MARTA WILCZYŃSKA

Środa Śląska

Logika do góry nogami

Kiedyś słuchałam wypowiedzi jednego z polityków. Bardzo dobrze ją konstruował, prawidłowo formułował. Zaczęłam wewnętrznie mu przytakiwać i dopiero po chwili przypomniałam sobie, że przecież znam tę sprawę z drugiej strony i fakty są zupełnie inne! Wtedy dotarło do mnie, że można mówić najpiękniej i nawet wszystko może łączyć się w logiczną całość, ale jeśli założenia są błędne, to całe rozumowanie i wnioski również są nieprawdziwe.

Wróciłam do tej myśli w kontekście zaskakującej nowiny, jaka spotkała mnie podczas przeglądania codziennych wiadomości z regionu. Otóż jedna z posłanek wystąpiła w obronie 11-miesięcznego dziecka. Super! Dziewczynka ma obywatelstwo polskie, ale akt urodzenia jest hiszpański i problem tkwi w tym, że nie może korzystać z pełni praw ani w Polsce, ani w Hiszpanii, trzeba więc pomóc. Super! Przeszkodą jest polskie prawodawstwo, które, zdaniem posłanki, nie przystaje do rzeczywistości. Skandal! Trzeba natychmiast coś z tym zrobić! (Krzyczę prawie tak, jak nagłówki gazet). Zaraz, zaraz. Ale dlaczego? I tu jest moment na wniknięcie w głąb sprawy. Dziewczynkę urodziła kobieta znajdująca się w związku homoseksualnym. W hiszpańskim akcie urodzenia wpisane są więc dwie matki. A prawo w Polsce takiej opcji nie przewiduje, więc nie ma możliwości transkrypcji, a w konsekwencji nadania numeru PESEL. I z tych faktów wyprowadza się tezę, że… należy jak najszybciej zmienić prawo tak, by nadążało ono za współczesnym światem. Bo rodzice to po prostu osoby, które chcą być ze sobą i stworzyć rodzinę, nieistotne, jakiej są płci.

Przyznam: zatkało mnie, kiedy to przeczytałam. Nie kwestionuję dramatu dziecka, bo faktycznie jest ofiarą. Ale raczej nie nieprzystającego do codzienności prawa… Piszę ten tekst w czasie, kiedy jeszcze nie wiadomo, jak sprawa się zakończyła. Jestem tego ogromnie ciekawa, bo wciąż zadziwia mnie, jak bardzo nasz świat staje na głowie. I przeraża jednocześnie.