Papieskie intencje

Apostolstwa Modlitwy
październik 2020

EWANGELIZACYJNA – MISJA ŚWIECKICH W KOŚCIELE


MÓDLMY SIĘ, ABY NA MOCY CHRZTU WIERNI ŚWIECCY,
ZWŁASZCZA KOBIETY, MIELI WIĘKSZY UDZIAŁ
W INSTYTUCJACH ODPOWIEDZIALNYCH ZA KOŚCIÓŁ

W 2020 r. nakładem Wydawnictwa WAM w Krakowie ukazało się drugie, poszerzone wydanie książki Zuzanny Radzik pt. Kościół kobiet. Tytuł nawiązuje do określenia women-church, którego używają radykalne teolożki katolickie, m.in. Elisabeth Schüssler Fiorenza, Rosemary Radford Ruether czy Mary Hunt. Kościół kobiet według tych założeń polega na tworzeniu wspólnot z feministyczną liturgią, opartych na rewolucyjnym haśle: „Kościół kobiet albo żaden!”.
Krzysztof Wołodźko w komentarzu do pierwszego wydania książki (Warszawa 2015) podkreśla, że jest to „manifest świadomego katofeminizmu”, który nie zadowala się stwierdzeniem, że „Jan Paweł II też doceniał rolę kobiet w Kościele”. To kompendium wiedzy na temat przemian w relacji Kościoła rzymskokatolickiego do kobiet w ostatnich kilkudziesięciu latach.
Autorka we wstępie do drugiego wydania książki zauważa, że w ciągu pięciu lat od pierwszego jej wydania nic nie zmieniło się w strukturze i doktrynie Kościoła katolickiego. Ale podkreśla, że jednocześnie zmieniło się wiele. Chodzi o rozmowy na temat reformy Kościoła i obecności w nim kobiet. Stawia przy tym ważne pytanie: po co zostawać w Kościele, który budzi tyle sprzeciwu w obecnym kształcie, naznaczonym licznymi skandalami? „Zostaję – odpowiada Z. Radzik – bo nie znam innej niż chrześcijańska opowieści, która budziłaby we mnie tyle nadziei i poczucia sensu, wyrywałaby moje serce do Boga i innych, zapalałaby do zmiany świata”.
Swoje pozostanie w Kościele tak uzasadnia: „Bo to dom, jednocześnie karmiący i bolesny. Nie znam jednak innej tradycji, w której Pismach, języku, gestach, trwających przez wieki rozważaniach czułabym się jak w domu.
Nie znam innej tak dobrze, więc to ta ze swoim autorytaryzmem i grzechem irytuje mnie, ale też angażuje i otwiera perspektywy. To w niej wyrosłam i za nią czuję się odpowiedzialna”. I dodaje: „Rozumiem jednak tych, dla których pozostanie w Kościele jest zbyt trudne albo niewarte wysiłku. Zwłaszcza kobiety, którym może się wydawać, że nic się nie zmienia”.
Odwołuję się do rozważań Z. Radzik i zachęcam do zapoznania się z nimi w kontekście papieskiej intencji Apostolstwa Modlitwy na październik.
Od lat 60. XX w., dokładniej od czasu Soboru Watykańskiego II (1962–1965) wiele wypowiedzi w nauczaniu Kościoła podkreśla potrzebę zaangażowania świeckich, w tym kobiet w Kościele.

Jan Paweł II pisał o godności
i powołaniu kobiet w Kościele
w liście apostolskim
Mulieris dignitatem (1988)

JÓZEF WOLNY/FOTO GOŚĆ

Niestety, mądre teologiczne wywody i uzasadnienia mają niewielkie przełożenie na rzeczywistość Kościoła powszechnego, diecezji czy parafii. Od kilku lat przy okazji różnych spotkań formacyjnych i ewangelizacyjny w Polsce przywołuje się hasło, że trzeba „budzić olbrzyma”, czyli angażować świeckich w Kościele. Olbrzym jednak wciąż mocno śpi i nie widać, by budził się z sennego letargu. W czasie Soboru Watykańskiego II po raz pierwszy w dziejach Kościoła katolickiego zaproszono do udziału w nim kobiety, co nie obyło się bez trudności. Część ojców soborowych było zdecydowanie temu przeciwnych.
Prawie kuriozalnie brzmiały słowa kard. Léona Josepha Suenensa z Belgii, który upominając się o obecność kobiet, powiedział ironicznie: O ile się nie mylę, kobiety reprezentują połowę ludzkości! Wielu hierarchom nigdy nie przyszło do głowy, że kobiety powinny być obecne na soborze.
Przytoczone wypowiedzi uświadamiają aktualność październikowej intencji Apostolstwa Modlitwy oraz to, jak długa czeka nas jeszcze droga, by z każdym dniem czynić Kościół wierny Chrystusowi i zarazem otwarty na bieżące naglące potrzeby.

KS. BOGDAN GIEMZA