Ofiara Mszy Świętej

System ofiarniczy ludów starożytnych nie bez przyczyny przeciętnemu miłośnikowi
historii wydaje się jeśli nie prymitywny, to już z pewnością okrutny – zwłaszcza gdy
mowa o ofiarach z ludzi, choć i ofiary zwierzęce budzą wiele kontrowersji.

ANNA RAMBIERT-KWAŚNIEWSKA

Wrocław

Abraham, Izaak i Anioł, mozaika.
Kaplica Ukrzyżowania w Bazylice Grobu Pańskiego w Jerozolimie

HENRYK PRZONDZIONO/FOTO GOŚĆ

Faktem jest, że ofiary praktykowane przez starożytnych kłócą się ze współczesną moralnością, a obrońcy praw zwierząt walczą zaciekle z ubojem rytualnym – czy to z szechitą praktykowaną przez Żydów (zob. Pwt 12, 21), czy islamskim halal, które silnie nawiązują do systemu ofiarniczego (wszak krew to życie i znak przymierza), choć ich głównym zadaniem jest wykoszerowanie, czyli zgodne z prawem oczyszczenie mięsa przeznaczonego do spożycia. Wiele wątpliwości – i tu znów spoglądamy w przeszłość – budził również cel składania ofiary.
Choćby system ofiarniczy starożytnych Greków wiązał się głównie ze złożeniem w ofierze życia – oczywiście, gdy mówimy o ofiarach krwawych – którą bóstwo chciano bądź uczcić (honoryfikacja), bądź udobruchać. Niekiedy też ze zwierzęcia próbowano wywróżyć przyszłość. O stosunku do bogów świadczył natomiast fakt, że tym przypadał zwykle w udziale znacznie gorszy kąsek niż ludziom (z czym oczywiście uporano się za sprawą mitologii, gdy to Prometeusz przechytrzył Zeusa, który połakomił się na kości owinięte tłuszczem, myśląc, że decyduje się na mięso), którzy spożywali mięso podczas uczt wieńczących ofiarę.
Ofiary Izraela
W Izraelu dostrzega się znaczącą zmianę w rozumieniu ofiar, a zwłaszcza w celu ich składania. Składane przez ludzi ofiary, których rodzajów wyróżnia się wiele (całopalne, przebłagalne, pojednania, pokarmowe etc.), były znakiem Przymierza, znakiem posłuszeństwa danej przez Boga Torze.
Spełnianie przepisów Prawa było natomiast w czasach Starego Testamentu jedynym sposobem zbliżenia się do Boga, wejścia z Nim w relację, dobrym ludzkim odruchem, który Bóg mógł, ale nie musiał przyjąć. Świadczy o tym choćby fragment Księgi Kapłańskiej, która relacjonuje: „Potem [arcykapłan] położy rękę na głowie tej ofiary, aby była łaskawie przyjęta jako przebłaganie za niego” (Kpł 1, 4), a za sprawą arcykapłana, „aby jednać dla nich [Izraelitów] życzliwość” (Wj 28, 38).
Zaakceptowanie ofiary przez Boga obostrzone było nie tyle spoczywającym na człowieku obowiązkiem wierności szczegółowym rytuałom, ile wiernością rozumianą in genere, która wypływała z potrzeby ludzkiego serca. Dla Izraelity zakochanego w Bogu wypełnianie szczegółowych przepisów Prawa miało być sprawą zupełnie naturalną, bo powodowaną miłością.

Gdy jednak prawa stawały się ciężarem, Izrael grzeszył bałwochwalstwem, zwracając się ku kultom mniej wymagającym w kwestiach obrzędowych. Wówczas Bóg zapewniał: „Nawet jeśli będą prosić, nie będę słuchał ich wołania, a jeśli będą składać całopalenia i ofiary z pokarmów, nie przyjmę ich, ale raczej wyniszczę ich mieczem, głodem i zarazą” (Jr 14, 12). Złudne jest wrażenie, że taka niechęć Boga do akceptowania żertwy jedynie Żydów odciążała z wykonywania rozlicznych kultycznych obowiązków – przyjęcie ofiary było bowiem aktem Bożego miłosierdzia, Bożym „przyjmuję, bo chcę być blisko”, a dla Izraelitów ich „być albo nie być”. Odrzucenie ofiary każdorazowo wiązało się z klęską – jak choćby tą, do której nawiązuje prorok Jeremiasz, tragedią babilońskiego wygnania albo tą jeszcze wcześniejszą, związaną z Paschą, której jednak nie doświadczyli Hebrajczycy, ale cały Egipt.
Ofiara nowego Izraela
Taką sytuację znamy już z kart Starego Przymierza – ojciec planuje złożyć ofiarę z syna, by okazać Bogu swą graniczącą z szaleństwem wierność. Mowa oczywiście o Abrahamie. Co jednak ciekawe, w tej dramatycznej, znanej pod nazwą „akeda” sytuacji zjawia się ofiara zastępcza – uwikłany w krzew baranek. W wypadku Chrystusa Bóg nie tylko zapewnił Ofiarę – ostateczną i najdoskonalszą, ale sprawił, że żadna z ludzkich istot nie musi drżeć ze strachu ani przed negatywną decyzją Boga o nieprzyjęciu żertwy, ani ze strachu przed uniesionym ojcowskim nożem.
Chrystus stał się Ofiarą przebłagalną, ale również zastępczą (jak ów uwikłany baranek) za wszystkie te ofiary, których nie złożyliśmy, choć zostały nam nakazane za sprawą Starego Przymierza.
Nie tylko przyjęcie, ale nade wszystko zapewnienie Ofiary z własnego Syna jest najwyższym aktem miłosierdzia, z jakim ludzkość miała kiedykolwiek do czynienia – zwłaszcza że stale korzysta z Jej niewyczerpanego źródła łask podczas każdej Eucharystii, która nie bez przyczyny zwana jest Ofiarą. Każdy z nas w niej bowiem za sprawą anamnezy, czyli uobecnienia, uczestniczy, jest świadkiem jej ciągłego składania przez Jezusa i z Jezusa. Czy zatem ofiary są reliktem przeszłości?
Odpowiedź jest tylko jedna – oczywiście że nie, ale ich sens i sposób składania uległ radykalnej zmianie.