MARTA WILCZYŃSKA

Środa Śląska

Blisko siebie

Jakiś czas temu moją uwagę przykuła emitowana w telewizji reklama popularnej aplikacji, oferującej możliwość sprzedawania odzieży, która nam się znudziła lub z której wyrośliśmy. W sumie – fajny pomysł: skoro sami nie nosimy, można sprzedać. Patrząc ze strony kupującego, sama czasem poszukuję różnych elementów garderoby w sieci i naprawdę nie zawsze musi być ona nowa i zakupiona w topowym markecie. Ale potem przypomniałam sobie obraz z dzieciństwa i troskę mojej mamy o to, by rzeczy, których już z bratem nie nosiliśmy, oddawać komuś innemu z rodziny, bądź potrzebującym.
Pamiętam, że mieliśmy sąsiadów, którym w taki sposób pomagaliśmy. Z czasem stało się to czymś zupełnie naturalnym i weszło nam w nawyk, że jeśli w domu są ubrania lub zabawki, których nie używamy, a nie są zniszczone, oddajemy je innym.
Dzielimy się. I oczywiście wiem, że moja rodzina nie była w tej kwestii żadnym wyjątkiem i nadal nie jest, bo wciąż to robimy i my, i znajomi wokół nas. Jednak wspomniana reklama pokazuje trend zupełnie inny – skoro masz coś nieużytecznego, to sprzedaj to, bo się pozbędziesz i do tego zarobisz. Przestraszyłam się, bo to pachnie egoizmem.
Już od kilku lat naukowcy dostarczają nam wyników badań dotyczących nowych pokoleń, z których wynika, że są to ludzie egoistyczni, skupieni głównie na sobie i rzeczywistości wirtualnej. Głęboko wierzę, że jednak nie determinuje nas ten trend i nikt z nas nie jest na niego skazany. Pytanie, co wybieramy. Bo „blisko siebie” to niuans słowny, który ma ogromne znaczenie w codziennym życiu: czy staramy się żyć blisko innych, czy blisko siebie samych.
Najlepiej – jak to zwykle bywa – zachować równowagę. Z taką myślą wchodzę w ten nowy rok, żebym umiała ważyć równo ten czas dla innych i dla siebie. To wyzwanie na 365 dni 2021 roku. Księże Adamie, może stworzymy jakąś  aplikację?