Wypalenie zawodowe nieco inaczej

W marcu, przed początkiem epidemii koronawirusa w Polsce, przygotowywałam się, żeby napisać kilka refleksji
na temat wypalenia zawodowego. Nie w ujęciu psychologicznym, bo wiele już na ten temat napisano, ale jako
pewne zjawisko społeczne. Dzisiaj, po kilku tygodniach „przymusowego” wyhamowania,
wykasowałam cały tekst i postanowiłam napisać go z nieco innej perspektywy.

EWA PORADA

Katowice

COTTONBRO/PEXELS.COM

Będzie to kilka wniosków, które nasunęły mi się z tego jakże innego niż planowany marca… Oby były trwałą lekcją na przyszłość.
1. Harmonogram spotkań zawodowych można zmienić. Pierwsze, zaskakujące doświadczenie: da się zmienić plan zajęć, spotkań. To jest ciekawe doświadczenie, że w ciągu zaledwie 1–2 dni, a tak naprawdę kilku godzin można odwołać kilkanaście spotkań. Nagle okazuje się, że wcale nie są one aż tak ważne, da się je przełożyć na inny termin, a część z nich może wcale się nie odbyć. Doświadczenie tego czasu również mówi, że wcale nie potrzeba „na już” zrobić tego czy owego. Nagle okazuje się, że jest czas… zamykam sprawy najważniejsze, kolejne dni to już praca zdalna. Ale praca w świecie, który cały nagle się zatrzymał. Coś do tej pory niewyobrażalnego.
2. Nie muszę kupić kolejnej rzeczy. Inne ciekawe doświadczenie to zamknięcie sklepów. Jak to? To nie mogę pojechać po pracy i kupić kolejnej pary butów, kurtki, spódnicy czy bluzki? Oczywiście mogę zamówić przez internet, ale zaraz przychodzi refleksja: po co mi to? Co innego zakupy spożywcze – trzeba kupić co niezbędne, do tego musi wystarczyć na kilka, może kilkanaście dni… i wystarcza, a nawet zaczynamy dbać, żeby niczego nie marnować.
3. Porządki można zrobić wspólnie i szybko. Praca zdalna, a zatem nie trzeba wychodzić z domu, zabieram się za generalne porządki. Można nadrobić zaległości – okna, szafy, kurze… Ale znowu refleksja: jesteśmy wszyscy w domu, więc „za chwilę znowu się nabrudzi”. Może zatem zrobimy to wszytko wspólnie, tuż przed świętami, będzie szybciej i owocniej. Jeśli więc z tego szaleństwa zawodowo-zakupowego-porządkowego już wyhamowaliśmy, to trzeba zadbać o siebie i rodzinę.
4. Zadbać o aspekt fizyczny – trzeba być zdrowym. Pierwsza refleksja: „w końcu mogę się wyspać”. Genialne odkrycie wielu z nas… można się w końcu wyspać. Podstawowa rzecz, jakże potrzebna do dobrego funkcjonowania, tylko dlaczego tak reglamentowana? Można w końcu nieco przystanąć, zadbać o odpoczynek, o dobry czas dla siebie i rodziny.
5. Z rodziną jest dobrze, ale trzeba o to zadbać. Wracają relacje z najbliższymi – czasami trudne, bo od dłuższego czasu jesteśmy zamknięci na małej powierzchni, ale z czasem uczymy się na nowo siebie, uczymy się rozmawiać, wspólnie spędzać czas. W końcu doceniamy swoją obecność, uczymy się cieszyć sobą, wymyślamy rzeczy, które można zrobić wspólnie, i takie, które każdy chce zrobić sam, mając czas tylko dla siebie, w swoim zakątku mieszkania.

6. Ważne są dobre emocje i wzajemne wsparcie. Czas jest coraz trudniejszy, słyszymy o coraz większej liczbie zarażonych, o kolejnych ofiarach śmiertelnych, jest obawa o najbliższych, o siebie… Jednocześnie na portalach społecznościowych rodzą się najróżniejsze inicjatywy mające na celu  wzajemną pomoc i wsparcie, motywujące do własnego zaangażowania się. Czujemy się coraz bardziej dumni ze wspólnego zaangażowania, coraz bardziej odpowiedzialni za innych.
7. Odkryć fundament życia – relację do Pana Boga. Po jakimś czasie dochodzimy do coraz głębszego wymiaru rzeczywistości, coraz częściej wspólnie się modlimy, coraz częściej pojawiają się rzeczy ukazujące prawdziwy sens życia, wartości, tego, co jest w życiu naprawdę ważne. Wiele rodzin zaczyna się wspólnie modlić, przeżywać wspólnie Eucharystię emitowaną przez środki masowego przekazu. Zaczynamy odkrywać wartość modlitwy, wspólnoty, wymiar duchowy – to, że właśnie w tych trudnych czasach to Pan Bóg nadaje im sens.

* * *

Powie ktoś, ale artykuł miał być o wypaleniu, a to po prostu kolejny artykuł o pandemii – jak to się ma do wypalenia zawodowego? Otóż jak już spisałam sobie, co ten trudny czas zmienił w moim życiu, odkryłam, że dokładnie te same punkty odnajdziemy w najróżniejszych poradnikach opisujących, jak unikać wypalenia zawodowego.
Choć ubrane w inne słowa, znaczą to samo.
Na co dzień czytamy kolejne rady psychologiczne, spinamy się, żeby zrobić kolejne rzeczy, żeby nie dopadło nas owo wypalenie, a zapominamy o tym, co podstawowe, że może niepotrzebnie spalamy czas i energię na to, co nie jest najważniejsze. Może więc warto przed kolejnym paskudnym marcem (oby się nie zdarzył!) usiąść i zobaczyć, co jest ważne, co ma priorytet w pracy, w życiu, w codzienności, a co można sobie odpuścić, żeby znaleźć czas na to, co jest naprawdę ważne – dla bliskich, przyjaciół, a przede wszystkim dla Pana Boga. Ale także na sen, odpoczynek, zadbanie o zdrowie, wzajemne wsparcie, dobre słowa i dobre emocje, nawet w najtrudniejszych chwilach.
Co zostanie nam z lekcji, którą teraz przerabiamy? Czy dalej będziemy zabijać się dla tego, co tak naprawdę nie ma znaczenia? Czy uda się nam trwale powrócić do tego, co jest naprawdę ważne?