„Dorastają znienacka przez miłość…”

(K. Wojtyła, Dzieci)

Archidiecezjalny Ośrodek Adopcyjny we Wrocławiu swoją przygodę,
by spotkać tych, którzy czekają na dziecko, i tych, którzy czekają na nowych rodziców,
rozpoczął w 1993 r. Od tego czasu nieprzerwanie przygotowuje
kandydatów na rodziców adopcyjnych.

GRAŻYNA ŁADYŻYŃSKA

Wrocław

Adopcja może się udać. Pragnienia dorosłych, którzy chcą zostać
rodzicami, i dzieci, które potrzebują domu – mogą się spotkać

ROMAN KOSZOWSKI/FOTO GOŚĆ

Jedna z opiekuńczych placówek. Kilkoro dzieci, kolorowe pokoje, zabawki na półkach, ogólny gwar. Moment, gdy przyszli rodzice adopcyjni zabierają do domu kilkuletniego chłopczyka, podpisują jeszcze konieczne dokumenty. Pomiędzy nimi podskakuje z radości i ekscytacji 7-letnia dziewczynka, Zuzia, ich córka. Za chwilę będzie starszą siostrą dla 3-letniego brata, Olka. Ona też jest adoptowana.
Wie o tym. Mówię do niej: „Wiesz, Twoi rodzice cieszyli się z Twojego przyjścia do rodziny dokładnie tak samo, jak Ty cieszysz się dziś z przyjścia Twojego brata”. Wszystko nagle się zatrzymuje.
Oczy dziewczynki, w których pojawia się miłe zdumienie, zaskoczenie i radość.
Mogę zupełnie niespodziewanie widzieć, jak rozkwita na twarzy dziecka uśmiech. Zatrzymany kadr. Za chwilę znów podskoki i ekscytacja. Już w zdecydowanie szybszym tempie… Każdy chce być przyjęty. Wyczekany.
Miłość od pierwszego wejrzenia? – nie zawsze
Od momentu rozpoczęcia działalności w 1993 r. Archidiecezjalny Ośrodek Adopcyjny we Wrocławiu przygotowuje kandydatów na rodziców adopcyjnych. Przez 27 lat zgłosiło się prawie 1800 par pragnących upewnić się, czy droga adopcji jest drogą ich rodzicielstwa. Większość się upewnia. Niektórzy rezygnują. Zgłaszają się kolejni. 1200 dzieci znalazło nowy dom. Decyzja nie jest łatwa dla obu stron. Nie wiadomo, kto się bardziej boi – przyszły rodzic czy przyjmowane dziecko. Szkolenia dla kandydatów wśród wielu celów mają również ten – obniżyć lęk. Trwają ok. trzech miesięcy, to czas wielu zmagań – wejście w grupę szkoleniową, konfrontacja z własnymi motywami i oczekiwaniami, dotychczasowymi stratami, również tymi związanymi z biologicznym rodzicielstwem, z niemożnością urodzenia dziecka, obawami dotyczącymi nie tylko tego, czy dziecko nas zaakceptuje, ale też – czy i jakimi będziemy rodzicami. Opowieść Ewy, przyszłej mamy adopcyjnej: „Cierpiałam bardzo.
Nie mogłam pogodzić się z diagnozą, ze świadomością, że nigdy nie będę matką. Płacz, ból, żal – do Boga, do siebie, do męża. I pewnego dnia ten szczególny poranek, po raz pierwszy w tym zamęcie jasna myśl: Mogę być matką. Wtedy zadzwoniliśmy do ośrodka adopcyjnego”. Ośrodek, przygotowując kandydatów, opiera się na ich zasobach, pomaga nie bać się własnych ograniczeń, rozwija kompetencje rodzicielskie.
Większość kandydatów, często skupionych na swoim cierpieniu, być może po raz pierwszy zmienia perspektywę z kogoś, kto stracił możliwość zostania rodzicem biologicznym, na kogoś, kto zaczyna widzieć świat oczyma opuszczonego dziecka: nagle okazuje się, że ono straciło jeszcze więcej niż ja, ktoś cierpi tu jeszcze bardziej…
Początek tej historii zaczyna się wcześniej
Każde dziecko ma swoich biologicznych rodziców. Mamę i tatę. Często ma rodzeństwo. Babcie i dziadków. Mitem jest myślenie, że ich w jakiś tajemniczy sposób nie ma albo że nie żyją. Większość z nich żyje. Mieszka wśród nas. Dziecko nie przychodzi znikąd.
Przychodzi z konkretnego domu. To, że trafia do opieki zastępczej, oznacza, że w jego rodzinie nie było ani jednej osoby, która w nim zobaczyłaby jego potrzeby. Często ci dorośli sami jako dzieci nie mogli być dziećmi i nikt nie odpowiadał na ich potrzeby. Koło się zamyka. Czasem taka osoba w rodzinie się znajduje. I często jest nią matka dziecka. W Ośrodku odbyło się wiele rozmów, gdy zgłaszały się kobiety w ciąży, czasem małżeństwa, które chciały, by urodziło się ich dziecko, pragnęli dla niego nowego domu. Historia Anny – gdy była w 7 miesiącu ciąży, ojciec dziecka zniknął. Została sama w wielkim mieście. Po wielu zmaganiach skierowała kroki na Katedralną.
Życzliwa rozmowa. Pytanie, czy ktoś z jej rodziny wie, że spodziewa się dziecka. Mama nie żyje, z ojcem zerwała kontakt. Jest ciocia, która cieszy się za każdym razem, gdy Anna dzwoni, ale o ciąży nie wie. Sugestia ze strony pedagoga, żeby może zadzwonić do rodziny. Okazuje się, że po porodzie córeczki po Annę przyjeżdża jej tato z ciocią, by zabrać je do domu i pomóc w opiece nad dzieckiem.
Historia Julii. Ma 8-miesięczną córeczkę. Cierpi na nieuleczalną chorobę, związała się z partnerem również chorym, mocno przemocowym. Sama przyniosła córkę do placówki opiekuńczej, chcąc chronić dziecko przed agresywnym ojcem i nawrotami własnej choroby. Zrzekła się władzy rodzicielskiej. Dziewczynka trafiła do nowej rodziny.

Ocalić dziecko
Najmłodsze dziecko, które za pośrednictwem Ośrodka znalazło nową rodzinę, miało 7 dni, najstarsze – 13 lat. Dzieci zgłoszone do adopcji razem ze swoim rodzeństwem zazwyczaj jako rodzeństwo trafiają też do nowej rodziny.
Zdarza się, że rodzeństwa 2-, 3-, a nawet 4-osobowe znajdują nowy dom. Ich trauma związana z wcześniejszą stratą rodziny biologicznej i stres towarzyszący nawiązaniu nowych relacji są nieco mniejsze dzięki sile więzi, jakie mają między sobą.
Dzieci często były świadkami sytuacji, których nie powinny widzieć, przeżyły zbyt wiele – strach, przerażenie, osamotnienie, głód i ból, nie tylko psychiczny.
Czasem przejmowały rolę rodzica, opiekując się młodszym rodzeństwem.
Te doświadczenia wpływają na ich brak zaufania do dorosłych, rzutują na ich postrzeganie siebie, świata i relacji. Muszą się nauczyć, że dorosłemu można zaufać i że świat może być bezpieczny. Rysunek Wojtka, chłopca z placówki, zapytanego, kim jest. Szkic człowieka. Podpis pod rysunkiem: „Nic. Nikt. Nigdy”. Tym dzieciom trzeba przywrócić ich imię, tożsamość, poczucie przynależności, godności i własnej wartości. Proces jest długi, ale możliwy. Jedna z wypowiedzi Bartka, dziecka w nowej rodzinie: „Mamusiu, ja zawsze chciałem się tu urodzić”. Adoptowana Zosia za każdym razem, gdy z rodzicami wraca do domu, całuje futrynę drzwi, mimo protestów rodziców, i mówi: „Mój kochany domek”. Jakub, dorosły mężczyzna, który w wieku 9 lat został przysposobiony, teraz szczęśliwy mąż i ojciec: „W wieku 9 lat dostałem nowe życie”.
Do adopcji trafiają też dzieci z różnymi problemami zdrowotnymi. Tutaj szczególnie okazuje się, że rodzicielstwo to wyzwanie. Poprzez nasz Ośrodek znalazły dom dzieci z rozszczepem podniebienia, epilepsją, wadami genetycznymi, objawami FAS, RAD, porażeniem mózgowym, obniżonymi zdolnościami intelektualnymi… Każde z nich potrzebowało domu. Dzięki gotowości rodziców adopcyjnych mógł rozpocząć się proces nawiązywania więzi, stopniowego zdrowienia i towarzyszenia również w chorobie, co nie umniejsza wartości ich jako dzieci i rodziny jako takiej.
Wspólna droga
Choć praca ośrodka adopcyjnego może kojarzyć się z procesem przygotowania kandydatów do przysposobienia dziecka i kwalifikacją dzieci do adopcji, tak naprawdę nie kończy się ona wraz z postanowieniem sądu o przysposobieniu.
Dla rodziny adopcyjnej zaczyna się pierwszy etap wspólnego życia, pełen wyzwań i wzajemnego uczenia się siebie. Ośrodek towarzyszy rodzinom na każdym etapie ich życia, gdy tylko potrzebują wsparcia.
Oprócz indywidualnych kontaktów proponujemy też comiesięczne spotkania w ramach Wy-Spy, czyli Wychowawczego Spa, we współpracy ze Stowarzyszeniem Rodzin Adopcyjnych działającym przy Ośrodku. Co roku też organizowane są dwudniowe Zjazdy Rodzin Adopcyjnych.
Adopcja może się udać. Historie wielu rodzin potwierdzają, że pragnienia dorosłych, którzy chcą zostać rodzicami, i dzieci, które potrzebują domu – mogą się spotkać. Można ochronić czyjeś życie. Sprawić, że mały człowiek będzie mógł dorosnąć przez miłość…

ARCHIDIECEZJALNY
OŚRODEK ADOPCYJNY
WE WROCŁAWIU
ul. Katedralna 4/12
50-328 Wrocław
tel./faks 071 327 11 03
apa@archidiecezja.wroc.pl
www.adopcja.wroclaw.pl
Godziny otwarcia:
Poniedziałek 8.00–18.00
Wtorek 8.00–15.00
Środa 8.00–18.00
Czwartek 8.00–15.00
Piątek 8.00–14.00
WY-SPA spotkania rodzin
adopcyjnych – w każdy
trzeci poniedziałek miesiąca
18.00–20.00