SŁOWNIK WYRAZÓW BARDZO OBCYCH

Pozdrowienie chrześcijańskie

Czy jest możliwe całkowite wyeliminowanie z naszego codziennego życia wszechobecnego dzień dobry?
Pewnie nie tylko nikt w to nie wierzy, ale nawet nie zechce spróbować takiego zabiegu,
bo tak mówią wszyscy, tak jest wszędzie, tak jest najlepiej.
Jednak dla ludzi żyjących prawdziwie duchem chrześcijańskim
spotkanie z drugim człowiekiem powinno być okazją do oddania chwały Panu Bogu.

KS. ALEKSANDER RADECKI

Wrocław

Tajemnice Różańcowe, Nawiedzenie św. Elżbiety, rzeźba Antoniego Toborowicza
z Ogrodu Różańcowego przy kościele pw. bł. Karoliny Kózkówny w Tychach

HENRYK PRZONDZIONO/FOTO GOŚĆ

Teoretycznie rzecz ujmując, w tym dzień dobry mieścić się powinno życzenie serdeczne. Popatrzmy jednak na kilka sytuacji życiowych. Oto patrol zatrzymuje kierowcę, który przez teren zabudowany gnał swoim autem z niedozwoloną prędkością. „Dzień dobry, proszę dokumenty!” Dla tego ktosia dzień raczej dobry nie będzie.
A jak proponują Czytelnicy witać się nowo przyjętym do więzienia ze strażnikami i współlokatorami celi? A w zakładzie pogrzebowym? I co z pożegnaniem w takich sytuacjach: „do widzenia”?
Jak widać, niezbędne okazuje się poznanie i poszerzenie repertuaru naszych pozdrowień z okazji powitań i pożegnań spotykanych ludzi – zwłaszcza przy założeniu, że jako chrześcijanie nie możemy takich okazji zmarnować ani dla oddawania chwały Panu Bogu, ani dla dzieła ewangelizacji.
Pozdrowienie, które każde polskie dziecko powinno otrzymywać wraz z mlekiem matki, brzmi: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! – na co odpowiada się: Na wieki wieków. Amen (nie: ament). Czterdzieści lat temu nie odważyłbym się pisać o takich oczywistościach, gdyż zawołanie: Laudetur Iesus Christus – in saecula saeculorum amen stosowane było powszechnie. Ale dziś tego pozdrowienia trzeba autentycznie uczyć, i to w pełnym jego brzmieniu! Bo zdarza się, że jakiś żartowniś powie wprawdzie: pochwalony! – ale niekoniecznie ma wtedy na myśli oddanie chwały Bogu.
Wchodząc do polskiego domu, stosowano także inne pozdrowienia: Pokój temu domowi! – na co odwiedzani odpowiadali: I wszystkim jego mieszkańcom! lub: I wszystkim tutaj przybywającym! Tak zresztą uczy swoich apostołów sam Jezus: Wchodząc do domu, przywitajcie go pozdrowieniem. Jeśli dom na to zasługuje, niech zstąpi na niego pokój wasz; jeśli zaś nie zasługuje, niech pokój wasz powróci do was! (Mt 10, 12-13). Gospodarze potrafili także wyrazić swoją radość słowami: Gość w dom – Bóg w dom! Naprawdę nie warto tych słów przekształcać nawet w bardzo dowcipne formy, gdyż tak właśnie być powinno, że w każdym z bliźnich dostrzegać będziemy samego Boga.
Dla ludzi żyjących prawdziwie duchem chrześcijańskim spotkanie z drugim człowiekiem powinno być okazją do wyrażenia tego, czym naprawdę żyją, okazją do objawienia całego bogactwa serc. Przecież wystarczyłoby się nieco zastanowić, wybrać odpowiednie teksty z Pisma Świętego i marny „dzieńdoberek” zamienić po prostu na modlitwę!

Przypomnijmy sobie chociażby spotkanie Maryi i Elżbiety: te kobiety w momencie powitania zaczęły śpiewać słowa Magnificat, do których dziś możemy z mocą wiary sięgać (zob. Łk 1, 46-55). A my, no cóż: tradycyjnie, prosto, nie wadząc nikomu…
A oto jeszcze inne pozdrowienia do wykorzystywania w codzienności: Szczęść Boże! – z identyczną odpowiedzią (lub, zwłaszcza na Górnym Śląsku, Daj, Panie Boże!); ministranckie Króluj nam Chryste! – (Zawsze i wszędzie!); sodalicyjne Cześć Maryi! (odpowiedź taka sama); oazowe Alleluja! (odpowiedź identyczna); liturgiczne Pokój z Tobą! (I z duchem twoim!); franciszkańskie Pokój i dobro! (odpowiedź taka sama).
Przypomnijmy też, że w okresie Zmartwychwstania Pańskiego posługujemy się słowami: Chrystus Pan zmartwychwstał, alleluja!Prawdziwie powstał (zmartwychwstał), alleluja! Praw autorskich nie będą z pewnością dochodzić niewidomi mieszkańcy Lasek k. Warszawy, jeśli z wiarą przejmiemy od nich pozdrowienie niezwykłe: Przez Krzyż – do Nieba!
Gdybyż jeszcze rodzice pamiętali, że swoje dzieci mogą na drogę (choćby tę do szkoły, jakże często dziś bardzo niebezpieczną i fizycznie, i moralnie) obdarzyć znakiem krzyża, kreślonym na ich czołach; gdybyż jeszcze przy drzwiach domowych znalazła się kropielniczka z wodą święconą…
A na pożegnanie? Tu nasze bogactwo duchowe mogłoby wypowiedzieć się wręcz w formie błogosławieństwa: Niech Cię Bóg błogosławi; Niech Cię Bóg ma w swojej opiece; Niech Cię Bóg prowadzi; Idź z Bogiem, Zostań z Bogiem, Wracaj z Bogiem. To Apostoł narodów upomina się o to, byśmy nie zmarnowali żadnej okazji do oddawania chwały Bogu: Przeto czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie (1 Kor 10, 31). A okazją jest niemal wszystko.
Powie ktoś może: Ale na to nie ma czasu; nie będę się aż tak obnosił ze swoją wiarą! W tym ostatnim chyba tkwi istota problemu: wiara, jej wyznawanie w prawdziwie naturalny i oczywisty sposób. To właśnie wtedy mam szansę być i światłem dla świata, i solą dla ziemi; wtedy ma miejsce ewangelizacja. Bo jeśli sól utraci swój smak… (por. Mt 5, 13). Jezus mówi nam: Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie (Mt 10, 32-33).