KS ANDRZEJ DRAGUŁA

Zielona Góra

Rzeczy stare i nowe

Gdy piszę ten felieton, październik się właśnie zaczyna. Gdy go będziecie czytać, Drodzy Czytelnicy, będzie już po październiku, miesiącu różańca. Przyznaję, że nie umiem modlić się indywidualnie na różańcu. I choć wiem, że dla wielu to podstawowa modlitwa kontemplacyjna, potrzebuję do niej wspólnoty – a ta jest coraz mniejsza.
W przypadku nabożeństw stosuję churching, czyli chodzę sobie po różnych kościołach. Dzisiaj na różańcu tutaj, jutro – tam. Podobnie robię w maju czy czerwcu. Diagnoza jest raczej niepokojąca. Te okresowe nabożeństwa są coraz bardziej, że tak powiem, „bezdzietne”, ze średnią wieku właściwą raczej dla uniwersytetu trzeciego wieku. Przedstawicieli młodszych i średnich generacji niewielu. Pandemią i strachem nie da się wszystkiego wyjaśnić.
Przy okazji różańca pomyślałem o innych formach pobożności: o Trzecim Zakonie św. Franciszka, Straży Honorowej NSPJ, szkaplerzu, Rycerstwie Niepokalanej, środowej Nowennie do Matki Bożej Nieustającej Pomocy, a nawet Bractwie Dobrej Śmierci, że o Gorzkich Żalach nie wspomnę. Pewno nie wszędzie jest tak samo źle, ale faktem jest, że został zerwany ten kulturowo-pobożnościowy transfer wiary.
Młode pokolenie tych form w dużej mierze już nie zna, nie rozumie ich sensu, w konsekwencji nie praktykuje. Ktoś powie, że praktyki te są niekonieczne i powstały w określonym kontekście teologiczno-kulturowym, dzisiaj już nieaktualnym. Owszem, obie uwagi są zasadne.
Nie ma bowiem moralnego czy kanonicznego obowiązku korzystać z innych form pobożności niż Msza św. Prawdą jest też, że często są to formy historyczne i mogą nie odpowiadać współczesnej wrażliwości kulturowej. Jednak, po pierwsze, różne formy pobożności, w tym nabożeństwa paraliturgiczne, są istotnym poszerzeniem spectrum modlitwy. Wskazują na pewne aspekty wykraczające poza Mszę św.
Koncentrują się na jakimś elemencie wiary i go pogłębiają. Dobrym tego przykładem jest różaniec, o którym św. kard. J.H. Newman mówił, że to credo zamienione na modlitwę. To prawda. To co podczas Mszy św. wyznajemy w wyznaniu wiary, a co zostało ułożone na sposób dogmatycznej systematyki, różaniec przybliża nam w dynamice historii zbawienia. W różańcu prawdy wiary przeżywamy jako tajemnice zbawcze. Po drugie, formy pobożności można dostosować do nowych czasów. Myślę tu o tercjarstwie franciszkańskim. Dzisiaj św. Franciszek jest patronem ochrony naszej planety, to jego cytuje papież Franciszek w Encyklice Laudato sí. Tercjarstwo franciszkańskie w średniowieczu miało głównie charakter pokutniczy, dziś może współpracować z ekologicznymi ruchami chrześcijańskimi. Ewangeliczny ojciec rodziny ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare (Mt 13, 51). Te stare trzeba czasami odświeżyć, nadać im nowy blask i kto wie, czy nie okażą się bardziej pociągające niż nowinki, które niekiedy zamiast głębokiej duchowości, proponują bliżej nieokreśloną ekstremalność.