PIOTR SUTOWICZ

Wrocław

Czytajmy dokumenty papieskie

12 lutego światło dzienne ujrzała posynodalna adhortacja papieża Franciszka Querida Amazonia. Jej znaczenie warto uściślić. Po pierwsze dotyczy nie tylko Kościoła na terenie Amazonii, po drugie – nie tylko tej ziemi. Warto ją czytać, choć wbrew oczekiwaniom niektórych środowisk nie ma tam nic o święceniu żonatych mężczyzn na kapłanów.
Jest za to dużo o problemach społecznych. Chciałbym tu przywołać cytat, którego globalne znaczenie trudno podważyć. Otóż par. 39 tejże adhortacji zaczyna się od stwierdzenia: „zglobalizowana gospodarka bezwstydnie szkodzi bogactwu ludzkiemu, społecznemu i kulturowemu”.
Dalej jest o przymusowej migracji i rozpadzie rodzin z tego wynikającym, tych rodzin, które normalnie są nośnikiem kultury.

Prawda, że nie da się tego sformułowania zamknąć w żadnej geografii, jest niepodważalna. Globalizacja bowiem ma to do siebie, że jest globalna. Jeśli szkodzi Amazonii, to także wszystkim innym. Rozbijając ów zwrot na czynniki pierwsze, mamy do czynienia z bezwstydnością owego szkodzenia, czyli czymś, co nawet nie próbuje się ukryć za parawanem. Franciszek zdaje się wysyłać komunikat do posiadaczy i dystrybutorów globalnych zasobów: „panowie, widać was, nie musicie się ukrywać za parawanem takich czy innych doktryn ekonomicznych”.
Bezwstydność tym się charakteryzuje, że jest bezwstydna, inaczej mówiąc obnażona, a do tego szpetna. Jeżeli coś nie ma na celu dobra wspólnego, a jedynie cele ideologiczne z pieniądzem w tle, to nie może być uważane za rzecz pozytywną. Uniwersalność papieskiej uwagi każe sformułować tezę, iż wszyscy w jakimś sensie jesteśmy mieszkańcami Amazonii. Czy globalizacja kultury nie niszczy też naszego dziedzictwa cywilizacyjnego i narodowego, czy nasza kultura nie jest rugowana z przestrzeni społecznej, a w jej miejsce wprowadza się amalgamat w postaci papki dla tubylców? Wreszcie nasza gospodarka również jest wpięta na tyle mocno do systemu światowego, że całym swym krwiobiegiem pracuje dla niego. Owszem, przy okazji podnosi się poziom życia materialnego, ale tylko dlatego, że ów globalny ład gospodarczy potrzebuje konsumentów: co się wyprodukuje, ma być spożyte.

Obecnie dużo mówi się o ekologii, dbaniu o środowisko, ale jak się wydaje, są to hasła wprowadzone do obrotu po to, by nabywca zainteresował się nowymi wynalazkami. Coś, co pierwotnie miało być wyrazem troski o otoczenie, stało się częścią globalnej propozycji ideologicznej. Bez względu na to, gdzie żyjemy, musimy pamiętać o naszej kulturze, tradycji, rodzinach i narodzie, który spaja nas w coś więcej niż bezkształtny tłum. Jak się nie dać ograbić z tego dziedzictwa?
To powinniśmy wiedzieć sami, mamy swoją mądrość, dorobek kulturowy.
Korzystajmy z niego, pomnażajmy go, wnośmy coś twórczego w naszą wspólnotę. Amazonia ma swoje problemy, my swoje, niektóre są wspólne. Łączy nas też Chrystus i Jego Ewangelia.