Pierwsze polskie zdanie

Jednym z cenniejszych skarbów przechowywanych
w Archiwum Archidiecezjalnym we Wrocławiu jest
Liber fundationis claustri Sancte Marie Virgis
in Heinrichow, zwany krótko Księgą Henrykowską.

KS. JÓZEF PATER

Wrocław

Karta Księgi Henrykowskiej z pierwszym zapisanym polskim zdaniem

HENRYK PRZONDZIONO/FOTO GOŚĆ

Treścią Księgi jest opis dziejów założenia i uposażenia cysterskiego klasztoru w Henrykowie sporządzony w 1269/1270 r. przez opata Piotra (Księga I), a uzupełniony w 1310 r. przez nieznanego nam bliżej brata zakonnego z henrykowskiego konwentu (Księga II). Jest to niewielka książeczka pergaminowa w formacie 16,6 × 25,6 cm, licząca 100 stron, oprawiona w tekturę i skórę, zapisana dość czytelnym pismem, podzielona na dwie „księgi” z dołączonym katalogiem biskupów wrocławskich. Książeczka zdobiona jest kilkoma inicjałami, a na marginesach umieszczono w latach późniejszych cenne uwagi i objaśnienia.
Zapis dziejów klasztoru
Ze wspomnianej Księgi dowiadujemy się, że klasztor cysterski w Henrykowie ufundował i uposażył w 1227 r. naczelny notariusz kancelarii księcia Henryka Brodatego, niejaki Mikołaj, syn Polanina, średnio zamożnego rycerza z ziemi krakowskiej. Jako duchowny Mikołaj osiągnął godność kanonika w katedrze wrocławskiej, co ułatwiło mu następnie objęcie urzędu kancelaryjnego przy osobie potężnego księcia, który władzę swoją umiał rozciągać kolejno na Małopolskę i na Wielkopolskę, zdobywając naczelne stanowisko wśród rzeszy książąt z Piastowskiego rodu. Za zasługi przy osobie księcia Mikołaj doszedł z biegiem czasu do posiadania znacznych obszarów ziemi w okolicach nad Oławą i tu zapragnął założyć i uposażyć klasztor cystersów. Plan swój doprowadził do skutku, skromnie zgadzając się na żądanie księcia, by zaszczyt i zasługa tej fundacji przypadły nie jemu, lecz synowi książęcemu, Henrykowi Pobożnemu.
Cystersi pamiętali jednak o swoim właściwym dobroczyńcy i fundatorze, skoro autor Księgi Henrykowskiej wzywa współbraci do modlitwy za „najbogobojniejszego męża Mikołaja”, i to przed księciem. Mikołaja, a nie księcia, nazywa też „prawdziwym fundatorem tego klasztoru”. Przez jakiś czas konwent cysterski przysłany z Lubiąża zaczął się urządzać i zdawało się, że nikt i nic nie zakłóci jego pomyślnego rozwoju. Tymczasem straszliwy najazd Tatarów na Polskę w 1241 r. niespodzianie pozbawił kraj księcia, a potężne państwo zbudowane talentem i wysiłkiem obu Henryków, Brodatego i Pobożnego, rozpadło się. W tych warunkach zaczęła się rozwijać anarchia, prawa własności zaczęto podawać w wątpliwość, przywracając na nowo tzw. prawo bliższości, na podstawie którego nawet dalsza rodzina mogła unieważnić wcześniejszą transakcję kupna-sprzedaży. Dochodziło do tego zwykle wtedy, gdy z braku świadków i dokumentów nie można było udowodnić legalności transakcji. Na tego rodzaju trudności narażony był również założony niedawno klasztor cystersów w Henrykowie. Wobec tego przełożeni klasztoru henrykowskiego postanowili opisać jak najdokładniej dzieje założenia i stopniowego uposażenia swego klasztoru zarówno na podstawie posiadanych dokumentów, jak i na zasadzie zeznań żyjących jeszcze starszych ludzi, pamiętających, jakim sposobem, w jakich okolicznościach i od kogo klasztor uzyskał lub nabył różne wsie i grunty. Ten ściśle zakreślony praktyczny cel dziełka wpłynął oczywiście na niesłychanie jednostronny w zasadzie dobór materiału informacyjnego i wątku opowiadania; są to wyłącznie szczegóły dotyczące spraw majątkowych, a mianowicie majętności ziemskiej. Nie ma natomiast ani słowa o religijno-kościelnej działalności zakonników lub o budowie klasztoru i kościoła, nie ma też nic z zakresu dziejów politycznych. Charakter jednak spraw wchodzących w grę sprawił, że w opowiadaniu tym przesuwa się wielokrotnie przed naszymi oczami całe ówczesne duchowieństwo w szerokiej hierarchicznej skali i wyższe rycerstwo w charakterze i ziemian, i wyższych urzędników państwowych, jest wreszcie dwór książęcy w swym urzędowym i prywatnym trybie życia.
O sprawach codziennych
Główny wdzięk literacki tego wyjątkowego zabytku polega na prostym, niemal gawędziarskim opowiadaniu o potocznych sprawach codziennego życia naszego społeczeństwa w XIII w. Mimo zacieśnienia tematu Księga Henrykowska dostarcza niemało wiadomości, nieznanych nam z innych ówczesnych źródeł, a dotyczących historii politycznej, zwłaszcza wewnętrznej. Ważne są także dane dotyczące ówczesnego prawa własności ziemi, stosunek różnych warstw ludności do księcia, w tym sposoby zapewnienia sobie jego łaski i przychylności.

Bezcenne są też w Księdze Henrykowskiej wiadomości dotyczące nazw miejscowych czy osobowych. Z jakim wzruszeniem krążymy więc po tej ziemi śląskiej, przez którą przetoczyła się niejedna zawierucha, usianej przed stuleciami jakże swojsko brzmiącymi nazwami wiosek i grodów, lasów i łąk. Oto Wierzbno i Drzeniów, Czesławice i Oleśnica, Januszów i Koziekrzepty, Jawor i Nieciepła Izba. A w grodach, gródkach i wsiach Bogusławowie i Dzierżykraje, Mściwoje i Krzepiszowie, Cieszyborowie i Jaśkowie, Stefan z Kobylej Głowy czy Gniewko Woda.
Z pewnością chcielibyśmy znaleźć w Księdze Henrykowskiej nieco więcej wiadomości na temat życia codziennego samych cystersów w klasztorze henrykowskim. Tych jednak wprost nie znajdziemy. Autor bowiem starał się skrzętnie ukryć w treści nie tylko własną osobę, lecz także innych współbraci.
Jednakże wnikliwa lektura Księgi oraz znajomość reguły cysterskiej pozwalają nam odtworzyć z dużym prawdopodobieństwem obraz życia henrykowskiego konwentu.
Ślady polszczyzny
Spośród wszystkich wspomnianych wątków najbardziej interesuje nas obecnie nie tyle obraz życia henrykowskiego konwentu, ile raczej w tym swojsko brzmiącym spisie około 120 nazw miejscowych oraz ich krótkiej historii, a także zapisane tam po raz pierwszy zdanie w języku polskim. Oryginalny cytat z Księgi Henrykowskiej zawierający to właśnie zdanie polskie, w łacińskim zapisie brzmi następująco: Bogwali uxor stabat, ad molam molendo. Cui vir suus idem Bogwalus, compassus dixit: Sine, ut ego etiam molam. Hoc est in polonico: Day, ut ia pobrusa, a ti poziwai. Co w polskim obszerniejszym tłumaczeniu tego fragmentu z polskim zdaniem znaczy: „Gdy zaś tam przez pewien czas przemieszkiwał (Bogwał Czech), pojął za żonę córkę jakiegoś kleryka, chłopkę grubą i zupełnie niezdarną. Lecz trzeba wiedzieć, że za owych dni były tu w okolicy młyny wodne ogromnie rzadkie, przeto żona tego Bogwała Czecha stała bardzo często przy żarnach mieląc. Litując się nad nią mąż jej Bogwał mówił: ‘Sine, ut ego etiam molam’ – to jest po polsku: Day, ut ia pobrusa, a ti poziwai, czyli ‘Daj niech ja pomielę, a ty odpocznij’.
Tak ów Czech na zmianę mełł z żoną i często obracał kamień tak jak żona. Co widząc sąsiedzi, chociaż wówczas nieliczni, nazywali go Bogwał Brukał i stąd pochodzi, że całe jego potomstwo nazywa się Brukalice”.
To polskie zdanie zostało zapisane w 1270 r., a więc 750 lat temu, i należy do najstarszego zapisu, pierwszego pełnego zdania w języku polskim.
W starszych dokumentach, na przykład w tzw. Bulli protekcyjnej papieża Hadriana IV dla biskupstwa wrocławskiego z 1155 r., mamy również zapisy polskie różnych miejscowości, ale w odróżnieniu od zapisu z Księgi Henrykowskiej są to tylko same nazwy, bez żadnej historii. Są też niektórzy językoznawcy, którzy wymieniają nieco starszy okrzyk w języku polskim księcia Henryka Pobożnego na polu bitwy z Tatarami pod Legnicą: „Gorze nam się stało” z 9 kwietnia 1241 r. Ale te słowa wypowiedziane przez księcia zapisał dopiero Jan Długosz w swym dziele Historia Polonica 200 lat później.
Niezwykłość tego polskiego zdania zapisanego w Księdze Henrykowskiej polega również na tym, że łączy się z kilkoma ważnymi wątkami wielokulturowymi. Otóż pierwszą księgę kroniki z interesującym nas zdaniem polskim napisał po łacinie opat Piotr – Niemiec z pochodzenia. Odnotowane zaś zdanie w języku polskim wypowiedział Bogwał Czech do żony Polki. Tak więc mamy tu cztery wątki kulturowe – niemiecki, łaciński, czeski i polski.
Warto też zwrócić uwagę na inny jeszcze szczegół zapisany w 1270 r. we fragmencie dotyczącym wsi „Brukalicy”, ofiarowanej niegdyś przez księcia śląskiego Bolesława Wysokiego służącemu mu Czechowi o imieniu Bogwał. Otóż ten, zdawać by się mogło prosty służący, odznaczał się na co dzień wysoką kulturą osobistą, skoro mimo zmęczenia pracą w polu, jak zaznaczył kronikarz: na zmianę mełł z żoną i często obracał kamień tak jak żona – mówiąc: „Daj niech ja pomielę, a ty odpocznij”. A było to przecież w rzekomo „ciemnym średniowieczu”, w którym kobietę traktowali niektórzy jak zwykłego robota. Tymczasem Bogwał, prosty wieśniak, wyręczając swoją żonę w ciężkiej pracy, zachowywał się iście po rycersku.

Ksiądz Józef Pater prezentuje Księgę Henrykowską, otwartą na stronie
z pierwszymi zapisanymi słowami w języku polskim

HENRYK PRZONDZIONO/FOTO GOŚĆ

Źródło do dziejów Śląska i Europy
Księga Henrykowska jest to zatem jedno z najważniejszych źródeł do dziejów Śląska i nie tylko, gdyż zawiera również wiele wiadomości o charakterze ogólnoeuropejskim. Cystersi bowiem od momentu przybycia na Śląsk byli zawsze integralnie związani z procesami i zjawiskami kulturowymi zachodzącymi w Europie. Dzięki przeprowadzonej w swoim czasie reformie i mądremu zarządzaniu stali się nie tylko popularni i sławni, lecz także prężni i niezmiernie aktywni niemal we wszystkich dziedzinach życia ludzkiego.
Główne zasługi – oprócz utrwalenia wiary i zasad ewangelicznych – położyli cystersi w szerzeniu kultu maryjnego oraz w dziedzinie czysto gospodarczej, jak krzewienie kultury rolnej, hodowlanej i rzemieślniczej. Konwent henrykowski jest tego doskonałym przykładem, a napisana w nim Księga Henrykowska ewidentnym dowodem.

* * *
Nic dziwnego, że z inicjatywy prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza, przy wsparciu abpa Józefa Kupnego – metropolity wrocławskiego, 10 marca 2014 r. Księga Henrykowska została nominowana do wpisania, a 9 października 2015 r. została wpisana na listę „Pamięć Świata” UNESCO.
We wniosku wysłanym w 2014 r. podkreślono, że „księga jest unikatowym w skali światowej źródłem do poznania procesów wymiany kulturowej, które w średniowieczu zdecydowały o kształcie przyszłej Europy”. Wpisując zatem polski zabytek na listę UNESCO, rzeczywiście doceniono jego walor dokumentalny wymiany kulturowej między Wschodem a Zachodem. Jest to zatem dokument o wielkim znaczeniu nie tylko regionalnym, ale i uniwersalnym, a ponadto wykracza poza czas i miejsce swojego powstania. Stąd warto zapoznać się z tym dokumentem i jego zawartością treściową.