„WIEM, KOMU UWIERZYŁEM” (2 TM 1,12)
Apologia na dzień powszedni

Kręgi? Jakie kręgi!

„Nawet jeśli nie mieszczę się w centralnym kręgu zbawienia, czyli w Kościele,
to zawsze jakiś inny krąg mnie obejmie. Czyli luz”. Stop! Nie ma żadnych kręgów
gwarantujących zbawienie. Kościół zaś jest dla zbawienia konieczny, choć więź z nim
to sprawa bardziej złożona niż bycie „zapisanym” bądź „niezapisanym”.

KS. MACIEJ MAŁYGA
Wrocław

Graficzne zobrazowanie problemu w wykonaniu młodych artystek (lat 5 i 9, mała pomoc osoby starszej). A jak wyszło Tobie?

ARCHIWUM AUTORA

Utarła się w „teologicznym” myśleniu opinia, jakoby Kościół nauczał o zbawieniu, które bezwarunkowo obejmuje całą ludzkość, a od którego nie sposób się wywinąć. Rzekomo miał tak twierdzić II Sobór Watykański w nauce o „kręgach przynależności do Kościoła” lub „kręgach zbawienia”. A nie nauczał.
Geometria Kościoła
W konstytucji dogmatycznej o Kościele Lumen gentium mowa jest o… No właśnie, o czym? Popularna interpretacja twierdzi, że sobór podzielił całą ludzkość na „kręgi przynależności do Kościoła” albo „kręgi zbawienia” (jakby to było to samo!). By ten pogląd sobie unaocznić, weź, Czytelniku, ołówek i narysuj małe kółko, a wokół niego kilka kolejnych, coraz większych. Kręgiem w centrum byliby katolicy, następnym inni chrześcijanie, dalszymi wyznawcy judaizmu i islamu, aż po ludzi szukających Boga.
I teraz, Czytelniku, przekreśl swe dzieło. Bo nie o to chodziło soborowi. Co było zamysłem soboru? Narysuj dwie geometryczne figury płaskie (okręgi lub dowolne „plamy”) obok siebie. Pierwsza figura to chrześcijanie, druga to niechrześcijanie. Bo do Kościoła albo się należy (przez chrzest, wiarę i komunię z jego wspólnotą), albo nie. Wygląd tych dwóch figur należy jeszcze doprecyzować, zgodnie z Lumen gentium (14-16). W środku pierwszej figury domaluj mniejsze kółko (jak żółtko w jajku sadzonym); to chrześcijanie-katolicy, „wcieleni w pełni” w Kościół oraz katechumeni, którzy są z nim „w łączności”. Dalej od centrum, ale jednak w tej figurze, są chrześcijanie-niekatolicy, „związani” z Kościołem, ale w sposób niepełny.
Jeśli więc w ogóle mówić o „kręgach przynależności do Kościoła”, to jedynie w tym przypadku. Druga figura to niechrześcijanie. Nie należą do Kościoła, ale są do niego „przyporządkowani”, czyli do niego powołani, poprzez niego zbawiani, otoczeni jego modlitwą, szukani przez Boga. W tym „przyporządkowaniu” też pojawia się jakaś gradacja – bliżej Kościoła, przynajmniej formalnie, są wyznawcy pobiblijnego judaizmu, potem muzułmanie, dalej ludzie na różny sposób szukający Boga.
Geometria zbawienia
Rzekome „kręgi przynależności do Kościoła” nie są automatycznie tożsame z rzekomymi „kręgami zbawienia”.

Zbawienie dokonuje się przez Kościół i każdy może być zbawiony; „nie mogliby być zbawieni ludzie, którzy wiedząc, że Kościół założony został przez Boga za pośrednictwem Chrystusa jako konieczny, mimo to nie chcieliby bądź przystąpić do niego, bądź też w nim wytrwać”; ale ci, którzy należą do Kościoła „ciałem”, a nie „sercem”, nie będą przez to zbawieni (Lumen gentium, 14).
Opcja buntownika
Troską i zadaniem tych, którzy postawieni zostali w centrum, jest przyciągnięcie do niego całego świata – by każdy znalazł się ciałem i sercem w Kościele, by każdy człowiek stworzony przez Boga stał się Jego dzieckiem (każdy człowiek jest stworzeniem Boga, ale nie każdy jest od razu Jego dzieckiem, J 1, 12; 1 J 3, 1).
W ten sposób Kościół patrzy na inne chrześcijańskie wyznania i niechrześcijańskie religie. Dlatego z teologiczną prawdą mija się uprawiane w czasie „ekumenicznych” spotkań zachwalanie pluralizmu bez faktycznej tęsknoty za utraconą jednością, gdzie istotne różnice w wierze określane są jako w gruncie rzeczy „zabawne”.
Również dlatego teologicznie niepoprawne są stwierdzenia podpisanego w Abu Zabi „Dokumentu o ludzkim braterstwie dla pokoju światowego i współistnienia” (4.02.2019), gdzie obok szlachetnych i słusznych podkreśleń wzajemnego szacunku mowa jest o tym, że przez Koran mówi Bóg („Bóg zabronił…”, czyli sura 5:32) i że „pluralizm i różnorodność religii” to wyraz „mądrej woli Bożej”.
Chrześcijanie mają jasny stosunek do religii: jednocześnie pozytywny i negatywny. Pozytywny, bo łączy nas odniesienie do Boga. Ale chrześcijaństwo jest także „opcją buntownika” (Józef Ratzinger, Wiara – prawda – tolerancja), czyli odważnym odrzuceniem wszelkich bożków, „którymi człowiek zabezpiecza się przed Bogiem, zamiast poddać się jego wymaganiom”. Taką opcją w pełni żyje Kościół. Im zaś dalej od niego, tym bliżej kręgu bożków.

Warto: nie mówić, że Sobór mówił,
skoro nie mówił.