ABECADŁO RODZINNE

Bunt nastolatka

Wielu rodziców narzeka na swoje dorastające dzieci, że nie odzywają się do nich całymi
dniami, że są drażliwe, zachowują się nieprzewidywalnie, często zmieniają zdanie,
trudno się z nimi porozumieć. Jednak jest to normalny, niezbędny element dojrzewania.

Normą rozwojową jest to, że nastolatek zaznacza coraz bardziej swoją odrębność i niezależność, poszukując odpowiedzi na wiele pytań: kim jestem, jaki jestem, co potrafię, jak mnie widzą inni, co jest moją mocną stroną? Aby znaleźć odpowiedzi na nie, nastolatek bada świat, eksperymentuje zwykle metodą prób i błędów, nierzadko wchodząc w ryzykowne zachowania.
Często też neguje dotychczasowy świat wartości, w którym dorastał. Takie zachowania są konieczne, aby młody człowiek mógł się zdystansować emocjonalnie od rodziców i był gotowy na budowanie trwałych i stabilnych związków emocjonalnych z innymi.
Jak towarzyszyć dziecku w tym trudnym, przede wszystkim dla niego, okresie, nie tracąc z nim kontaktu?
Wielu ekspertów podkreśla, że to, czego potrzebuje nastolatek, to żeby rodzice go: kochali, ufali mu, rozmawiali z nim, zapewnili mu bezpieczną bazę. To, czy czas dorastania naszego dziecka będzie dla nas trudnym okresem, zależy od tego, na ile mamy wewnętrzną zgodę, aby nastolatek zyskiwał coraz większą autonomię i mógł się uniezależnić od rodziców.
No i oczywiście ponosić konsekwencje swoich decyzji. Szanujmy odmienny punkt widzenia swojego dziecka, nie oburzajmy się na to, co mówi, interesujmy się jego światem.
Jeśli rodzic będzie się zbyt mocno angażował w życie nastolatka, to poskutkuje to agresją i zachowaniami buntowniczymi. Może to również powodować bierność, podporządkowywanie się rodzicom, bezradność, a w konsekwencji lęk przed odpowiedzialnym budowaniem swojego dorosłego życia. Z drugiej strony zbyt małe zaangażowanie rodzica, czyli nieinteresowanie się światem nastolatka w myśl zasady „jesteś już dorosły, to radź sobie sam”, powoduje poczucie osamotnienia, opuszczenia, a nawet brak zaspokojenia podstawowych potrzeb.
Najbardziej optymalne zaangażowanie to postawienie się w roli partnera, który stawia maksymalny opór, ale wyrządzając jak najmniejszą szkodę – trochę tak jak sparingpartner.
Rodzice nie powinni rezygnować z wyrażania swoich opinii, komunikowania swojego zdania, nawet jeśli wydaje się, że to nie przynosi rezultatu.

RYS. MWM

Sparingpartner mówi o swoich przekonaniach, wartościach, przekonuje, zachęca, natomiast nie sięga po przymus. Ponieważ to zawsze będzie powodować bunt, wrogość ze strony nastolatka lub jedynie pozorną zgodę na respektowanie odgórnie narzuconych zasad.
Rodzice wielokrotnie pytają, co robić, jak zareagować, kiedy np. widzę swoje dziecko, gdy robi coś, na co nie mam zgody? Najlepiej wtedy wyregulować emocje, poczekać na dogodny moment i uświadomić dziecku, że nie jest nam obojętne, co robi.
Że wiemy, iż nie możemy mu tego zabronić, bo i tak zrobi swoje, ale że zależy nam, aby wiedziało, że to nam się nie podoba i nie akceptujemy tego.
Na temat dojrzewania nastolatków narosło tak wiele mitów i ostrzeżeń dla rodzica, że ci włączają tzw. przyśpieszone wychowanie, uważając, że mogą jeszcze coś na szybko poprawić i przeciągnąć swoją rolę wychowawczą zgodnie z zasadą „ja wiem lepiej”.
Ta zasada w relacji z nastolatkiem zwykle prowadzi właśnie do buntu, walki, do łamania reguł, wchodzenia w zachowania ryzykowne. Nastolatek potrzebuje olbrzymiej dawki zaufania, ale potrzebuje też, żeby rodzice znaleźli dla siebie nową rolę jako rodzice, żeby wycofali się z „pierwszego frontu” życia dziecka i zostali nieco w tyle na wypadek, gdyby dziecko potrzebowało od nich wsparcia.
Czas aktywnego wychowania już się skończył. Mówiąc metaforycznie, nastolatek to strzała wypuszczona z łuku, nad którą już nie mamy kontroli. Dystans emocjonalny, jaki tworzą nasze nastolatki, jest im niezbędny i wspomaga je w odchodzeniu z domu rodzinnego bez lęku i poczucia winy, że porzucają kochającą mamę i tatę, bo jak mówi indyjskie przysłowie: „Dziecko jest gościem w twoim domu. Nakarm, naucz i puść wolno”.

ALEKSANDRA ASZKIEŁOWICZ