Moja Niedziela

6 GRUDNIA 2020 R.
II Niedziela Adwentu

Mocniejszy niż Jan

IZ 40, 1-5.9-11; PS 85;
2 P 3, 8-14; MK 1, 1-8

Czego może szukać człowiek na pustyni? Nie bogactwa, nie sławy również. Nie ma tam żadnych atrakcji, nic ciekawego tam na nas nie czeka. Można pewnie, będąc turystą, zachwycić się pięknem przyrody, ukrytymi skarbami pustkowia, które – pozornie tylko puste – aż kipi od różnych form życia. Ale… to byłoby na tyle. Jeśli chodzi o przebywanie na pustkowiu czy na pustyni przez dłuższy czas, to jest to po prostu trudne i mało opłacalne. Ale wiedzieli, co robią, liczni uduchowieni mężowie wszech czasów, którzy wybierali się właśnie na odludzie, żeby odnaleźć prawdę o sobie i może nawet, poprzez doświadczenie bolesnych zmagań z zamieszkującymi pustynię demonami, cząstkę prawdy o Bogu. Uciekali w ten sposób przed gombrowiczowską „pupą” i „gębą”, tymi dwiema strasznymi funkcjami, których nie da się uniknąć w społeczeństwie.
Jakiekolwiek mieli w sobie myśli, jakikolwiek ból czy złość, ze wszystkim tym musieli się zmierzyć, szukając pomocy jedynie u Boga, który jako jedyny żadnej pozy im nie narzucał. Dzięki temu osiągali nie mądrość nawet, ale uczciwość w określeniu swoich dążeń i cech. To dlatego Jan Chrzciciel powiedział: „idzie za mną mocniejszy ode mnie”. Mocniejszy… czy to znaczy, że Jan był tak mocny?
Dokładnie tak! Jego moc brała się od Boga, ale realizował ją dzięki pustyni. A dziś? Dziś wszystkie nasze problemy załatwiamy publicznie: w mediach społecznościowych, w marszach, kolektywach, grupach wsparcia. Czy nie zostaje nam z tego zamiast okruchów prawdy wspomniana wcześniej „gęba” i „pupa”? Czy nie potrzebujemy, bardziej niż kiedykolwiek, pustkowia, by móc usłyszeć – nie Boga nawet – ale choćby samych siebie?

13 GRUDNIA 2020 R.
III Niedziela Adwentu

Dwie cechy katolika

IZ 61, 1-2A.10-11; ŁK 1, 46-50.53-54;
1 TES 5, 16-24; J 1, 6-8.19-28

Młody papież to niezwykły i błyskotliwy (a także kontrowersyjny, jakżeby inaczej!) serial, w którym Jude Law wciela się w postać papieża Piusa XIII, odrzuca wizerunek papiestwa wychodzącego do ludzi, ubiera się w przedsoborowe szaty liturgiczne i zamyka na Watykanie. Mało tego, ten serialowy papież pilnuje nawet, aby ani jedno jego zdjęcie nie ukazało się w mediach!
Na rezultaty nie trzeba oczywiście długo czekać – niemal natychmiast wzbudza to na całym świecie sensację i wszyscy, od katolików do ateistów, chcą wiedzieć, kim jest, co myśli i jak wygląda Pius XIII. Wyjątkowa to sytuacja, tym bardziej że ma ona ewangeliczny pierwowzór.
Otóż dokładnie tak samo postępują Żydzi z Jerozolimy, wysyłając do Jana Chrzciciela posłańców, którzy pytają go, kim on właściwie jest. Ta ciekawość, którą wzbudził Jan, wynikała w pewnej mierze z faktu, że nie nauczał on w mieście, jak wszyscy, ale na pustkowiu. Ubrany w skóry, żywiący się szarańczą, musiał widocznie poważnie odstawać od wizerunku typowego kapłana czy innego uczonego, który zazwyczaj zajmował się sprawami religii.
Był tajemnicą. A kiedy kapłani i lewici chcieli tę tajemnicę rozwiązać, dowiadując się, kim jest ten dziwny człowiek, on odesłał ich do Chrystusa, stając się w pewien sposób przezroczysty. Okazało się, że za zasłoną tajemnicy nic nie ma, nic poza Bogiem. Tajemniczość, ponieważ w pewien sposób jesteśmy skierowani poza doczesny świat, mimo że przecież na nim żyjemy. Transparentność, ponieważ odrzucamy wszystko to, czym jesteśmy, żeby przez nas można było dostrzec Chrystusa. Bardzo potrzebujemy dziś tych dwóch cech.

Adam i Ewa w raju. Bizantyjska mozaika z XII-XIII w. w katedrze Monreale, Włochy / WWW.THEREDLIST.COM

Ofiarowanie Pańskie. Sante Pacini,
olej na desce, kopia obrazu Fra Bartolomeo, XVIII w.
Accademia delle Arti del Disegno, Florencja

WIKIMEDIA COMMONS

20 GRUDNIA 2020 R.
IV Niedziela Adwentu

Problem z Maryją

2 SM 7, 1-5.8B-12.14A.16; PS 89; RZ 16, 25-27; ŁK 1, 26-38

Kłopoty z Maryją wierzący i niewierzący mają chyba od zawsze. Kwestionuje się (ba, wyśmiewa najlepiej) to, że była dziewicą, mimo że urodziła dziecko, pokazuje się ją jako postać w istocie wspierającą patriarchat (przyczynę, jak wiadomo, połowy nieszczęść tego świata), a czasem z kolei piętnuje się nadmierny, niekiedy przaśny, tradycyjny kult maryjny, który częstokroć przesłaniać ma Osobę Chrystusa. A mimo to chyba wciąż to różaniec jest jedną z najczęstszych modlitw, jakimi modli się chrześcijanin.
Co takiego jest w tym wezwaniu Gabriela, że nauczyliśmy się powtarzać je dziesiątkami? Odpowiedź na to nie jest odkrywcza, ale myślę, że dobrze będzie, jeśli wybrzmi po raz nie wiadomo który: nadzieja. To zupełnie niezwykłe spotkanie Bożego anioła i ludzkiej kobiety jest jak ręka podana człowiekowi przez samego Boga. „Nie bój się” – to wezwanie przetrwało, zupełnie nie licząc się z okolicznościami, przez wszystkie momenty trudnej ludzkiej historii. I chyba dlatego chrześcijanie na całym świecie czują, że ta łaska, którą otrzymała Maryja, jest w istocie skierowana również do nich. Był to przecież moment podwójnego zaufania – Bóg musiał zaufać dziewczynie z Nazaretu, że nie ucieknie lub nie odrzuci Jego propozycji. Ona musiała zaufać, że to nie przywidzenie i że nie zostanie sama z tym wszystkim, co oznaczało urodzenie Chrystusa.

27 GRUDNIA 2020 R.
Święto Świętej Rodziny

Obietnica

RDZ 15, 1-6.21,1-3; PS 105; HBR 11, 8.11-12.17-19; ŁK 2, 22-40

To słowo jest już dziś prawie nieobecne, niezrozumiałe. Mamy raczej umowy, pisemne zobowiązania, podstemplowane lub zabezpieczone elektronicznie, zaświadczenia i oświadczenia. Obietnica natomiast to niewiele więcej niż „obiecanka”. Przynależy raczej do sfery metafizycznej, coraz bardziej ustępując w świecie różnego rodzaju zapewnieniom, które łatwiej wyegzekwować.
Obietnica dziś to sytuacja rodziców spodziewających się dziecka. To sytuacja dziecka, które spodziewa się urodzinowego prezentu, czy wreszcie intymne wyznanie zakochanych. Obietnica zatem możliwa jest tam, gdzie już zbudowane jest wzajemne zaufanie, gdzie nawiązana jest relacja, która bez formalnych dokumentów zapewni, że to, co obiecane, zostanie dotrzymane. Na Symeonie najpierw „spoczywa Duch” – dopiero potem otrzymuje on spełnienie zapowiedzi, że nie umrze, dopóki nie zobaczy Mesjasza.
Wynika z tego dla nas niezwykła lekcja – jeśli chcemy otrzymać to Królestwo, to Zbawienie, które przyniosła do świątyni Maryja, jeżeli Chrystus ma być nadzieją dla nas na zmartwychwstanie, to ta nadzieja, ta obietnica nie spełni się bez zaufania. Jeśli nie będziemy potrafili otworzyć się na Jego Ducha, to Ewangelia nigdy nie stanie się dla nas „Dobrą Nowiną” – zawsze będzie tylko literackim tekstem o pewnym Żydzie z Nazaretu. Łatwo to oczywiście powiedzieć, lecz znacznie trudniej zrozumieć, co to znaczy „otworzyć się”. Ale myślę, że właśnie po to na scenie dzisiejszej Ewangelii pojawia się prorokini Anna. Kiedy bowiem mamy wątpliwości co do tego, jak otworzyć się na Ducha, róbmy to, co intuicyjnie niejako zrobiła ona – „sławmy Boga i mówmy o Nim wszystkim”.

KRYSTIAN KWAŚNIEWSKI