ABECADŁO RODZINNE

Kłótnie rodzeństwa

Wielu rodziców stara się minimalizować powstające między rodzeństwem napięcia,
choć konieczność takiej pomocy jest dla nich frustrująca.
Trudno się z tym nie zgodzić, zwłaszcza że rodzic próbuje czegoś niemożliwego.

Zdaniem psychologów nie da się uniknąć kłótni między dziećmi, ponieważ jest to żywa relacja. Konflikty między ludźmi nie zdarzają się wówczas, kiedy nie mają oni ze sobą nic wspólnego, nie ma między nimi żadnej interakcji, nie ma relacji. Tego nie da się powiedzieć o rodzeństwie, które razem się wychowuje, przebywa w jednym domu, ma wspólnych bliskich członków rodziny. Zdarza się, że między rodzeństwem rzadko lub prawie wcale nie dochodzi do spięć. Nie oznacza to jednak, że z tą relacją coś jest nie w porządku. Mogą być różne powody, np.: spokojny temperament dzieci; wzorce zachowań wykluczające wchodzenie w konflikty; brak poczucia bezpieczeństwa (z powodu przemocy lub kryzysu domowego, nieobecności jednego z rodziców); duża różnica wieku między rodzeństwem (starsze dziecko przyjmuje wobec młodszego opiekuńczą postawę).
Czy to, co się dzieje między rodzeństwem, jest, jak często sądzą rodzice, rywalizacją? Rywalizacja polega na tym, że jedno dziecko chce sprawić, aby to drugie miało gorzej.
Rodzice zdecydowanie nie powinni w ten sposób interpretować zachowania dzieci. Dużo lepsze dla relacji będzie spojrzenie na takie sytuacje z perspektywy potrzeb. Zastanowienie się, o jakie ważne dla siebie potrzeby dziecko próbuje zadbać dostępnymi dla siebie strategiami. Dzieci zabiegają o uwagę rodziców i jest to czymś naturalnym.
To nie jest ani zazdrość, ani rywalizacja. Rodzic jest przecież niezbędny do zaspokojenia dziecięcych potrzeb, dlatego aby być zauważonym, usłyszanym i uwzględnionym, dziecko próbuje zatroszczyć się o siebie, dać rodzicom sygnał, że czegoś potrzebuje.
Warto się zastanowić, dlaczego interweniujemy, dlaczego tak trudno nam wytrzymać kłótnie dzieci? Jesper Juul napisał, że jeśli rodzicowi trudno wytrzymać kłótnie dzieci, powinien im powiedzieć: „słyszę, że się głośno kłócicie, boli mnie głowa, chcę odpocząć, potrzebuję spokoju itp., więc proszę kłóćcie się ciszej”. Czasami jednak jedyne, co pozostaje im zrobić, to „zamknąć okna, żeby krzyki nie niosły się z hukiem po sąsiadach, i zamknąć usta, by dzieciom w tym rozwojowym procesie nie przeszkadzać”. Dorośli zwykle interpretują kłótnie między dziećmi jako sytuację, z którą one sobie nie poradzą, która jest przemocowa, w której dzieci się krzywdzą. Rozstrzygnięcie sporu przez rodzica-sędziego zawsze powoduje, że jedno z dzieci (albo czasem i oboje) czuje się pokrzywdzone i pozbawione pomocy. Sprawia też, że dziecko ma poczucie niesprawiedliwości, odrzucenia, nieakceptowania, winą obarcza brata (siostrę), po stronie którego rodzic stanął, które wziął w obronę.
Konflikty są niezbędne do rozwoju dzieci.

RYS. MWM

Uczą się w nich wielu przydanych umiejętności: ustalając reguły, uczą się negocjacji, a także zawierania kompromisów; uczą się asertywności; dowiadują się, że inni też mają granice i gdzie one leżą; uczą się kompetencji społecznych i relacyjnych.
Czy rodzic może skonfliktowanym dzieciom pomóc bez wchodzenia w rolę sędziego, dyktowania tzw. sprawiedliwego rozwiązania? Oczywiście tak. Mianowicie powinien: mieć intencję zaopiekowania się każdym z dzieci; odróżnić oceny od własnych interpretacji; zrezygnować z natychmiastowego i pospiesznego działania – działając w pośpiechu, zwykle reagujemy automatycznie i emocjonalnie, dokładając się do silnych przeżyć dzieci (szybka reakcja jest konieczna, kiedy zagrożone jest życie lub zdrowie dzieci); przyjąć rolę mediatora, czyli osoby bezstronnej i wspierającej dzieci.
Warto pamiętać, że im więcej członków w rodzinie, tym większa liczba interakcji między nimi, a tym samym znacznie większe ryzyko napięć i nieporozumień.
Każdy próbuje najlepiej jak potrafi zadbać o swoje potrzeby, które czasem się po prostu wykluczają.

ALEKSANDRA ASZKIEŁOWICZ