Zapałka wzniecająca ogień

„Zapałka wzniecająca ogień” – tak o sobie w bardzo prosty sposób mówiła
Paulina Jaricot. Ta młoda dziewczyna za swojego życia wznieciła ogień, który
rozniósł się na cały świat i płonie do dnia dzisiejszego. Dzięki niemu ludzie codziennie
modlą sią na różańcu, ale także pamiętają o misjach, wspierając je duchowo i materialnie.

KS. PIOTR SIERZCHUŁA

Wrocław

WWW.POM.ORG.BR

Końcówka XVIII i początek XIX w. kojarzy się zapewne większości z nas z Francją, a w szczególności z rewolucją francuską oraz postacią Napoleona Bonaparte.
Ten okres odcisnął swoje piętno na wielu dziedzinach życia mieszkańców kraju nad Sekwaną. Wśród nich znalazło się m.in. życie religijne, które pochód rewolucji z zapałem godnym lepszej sprawy reformował, eliminując przy tym prerogatywy papieskie. W ich wyniku nasiliło się prześladowanie Kościoła, a w szczególności duchowieństwa.
Problemy, które napotkał w tamtym okresie Kościół we Francji oraz w Europie, przyczyniły się do pogorszenia sytuacji w krajach misyjnych. W wyniku zawirowań politycznych i religijnych coraz mniej misjonarzy wyjeżdżało z Europy, a ci, którzy przebywali na misjach, często tracili zdrowie i życie w wyniku chorób tropikalnych bądź doświadczali prześladowań ze strony miejscowej ludności.
W takiej sytuacji ciężar pomagania misjom zaczęły przejmować osoby świeckie, które zakładały i wspierały różne stowarzyszenia o charakterze misyjnym. Jedną z tych osób była Paulina Jaricot, która nie tylko wspierała misje, ale także rozpoczęła dzieło modlitewne, które trwa do dnia dzisiejszego.
Paulina Jaricot i Stowarzyszenie Rozkrzewiania Wiary
Paulina przyszła na świat 21 lipca 1799 roku w Lyonie. Tam mieszkała wraz z rodzicami, którzy stworzyli jej dom pełen szczęścia i miłości. Była piękną dziewczyną, o której względy zabiegali liczni rówieśnicy. Paulina była blisko nawet zaręczyn z jednym z nich. Blisko, ponieważ w wieku siedemnastu lat decyduje się oddać swoje życie Bogu i składa prywatny ślub czystości. Od tej pory systematycznie pomaga ubogim, a siły znajduje w codziennej adoracji Najświętszego Sakramentu. Co więcej, swoim życiem inspiruje innych.
Gromadzi wokół siebie młode dziewczęta, które wpatrzone w nią, decydują się tak jak ona pomagać innym oraz dbać o rozwój własnego życia duchowego. W tym celu odbywają regularne spotkania, odprawiają Drogę Krzyżową oraz modlą się w intencji misji.
Paulina Jaricot od najmłodszych lat była bardzo mocno związana ze swoim bratem Fileasem. Nie chodzi tu tylko o pokrewieństwo, ale przede wszystkim o jedność serc. Jako dzieci bawili się razem, a gdy już dorośli, często utrzymywali ze sobą kontakt, wspierając się w modlitwie i podtrzymując się na duchu. Fileas po krótkim życiu w świecie postanowił wstąpić do Seminarium Świętego Sulpicjusza w Paryżu. Przebywając tam na studiach, dowiedział się, w jak wielkiej potrzebie materialnej znajdują się misje. To go głęboko poruszyło i sam postanowił zaangażować się we wsparcie dzieła misyjnego. Zachęcił również do tego swoją siostrę, a ta niemal od razu przystąpiła do działania. Wraz z robotnicami z założonego przez siebie ruchu „Wynagrodzicielek lekceważonego i znieważanego Serca Jezusa” stworzyła plan, który pojedyncze gesty dobroci potrafił zamienić w pomoc przeznaczoną dla wielu.
Jego założenia opierały się na regularnych wpłatach drobnych kwot przez osoby zrzeszające się w grupach liczących po dziesięć osób. Z grup tych powstawała setka, a następnie grupa składająca się z tysiąca osób. Inicjatywa ta tak dobrze się rozwijała, że 3 maja 1822 roku zawiązało się Stowarzyszenie Rozkrzewiania Wiary, które miało na celu wsparcie misji i misjonarzy.
Z biegiem czasu dzieło to zaczęło przybierać coraz większy zasięg i zyskiwać uznanie w kręgach Stolicy Apostolskiej.
Kilkadziesiąt lat po założeniu stowarzyszenia papież Leon XIII, wspominając Paulinę Jaricot, zaznaczył, że inicjatywa ta „wspaniale się rozwija i dostarcza obfitych środków misjonarzom katolickim”. Benedykt XV zaś w encyklice Maximum illud z 1919 roku polecił katolikom Dzieło Rozkrzewiania Wiary jako instytucję godną zaufania we wspieraniu misji. Co więcej, niejako wyznaczył temu dziełu cel na następne lata, jakim miało być utrzymywanie misji już istniejących oraz pomoc w zakładaniu nowych.

Paulina Jaricot

MINUTOSDEAMOR.COM

Można powiedzieć, że momentem przełomowym był rok 1922, kiedy to papież Pius XI dzieło Pauliny zaczął wprowadzać w całym Kościele. W Polsce okresu międzywojennego kardynał August Hlond zalecał, aby inicjatywy Dzieła Rozkrzewiania Wiary były jak najlepiej rozpowszechniane wśród świeckich i duchowieństwa za pośrednictwem parafii.
Żywy Różaniec
„Ta piękna pobożność, na ogół od dawna kojarzona z «zawodowymi» dewotkami, które powinny być stare lub nie mieć nic do roboty, to błędne, ale niestety powszechne upośledzenie (…). Najważniejszą więc rzeczą i najtrudniejszą jest uczynić różaniec modlitwą wszystkich”. Te słowa Pauliny Jaricot w pełni oddają ducha, jakim się kierowała, zakładając kolejne dzieło, a mianowicie Żywy Różaniec. Była to inicjatywa, która w zamyśle założycielki miała na celu zjednoczenie jak największej liczby ludzi na modlitwie różańcowej. Podobnie jak w przypadku Stowarzyszenia Rozkrzewiania Wiary, także teraz Paulina dzieli osoby na małe grupy, tym razem jednak po piętnaście osób. Każda z nich ma za zadanie odmówić dziesiątek różańca oraz przeprowadzić medytację nad wybraną tajemnicą przydzieloną w formie losowania. Jak się okazało, przeczucie ją nie myliło i Żywy Różaniec gromadził na modlitwie coraz większą liczbę osób. Kilka lat po założeniu Żywego Różańca pisała: „Liczba odmawiających dziesiątek różańca rośnie z niewiarygodną szybkością we Włoszech, w Szwajcarii, Belgii, Anglii i w wielu regionach Ameryki.
Ten różaniec zakorzenił się mocno aż po Indie, a przede wszystkim w Kanadzie. (…) Mówiono mi, że w Kolumbii stowarzyszenie to tak się rozrosło, że policzenie jego członków jest wprost niemożliwe”.
Żywy Różaniec kojarzy nam się głównie z odmawianiem różańca, ale jednym z jego zadań było również, o czym często się zapomina, propagowanie prasy katolickiej.
Paulina chciała w ten sposób przeciwdziałać coraz bardziej powszechnym książkom, które promowały niemoralny styl życia. Dlatego też członkowie Żywego Różańca mieli ofiarować co roku pięć franków, by prasa religijna trafiała do coraz szerszego grona odbiorców.
Dzieła, które przetrwały próbę czasu
Paulina Jaricot zmarła 9 stycznia 1862 roku. W trakcie swojego życia nie tylko cieszyła się z sukcesu swoich dzieł, ale także doznała wiele bólu, również ze strony ludzi związanych z Kościołem. Św. Jan Maria Vianney, z którym korespondowała, mówił o niej w ten sposób: „(…) znam osobę, która przyjmuje chętnie krzyże i to krzyże bardzo ciężkie oraz która je dźwiga z wielką miłością. Jest nią panna Jaricot”. Dzisiaj wiemy, że jej ofiara nie poszła na marne. Za Pawłem VI możemy powtórzyć: „Z ziarna, które Maria Paulina skromnie wrzuciła w ziemię, wyrosło wielkie drzewo (…)”. Owoce, które to drzewo przynosi, są widoczne do dzisiejszego dnia w postaci modlitwy różańcowej oraz zaangażowania misyjnego.
Również w Polsce od samego początku dzieła Pauliny cieszą się niesłabnącą popularnością. Niemal w każdej parafii jest obecny Żywy Różaniec, a wrażliwość misyjna Polaków znana jest na całym świecie. Cieszy fakt, że nie są to rzeczywistości przeciwstawne, a wręcz przeciwnie, wzajemnie się uzupełniają. W wielu parafiach wspólnoty Żywego Różańca nie tylko modlą się w intencji misji i misjonarzy, ale także wspierają dzieło misyjne Kościoła ofiarą materialną. Żywym przykładem jest ich udział w programie Adopcji Serca, w którym otaczają opieką dzieci z różnych krajów misyjnych.