczość współczesnych ideologii, wrogich chrześcijańskiemu spojrzeniu na integralny rozwój osoby ludzkiej.
Obecne współcześnie ataki na ludzkie życie i zdrowie, wojny, zamachy, prześladowania z powodów rasowych i religijnych określa mianem „trzeciej wojny światowej w kawałkach”.
Smutek i trwoga ludzi współczesnych wynika, zdaniem Franciszka, z braku odniesienia do Boga, z wadliwości czysto ludzkich kalkulacji, ze zbytniej pewności siebie, które, w obliczu pandemii, okazały się, niestety, czystą fikcją. Pozorna „integracja” okazała się nietrwała wobec rozumianej w duchu chrześcijańskiej miłości jedności. Błędnym założeniem w tym względzie było, zdaniem papieża Franciszka, podejście, zgodnie z którym „Karmiliśmy się marzeniami o świetności i wielkości, a doszliśmy do konsumowania rozrywki, zamknięcia i samotności. Zachłannie rzuciliśmy się na połączenia i utraciliśmy smak braterstwa. Dążyliśmy do szybkiego i pewnego rezultatu, a uciska nas niecierpliwość i niepokój. Będąc więźniami wirtualnego, zatraciliśmy gust i smak rzeczywistości”.

W obliczu doświadczeń epidemii koronawirusa nie brakuje współczesnemu człowiekowi smutku i trwogi, bo nikt nie zna przyszłości. Obawa przed nieznanym jest nieodłącznym elementem ludzkiej natury. Kluczem w przezwyciężeniu owego lęku jest nadzieja, która pozwala ufnym wzrokiem wypatrywać niezbadanej ludzkim rozumem Bożej Opatrzności.