Medycyna natchniona

W swojej doskonałej powieści Great Lion of God, poświęconej w całości św. Pawłowi,
amerykańska pisarka, Taylor Caldwell, przedstawiła Łukasza jako lekarza-altruistę,
który na długo przed wstąpieniem na drogę Pańską pomagał wykluczonym.
I to właśnie do niego, Łukasza Ewangelisty, i jego dwudzieła
ograniczają się najczęściej rozważania o biblijnej medycynie.

ANNA RAMBIERT-KWAŚNIEWSKA

Wrocław

Jezus uzdrawia chorych, Joseph Brickey za Heinrichem Hofmannem,
malarstwo współczesne

WWW.JOSEPHBRICKEY.COM

Większość starotestamentowej wiedzy medycznej wiąże się ściśle z kultem, natomiast Nowy Testament kwestie uzdrowień wiąże z taumaturgią (zdolnością dokonywania cudów), czy to bezpośrednio Jezusową, czy też stosowaną przez uczniów Pańskich w Jego imię. Czy jednak te uproszczenia nie zamazują nam prawdziwego obrazu biblijnego medycyny?
Obmyj swoje ciało i wypierz szaty
Fraza ta powraca jak mantra w tekstach prawnych Starego Testamentu – w Torze. Wiąże się ona z wszelkimi formami nieczystości, w które popaść mógł człowiek, wśród których znajdowały się choroby – zwłaszcza skóry i dolegliwości intymne. Dlaczego chorobę powiązano z nieczystością rytualną? Zapewne kryje się za tym głęboka intuicja dotycząca higieny, gdy bowiem dogłębniej przyjrzymy się krajom ościennym, dostrzeżemy, że Izraelici byli ludem wyjątkowo troszczącym się o czystość zarówno ciała, jak i ducha. Z tej też przyczyny chorobę powiązano bezpośrednio z winą moralną, a chorego uznano za grzesznika. Grzech wiązano oczywiście z łamaniem przepisów Prawa (Pwt 28), leczenie zaś polegało m.in. na poprawie postępowania, a nie tylko uporaniu się z fizycznymi konsekwencjami choroby.
Takie uproszczenia w wielu wypadkach okazywały się wyjątkowo krzywdzące – choćby w trudnej historii Hioba.
Najczęściej wspominanym w Starym Testamencie rodzajem choroby był trąd, zwany cara‘at. Dotykał on nie tylko ludzi, ale i przedmioty, co już może zastanawiać. Otóż pod określeniem tym kryją się nie tylko wszelkiej maści choroby skórne, które Izraelici uznawali za zakaźne, ale i wszelkie formy pleśni i grzybów, które również mogły stanowić zagrożenie dla ludzkiego zdrowia. Jak wyleczyć trąd? O tym Biblia nie wspomina, jednak tym, kto orzekał o zdrowiu, był kapłan, któremu ozdrowieniec miał obowiązek pokazać się w celu weryfikacji własnej kondycji zdrowotnej. Innym problemem, o którym wspominają autorzy natchnieni, była bezpłodność. W patriarchalnej rzeczywistości czasów poprzedzających erę chrześcijańską bezpłodność uznawano za przypadłość wyłącznie kobiecą.
Czy znano jakiekolwiek leki mogące jej zaradzić? Owszem, ale na wskroś magiczne. Za lek na bezpłodność uznawano powszechnie występujące na Bliskim Wschodzie mandragory – nie wiązało się to jednak z ich właściwościami leczniczymi, ale z antropomorficznym kształtem korzenia.
Takie praktyki były w Izraelu uznawane za nielegalne, kryła się w nich bowiem pewna doza bałwochwalstwa, choć archeologia dowodzi, że nie należały one do rzadkości.
Ponadto uległa im choćby sama patriarchini Rachela (Rdz 30, 14-16) oraz królowie Izraela (2 Krl 1, 2).

Zdecydowanie aprobowaną formą pozbycia się problemu bezpłodności było udanie się do świątyni i złożenie ślubów, jak uczyniła to Anna, matka Samuela (1 Sm 1). W środowiskach identyfikowanych z bałwochwalstwem lecznictwem zajmowali się uzdrowiciele – rofeim (współcześnie termin określający lekarzy). Co ciekawe, gdy nadprzyrodzonym lecznictwem wynikającym z więzi z Bogiem przestali zajmować się prorocy, rofeim zostali społecznie zaaprobowani, ale funkcjonowali niezależnie od obcych kultów. Ich usługi stały się na wskroś pożądane, o czym zaświadcza Syrach: „Wiedza lekarza podnosi mu głowę, nawet i wobec możnowładców będą go podziwiać” (Syr 38, 3) i przypomina, że wiedza i umiejętności lekarzy pochodzą wszak od Boga.
„Milcz i wyjdź z niego!” (Mk 1, 25)
Czasy chrześcijańskie przyniosły pewne novum w postrzeganiu chorób, choć te wciąż utożsamiano z nosicielstwem złych duchów (Mt 17, 15-18). Przykładem tej zmiany jest historia kobiety cierpiącej na upławy, która szukając uzdrowienia, dotknęła frędzli płaszcza Jezusa (Mt 9, 20).
W świetle judaizmu utraciła ona wszelkie przywileje i prawa związane z kultem, była nieczysta. Jezus, dokonując cudu uzdrowienia, wyraża poniekąd niezgodę na sposób definiowania choroby wśród Żydów i powiązane z nim wykluczenia społeczne. Nie bez przyczyny uzdrawianie chorych jest jednym z poleceń, które Jezus wydaje swoim uczniom (Mt 10, 8), i znajduje ono swoją kontynuację również w czasach apostolskich, o czym wielokrotnie wspominają Dzieje Apostolskie autorstwa Łukasza. Co do niego, ciekawie jawi się jego postać. Jako pochodzącemu ze świata greckiego, Łukaszowi (jeśli istotnie był lekarzem, zob. Kol 4, 14) z pewnością najbliższe były doraźne działania w duchu Hipokratesa, bliskie współcześnie pojmowanej medycynie.
Medyczne pryncypia biblijne
Gdyby współcześni medycy kierowali się wyłącznie greckimi wytycznymi, mogliby z łatwością zaniechać opieki nad przewlekle chorymi, starszymi czy dziećmi z niepełnosprawnościami, ponieważ świat grecki uważał takie osoby za społeczny ciężar. Na szczęście głos Greków wszedł w swoistą symbiozę z biblijnym sposobem spoglądania na człowieka – zwłaszcza potrzebującego.
Tam gdzie kończą się możliwości medycyny, wkracza – na modłę pomocnego Samarytanina (Łk 10, 33) – miłosierdzie.
Należy mieć nadzieję, że lekarzom – na wzór stworzonego (a raczej fabularnie rozwiniętego) przez Taylor Caldwell powieściowego Jezus uzdrawia chorych, Joseph Brickey za Heinrichem Hofmannem, malarstwo współczesne Łukasza – nigdy go nie zabraknie.