MAREK MUTOR

Wrocław

Pandemia i sztuka

Pandemie nie są niczym nowym w historii ludzkości. Zaraza wielekroć nawiedzała świat, pozostawiając po sobie ślady w literaturze i sztuce. Najtrwalszy obraz w europejskiej kulturze wiąże się z późnośredniowieczną katastrofą, jaką była czarna śmierć. W połowie XIV w. dotarła do Europy z terenów środkowej Azji na genueńskich okrętach.
Zainfekowani dostawali dreszczy, wysokiej gorączki, wymiotowali krwią, a na ich ciele pojawiały się zgorzelowe zmiany. Umierali po kilku dniach. Choroba zdziesiątkowała ludność, powracając w kilku falach. Szacuje się, że życie straciło 25–50% populacji naszego kontynentu. Badacze w większości sądzą, że tą tajemniczą chorobą była dżuma.

Umierali biedni i bogaci, chłopi, mieszczanie, szlachcice i duchowni. Wielu współczesnych widziało w czarnej śmierci karę Bożą i zjawisko zapowiadające koniec świata. Zadawano sobie pytania o sprawy ostateczne, dostrzegano kruchość ludzkiego życia oraz to, że w obliczu śmierci wszyscy są równi. Doświadczenie nagłej i niespodziewanej śmierci, przed którą nie uchronią bogactwa ni władza, przeniesione zostało w świat sztuki w postaci czytelnej do dziś alegorii – tańca śmierci (danse macabre). W tym korowodzie okrutna, rozkładająca się postać wiedzie do tańca papieża, kardynałów, książęta, ludzi wszystkich stanów. Rozprawiają z nią mędrcy, jak choćby mistrz Polikarp z rodzimego traktatu nieznanego autora pt. Rozmowy Mistrza Polikarpa ze Śmiercią. Z podobnym obrazem styka się Dante, podróżując po piekielnych kręgach. Taniec śmierci gości w ikonografii przez kolejne stulecia; jedno z najpiękniejszych jego przedstawień znajduje się w kościele bernardynów w Krakowie.
W obrazach i kodeksach pojawia się wyrastający z dawniejszych jeszcze tradycji motyw ars moriendi (sztuki umierania) oraz memento mori (pamiętaj, że umrzesz). Trwoga wszechobecnej śmierci zbliżała do Boga, popychała wielu do ascetycznych wyrzeczeń. Ale nie wszystkich. Inną bowiem literacką sublimacją trwale zapisaną w naszej kulturze jest Dekameron Boccaccia. To zbiór opowieści (dodajmy – frywolnych), jakimi raczyli się bohaterowie – zbiegli przed zarazą florentczycy. Motywy te nadają problemowi śmierci plastyczny kształt. Wyobrażenia pozostałe po okresie czarnej śmierci (śmierć przedstawiana jako szkielet z kosą w białej sukmanie i kapturze) stanowią kanon naszej kultury.

Późnośredniowieczna pandemia była jednym z tych zjawisk, bez których nie da się zrozumieć Europy. Przez swoją skalę i niepojętość dla ówczesnych ludzi pozostawiła wiele śladów w sztuce i głębokiej, zbiorowej pamięci. Nie mniejsze przyniosła przewartościowania dla życia społecznego i gospodarki – ale to temat na inną rozprawę. Po pandemii Covid raczej takich trwałych śladów nie będzie. Owszem, internet przez jakiś czas przechowa całą masę szesnastowersowych kawałków rapu wykonywanych przez celebrytów na rzecz walki z zarazą. Takie czasy, taka epidemia i tak sobie z nią radzimy.